Miałam 11 miesięcy jak stałam się dzieckiem jednego rodzica. Tylko 11 miesięcy, zupełnie nieświadoma przestałam być „ciężarem” dla mojego ojca. Wstał, ubrał się, powiedział, że jedzie na działkę i….poleciał do USA.
I nadal tam jest – od 30 paru lat..
Widywałam go co kilka lat (pierwszy raz jak miałam chyba ze 4 lata). Zawsze dość sucho, niepewnie, obco. To tak jakby dziecku kazać się spotkać z zupełnie obcą osobą i mówić, że to jest tata.
Przysyłał paczki z bananami i pomarańczami (był stan wojenny, nic nie było). Do dziś pamiętam znienawidzony smak, zielonych bananów.
Dzwonił – raz w porywach do dwóch razy w roku. Najczęściej na moje urodziny – tyle, że nigdy nie udało mu się w ten właściwy dzień „wstrzelić”. Przeważnie dzwonił kilka dni przed terminem, a ja nie potrafiłam z siebie wykrzesać żadnej radości.
Pierwszy większy prezent, który pamiętam to rower – wow dostałam „górala” w czasach, kiedy większość o „góralu” tylko słyszała, a nikt nie widział ich na własne oczy.
Czułam się taka dumna, miałam coś od „taty”.
Odwiedziłam go raz, już jako nastolatka. To był 1996 rok…od tamtej pory widzieliśmy się raz, po 18 latach. Przyjechał poznać wnuki (to oczywiście nie był powód przyjazdu, ale przy okazji je zobaczył).
Tak jak i wszystkie poprzednie, tak i to spotkanie było suche i nienaturalne, a dzieciaki nawet nie wiedziały z kim mają do czynienia. Wiedzieli od nas, że to dziadek więc tak też do niego wołały.
Dlaczego o tym piszę, przecież to bardzo intymna sprawa. Dlatego, że bardzo często czytam wpisy samotnych mam. Świat pokazany z ich perspektywy, świat widziany ich oczami. Nikt nie mówi jak wygląda bycie dzieckiem jednego rodzica.
Całe moje życie miałam mamę, babcię i dziadka (tych od strony mamy) . Świętą trójcę, która starała się za wszelką cenę wynagrodzić brak ojca. Zrobili wszystko co mogli i powiem Wam wykonali kawał dobrej roboty. Jak byłam mała, był też Włodek. Mój kochany Włodek, który związał się z moją mamą, jak byłam jeszcze dzieckiem. Od początku wiedziałam, że nie jest moim tatą…i co z tego – to był mój tata – niestety już go nie ma na świecie…
Bywały ciężkie chwile. Każdy dzień ojca w przedszkolu, szkole. Każde zasłyszane słowo „tato” wypowiadane przez znajomych powodowało dziwne ukłucie w okolicach serca. To nie był smutek, tylko ogólny żal, że dla mnie to słowo jest kompletnie obce. Kompletnie nienaturalne.
Będąc „dzieckiem jednego rodzica” czułam się trochę „gorsza” i to nie dlatego, że czegoś mi brakowało, że mama nie dawała sobie z czymś rady. Czułam się gorsza bo nie potrafiłam powiedzieć „tato”. Nie potrafiłam zrozumieć jak to jest go mieć.
Moja mama nigdy nie powiedziała złego słowa o ojcu. W życiu nie pokazała go w złym świetle. Powiem więcej – zawsze nalegała na nasz kontakt. To ja sama go w pewnym sensie nie potrzebowałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, bo jak wspomniałam był dla mnie kimś zupełnie obcym.
Dzieciństwo wspominam jako najcudowniejszy i najpiękniejszy czas. Pełen miłości, życzliwości i czułości, którą dawała mi moja „święta trójca”. Nie brakowało mi niczego. Powiem więcej – miałam wszystko co chciałam. Byłam rozpieszczana na wszystkich frontach. Mój najukochańszy dziadek – Stefan, był dla mnie guru. To on zawsze był numerem jeden. Jak byłam mała i wymieniałam „kogo kocham”, dziadek zawsze był na pierwszym miejscu. Godnie „zastąpił” nieobecnego „ojca”. To on co wieczór czytał mi do poduszki (miał najwięcej cierpliwości). To on codziennie opowiadał mi o gwiazdach i wszystkim co się dzieje na niebie (pasjonował się astronomią i mnie również tym zaraził). To on był dla mnie zawsze obecny, jak go potrzebowałam.
Najgorszymi momentami były zazwyczaj uroczystości szkolne. Znienawidzony przez mnie dzień ojca, zazwyczaj kończył się moją nieobecnością. Nie chciałam tam bywać. Nie dlatego, że go potrzebowałam – ze wszystkim doskonale radziła sobie moja mama. Ja po prostu od czasu do czasu chciałam wypowiadać słowo „tata” i nie tylko w kontekście opowiadania o kimś. Chciałam móc powiedzieć je do żywej, stojącej przede mną osoby.
Może to zabrzmi dziwnie, ale właśnie słowa tata brakowało mi najbardziej. Nie jego bycia obok, nie jego wychowania – tylko i wyłącznie słowa „tata”. Wydawało mi się ono takie fajne i jednocześnie obce.
Teraz jestem dorosła. Mam swoją cudowną rodzinę. Patrzę jak moje dzieci kochają swojego tatę i jak on kocha je ponad wszystko. Widzę ich bliskość i czułość i cholernie im tego zazdroszczę. Zazdroszczę im obecności taty i czułości którą im daje.
Chwilo trwaj!
Pani K
11 komentarzy
Doskonale wiem, co czujesz. Ja miałam jakieś 3/4 lata. Był rozwód -nie pamiętam. Potem pojawił się na komunii. Dał parę stówek i zniknął. Do tej pory (24 lata) nie widziałam go. Nigdy nie dzwonił, nie pytał. Jak miałam 8 lat mama wyszła za mąż. Pierw mówiłam po imieniu, potem wujek, aż w końcu zapytałam mamy, czy mogę mówić : tato. Mama powiedziała, że jeśli tego chcę – pewnie, a jej mąż będzie szczęśliwy. I od tamtej pory jest tato.
Mój ojciec był z nami do mojej pełnoletności, żałuję, że nie wyjechał…
Czyli związek dla dobra dziecka, bez dorba dziecka.????
Bardzo mocno Cię ściskam i całuję :* I mam nadzieję, że moje dziecko tego tak mocno nie odczuwa 🙁 Mam nadzieję, że ona też będzie jako dorosły człowiek pamiętała o swojej trójcy.
Ja mam ojca, ale w najważniejszych sytuacjach czuję się jakby go nie było. Jakieś większej więzi nie mamy. Nie potrafimy usiąśc i pogadać, od zawsze tak było…
Nawet nie wiem co lepsze….
Historia identyczna jak moja, tylko że ja miałam 6 lat. Byłam u niego kilka razy, kilka razy widziałam się z nim tu. Tak na prawdę obcy człowiek. Mój synek widział go raz przez godzinę. Nawet na kolana go nie wziął. To obecny mąż mamy jest jego cudownym dziadkiem. A ja od rodziny ojca usłyszałam, że jak mogę nie pojechać na jego okrągłe urodziny (musiałabym wziąć kredyt na bilet, no i nie spędzić wakacji z moją rodziną). A czy on na jakiejkolwiek mojej uroczystości był? Ani na komunii, ani na 18, ani na absolutorium, ani na ślubie…
Ja również jestem dzieckiem jednego rodzica, tylko w naszym przypadku ( mam jeszcze 6 lat młodszego brata) został z nami Tato. Doskonale wiem o czym piszesz, czułam wstyd, żal i takie kłucie w sercu. Potem z wiekiem stałam się już obojętna. Teraz sama jestem mamą i nie umiem wyobrazić sobie jak mogło dojść do tej sytuacji, że Matka zostawia dzieci.
Witajcie,
trafiłam tu przypadkiem. Niestety moja historia jest bardzo podobna, z tym, ze jestem dzieckiem, ktore moms mama mogla legalnie usunac, lecz tego nie zrobiła. Gdy miałam 5lat, wyszła za maz, mój tato uznał mnie jako swoje dziecko, wychował mnie i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Znam wasz bol, ponieważ w szkole również miałam problemy dzieci wysmiewaly się, ze nie mam prawdziwego ojca, ale ja uważam, ze mam i pewnie mogą mi zazdrosic. Nigdy nie poznam biologicznego ojca, czasami zastanawiam się jakby to było, ale wiem, ze dla mojej mamy to straszny bol, nie chce jej krzywdzić. Jestem juz dorosla, mam dziecko i męża, jestem szczęśliwa, ze moje dziecko ma rodzinę i kochającego ojca.
Pozdrawiam.
Witam, gdy przeczytałam ten tekst z moich oczu popłynęły łzy. Mam dwóch synków małych 3 lata i 6 miesięcy ich tata zmarł. Młodszy nawet nie poznał taty. Zawsze się zastanawiam jak to będzie gdy nie będzie obok nich właśnie tego ojca który jest najważniejszy w życiu małych chłopców. Staram się ze wszystkich sił zastąpić im go i robię wszystko by byli szczęśliwi ale już zauważam ze starszy zaczyna pytać gdzie jest jego tata i kiedy wróci… Uzmysłowiłam sobie właśnie teraz jak ważne jest dla każdego dziecka móc mówić do kogoś tato. Chłopaki maja dziadka i wujka są dla nich bardzo dobrzy lecz nigdy żaden z nich nie będzie ich tata. Mam nadzieje ze kiedyś będą mogli powiedzieć takie słowa jak ty że mieli fajne dzieciństwo i byli szczęśliwi ze jakoś ja sobie poradziłam i wyrosną na porządnych dobrych ludzi chociaż tego taty nie mieli….
płaczę przez Ciebie – strasznie mi przykro 🙁 .. Niestety, pomimo, że mama (czy też tata) stara się ze wszystkich sił zastąpić drugiego rodzica, nie jest w stanie zrobić tego w 100%…. Zawsze pojawi się moment, że będzie go brakować… mimo wszystko robisz na pewno dobrą robotę – kochaj, przytulaj…. będzie dobrze