OBECNIE HOTEL SENATOR DRASTYCZNIE OBNIŻYŁ SWOJE STANDARDY. PONIŻSZY ARTYKUŁ DOTYCZY NASZEJ WIZYTY W 2014 ROKU, KIEDY HOTEL BYŁ ZARZĄDZANY PRZEZ ZUPEŁNIE INNY SKŁAD DYREKCJI!
Uwielbiam Bałtyk. Z racji „posiadania” męża, który nad Bałtykiem urodził się, wychował i tam też „pozostawił” rodziców, a moich jedynych i niepowtarzalnych teściów, bywamy tam kilka razy w roku. Chwała dziadkom za cierpliwość w trakcie naszego pobytu.
W tym roku postanowiliśmy dać dziadkom choć chwilę oddechu i pewnego pięknego, słonecznego dnia pojechaliśmy do Hotelu „Senator” w Dźwirzynie.
Cudownie położony w lesie, parę kroków od prywatnej plaży.
Nawet nie macie pojęcia, co to znaczy znaleźć miejsce dla rodziny z czwórką dzieci.
„Senator” zaskoczył nas baaaardzo pozytywnie. Wszystko zrobione pod dzieci i dla dzieci.
Na pierwszy rzut poszedł plac zabaw. Wszystko przemyślane i przetestowane wcześniej na wszystkie sposoby. Po raz pierwszy nie baliśmy się puścić dzieci na huśtawki, tunele, drabinki i zjeżdżalnie, nie podążając za nimi krok w krok.
Następny był przepiękny basen z brodzikiem i jacuzzi. Okazało się, że Krysia wody zupełnie się nie boi i po wejściu na basen i założeniu kółka wskoczyła do wody zanim ja do niej weszłam (a raczej wpadłam bo zaliczyłam piękną wpadkę razem z ręcznikiem, a bohaterski A. stał obok i ze śmiechu nie mógł wykonać żadnego ruchu).
A. obserwował nas z hotelowego leżaka razem z Hanią, która zasnęła przy szumie wody. Nie miał innego wyboru – zapomniał kąpielówek.
Po prawie dwóch godzinach szaleństw wodnych, wyciągnięcie wszystkich z basenu graniczyło z cudem i tu ponownie „Senator” był zbawieniem – przekupiliśmy ich przepysznymi lodami i salą zabaw z basenami kulkowymi i zjeżdżalniami.
Wysuszeni i wypływani dzielnie ruszyliśmy do „bawialni”. Rewelacja! Szarańcza wpuszczona w kulki pokazywała się tylko momentami jak chciała coś pić. Hania zasnęła, a ja po raz pierwszy na urlopie mogłam napić się pysznej kawy obserwując jak dzieciaki skaczą. Pomijam fakt, że zanim się zorientowaliśmy, Krysia postanowiła się rozebrać. Zdjęła dolną cześć garderoby i z gołym tyłkiem zjechała w kulki. A. wkroczył do akcji i próbował ją ubrać, miotając się między kulkami i linami. Bezskutecznie. Zadziałało dopiero ciastko, którym zwabiliśmy Krysię. Potrzeba matką wynalazku.
Jako, że hotel bardzo dba o najmłodszych, były też Panie Animatorki, które na chwilę „uwolniły nas” od całej trójki i zajęły ich robieniem makaronowych naszyjników (do końca dnia nosiłam 3 na szyi).
Na tym samym placu zabaw odkryliśmy alpinistyczne zdolności naszych dzieci. Miękka, kolorowa i piękna ścianka wspinaczkowa przyciągnęła ich uwagę i niczym małe pająki w trzy sekundy dotarli do szczytu.
Cały czas pilnowaliśmy zegarka bo o 17 zaplanowano pokaz klaunów dla dzieciaków.
Punkt 17:00 stawiliśmy się na zewnętrznym placu zabaw, a tam już wszystko czekało.
Super zabawa dla wszystkich (ja sama śmiałam się momentami jak dziecko). Śmiech, śpiew, taniec, skakanie – dzieciaki ubawione. Do tego balony, pistolety na wodę, przeogromne bańki mydlane i wszędzie mnóstwo kolorów.
Rewelacyjny pokaz w wykonaniu Pani i Pana Kulki zachwycił wszystkie pokolenia. Swoją drogą podziwiam takich ludzi – małżeństwo z 20-to letnim stażem, pracuje razem i tak świetnie się przy tym bawi.
Hotel Senator to nie tylko raj dla dzieciaków. Razem z Panem K zjedliśmy tam najpyszniejszego pstrąga z grilla w życiu. Dzieciaki przez cały dzień żywiły się lodami i frytkami (tak, tak, jesteśmy okropnymi rodzicami, bo dajemy im takie rzeczy do jedzenia).
Na koniec problemem okazało się wyjście z Hotelu. Dzieci nie miały ani ochoty ani zamiaru opuszczać tego cudownego miejsca. Droga z Dźwirzyna do Kołobrzegu upłynęła w ogólnej histerii, krzykach, płaczach, pytaniach typu „kiedy tam wrócimy”, „dlaczego musimy wracać do domu”. Pojawiły się też stwierdzenia „tato nie lubię cię”, „mamo nie kocham Cię”. Na koniec w desperacji były obietnice „tato będę grzeczny i będę się słuchał tylko wróćmy tam”. Zanim dotarliśmy pod dom dziadków – dzieci zasnęły ze zmęczenia.
Byliśmy wszyscy zachwyceni – musimy tam wrócić.
Nie tylko my jesteśmy zachwyceni tym hotelem. Cudowni Oczekując.pl też się nim zachwycili -> TU
Z czystym sumieniem w 100% polecamy Hotel Senator w Dźwirzynie – to taki mały raj nad naszym Bałtykiem.
Na koniec specjalne podziękowania dla Pani Dyrektor Kamili Barszczewskiej.
5 komentarzy
rewelacyjne miejsce 🙂 piękne zdjęcia, szkoda że nas tym razem tam nie było 🙂
Ja się w tym miejscu zakochałam i muszę tam kiedyś wrócić :)) Może i Wy będziecie
Kurcze, tylko czemu taki drogi ten raj :/
🙁
[…] zawitaliśmy w Hotelu Senator w Dźwirzynie całą szóstką. Byliśmy tam już latem (wpis TU), ale wtedy nie zatrzymywaliśmy się na dłużej. Tam też poznaliśmy Gabi, Marysię i Kubę z […]