Ciąża odebrała mi mózg?
Spędziłam 34 miesiące w ciąży. To ponad 3,5 roku w dwupaku.
Jak tak teraz patrzę na to z perspetywy czasu i doświadczenia, nie mam pojęcia jakim cudem wszyscy ze mną wytrzymali, a mąż nie uciekł do innego kraju, nie podając adresu.
Przez te 34 miesiące, ilość emocji któa przewineła się przez moją głowę, powinna dostarczyć mi przewlełej migreny, a moim bliskim nerwicy.
Każdy dzień był jedną wielką niewiadomą. Niczym tykająca bomba, czekająca na odpowiedni moment by eksplodować z nadmiaru wrażeń.
Nie wiem jak Wy, ale ja potrafiłam wpadać w tak skrajne nastroje, że medal temu, kto mnie wtedy zrozumiał.
Budziłam się rano z uśmiechem, tylko po to, żeby 30 minut póżniej, płakać bo mleko wykipiało na kuchnię. Widziałam w tym ogromna tragedię, z którą za nic nie będę w stanie sobie poradzić.
Potrafiłam wzruszyć się histerycznie na komedii i śmiać oglądając dramat.
Mój humor był jedną wielką zagadką, której rozwiązanie znały tylko moje szalejące w tamtym zcasie hormony i tylko one potrafiły przewidzieć, w jakim nastroju będę danego dnia. Niestety – nie chciały się tą wiedzą dzielić.
Do tego wszystkiego dochodził dziwny apetyt na osobliwe potrawy. Można powiedzieć, że byłam przypadkiem klinicznym, gdyż dnia pewnego, wiedziona zwodnym zmysłem smaku (w tym stanie), pochłonęłam słoik ogórków kiszonych z dipem z…Nutelli. Jakby mi jeszcze tego mało było, następnego dnia, ten sam wypaczony smak, naprowadził mnie na kolejną fuzję smaków i podpowiedział, że chleb posmarowany smalcem ze skwarkami z dodatkiem wcześniej wspomnianej Nutelli, też będzie dobrym pomysłem… Zjadłam…Przeżyłam.
Jak powszechnie wiadomo, nie jestem jedyną byłą ciężarną, którą apetyt na osobliwości nieco zaskoczył.
ser feta polany octem jablkowym z…drożdzówką z makiem, jogurty fantazje truskawkowe przegryzane wędliną i parówki w cieście z…czekoladkami z nadzieniem miętowym…no i o takich zwykłych rzeczach jak fasolka po bretońsku z tunczykiem i keczupem juz nie wspominam bo to w sumie dla mnie “normalne
Toaleta stała się moim najlepszym przyjacielem.
Kolejnym, mocno upierdliwym składnikiem bycia w ciąży, było SIKANIE. Trudno to nawet sikaniem nazwać. Bliżej mu do “nieustającego wydalania wody z organizmu”. Wizyta w toalecie co 10 minut, również w nocy…każdej nocy… Miałam wrażenie, że mój pęcherz mieści w sobie tylko tyle, co zmieści łyżeczka od herbaty. Jeśli wypije więcej, muszę to “oddać”. Za nic w świecie nie chciał zrozumieć (pęcherz), że noc jest od spania, a nie od biegania do toalety. Mam wrażenie, że uwielbiał “wycieczki”.
Paranoik to moje drugie imię
Jakby tego wszystkiego było mało, dochodziła jeszcze paranoja, ściśle związana z lokatorem w brzuchu. Każdego dnia moja głowę zaprzątały myśli typu: “Czy wszystko będzie ok?, “czy moje dziecko jest zdrowe?”, “ale czy na pewno jest zdrowe?”, “ale czy jest na 100% wszystko ok?”. Moim hitem ciążowym była myśl “a co jeśli nie dam rady urodzić, i dziecko będzie musiało zostać w środku? co wtedy? ” (naprawdę miałam takie paranoje).
Na dokładkę do tego wszystkiego, miałam przy każdej ciąży syndrom “wicia gniazda na maxa”, czyli “kochanie są targi – musimy tam pojechać”. Niby kolejne ciąże powinny nauczyć mnie co tak naprawdę jest potrzebne, a z czym można dać sobie spokój, ale mój ciążowy mózg odrzucał racjonalizm i kazał mi za każdym razem oglądać wszelkie nowości, jakie rynek wypuszcza dla nowonarodzonych dzieci. Moim hitem był… tłumacz płaczu dziecka…Naprawdę go miałam. Naprawdę ani razu nie użyłam. 🙂
Czy ciąża odebrała mi mózg?
Patrzę na to z perspektywy “za ciążę już podziękuję, 4 mi wystarczy” oraz “moje zdrowie psychoczne nie pozwala mi na posiadanie więcej niż 4 dzieci” i zastanawiam się jakim cudem, mój własny mąż zdecydował się na aż 4 dzieci ze mną i nie wsadził mnie do ciekłego wapna już po pierwszym porodzie.
Czy Wy też miałyście podobnie?
Jakieś wariactwa i paranoje w ciąży?
Podpowiedzcie te najlepsze 🙂
2 komentarze
Jeszcze ten temat mnie nie dotyczy ale moje znajome, kuzynki często w ciązy zachowywały się podobnie do ciebie więc chyba to normalne 😉
Poza ryczeniem na zawołanie to chyba nie miałam żadnego odstępstwa od normy.