31 grudnia, zabawa na całego, brokat, obcas, serpentyny,szampan.
Krzyk, fajerwerki, garnitury.
Brzmi znajomo?
Dla mnie też nie 🙂
Przed 31 grudnia 2005 roku nie znosiłam tego dnia.
Po pierwsze – presja, jaką wywierają na nas znajomi.
Już we wrześniu pytają “Co robisz w Sylwestra?”. Pojawia się ciśnienie pt. “szukajmy czegoś, trzeba gdzieś wyjechać, może jakiś bal?”.
Po drugie – ceny w każdym hotelu, pensjonacie, ośrodku wypoczynkowym czy w każdym turystycznym mieście są obłędne. Wszystko szybuje w górę. Jest popyt to i podaż się znajdzie.
Po trzecie – spojrzenia kiedy mówisz, że nie masz planów. Nie masz? Oooo, tak mi przykro, może chcesz z nami się zabrać? Co prawda wywalisz na to pół pensji, ale będzie niezapomniana noc.
Po czwarte – tłumy ludzi w sklepach. Jeden dzień wolny, ale trzeba oczywiście narobić zapasów jak na wojnę dwudziestoletnią. Sklepy zamknięte przez półtora dnia, armagedon.
Tak było do wspomnianego 31 grudnia 2005. To właśnie wtedy zaczęłam rodzić naszego pierwszego syna. To był właśnie ten mój jedyny, niepowtarzalny i niezapomniany sylwester.
Od tej pory zmieniło się wszystko.
Od tego dnia pojawił się “sylwester z dziećmi”. I wszystko stało się piękne.
Na pewno większość z Was myśli teraz “upadła na głowę”! Sylwester z dziećmi, większości rodziców kojarzy się z czymś mało zabawnym, w końcu cały świat baluje, a my w domu z dziećmi, oglądamy po raz dwudziesty dziewiąty odgrzewane co roku hity, popijając Piccolo i rzucając confetti gdzie popadnie. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Oby do dwunastej, a potem spać.
Ale dlaczego tak ma być?
Inny punkt widzenia.
Przecież z dzieciakami, w domu, przy odgrzewanych hitach i kolorowym confetti, możecie spędzić najlepszy sylwester w życiu.Dzieciaki są najważniejsze w naszym życiu i podrzucanie ich komukolwiek na taką noc u nas nie wchodzi w grę. Ja chcę, żeby mieli cudowne wspomnienia, rodzinne, nasze. Przecież za parę lat nie będą chciały spędzać tego wieczoru w naszym towarzystwie, więc korzystamy póki możemy.
Bezalkoholowy szampan, pełno przekąsek, dekoracje w domu, piękne suknie, eleganckie garnitury, przebrania, peruki (króluje Elsa, Kopciuszek, Minecraft). W tej jeden wieczór budujemy wspomnienia na całe życie.
Tańce, uśmiechy, zabawa – tak właśnie jest idealnie.
Nie chcecie siedzieć w domu? Poszukajcie znajomych, którzy podobnie jak Wy spędzają tą noc z dzieciakami w domu – zróbcie coś razem. Frajda będzie jeszcze większa.
Jedynym ograniczeniem, jest Wasza własna wyobraźnia. Dzięki niej, spędzając ten wieczór w pidżamach, będzie on dużo bardziej magiczny, niż bal w pałacu za miliony monet. Dom, ciepło, rodzina dookoła – czego chcieć więcej w takim magicznym czasie?
Szczęśliwego Nowego Roku kochani – cieszcie się sobą – za parę lat będziecie żyć jedynie nadzieją, że dzieciaki zechcą ten wieczór spędzić w Waszym towarzystwie 🙂
1 comment
My wtym roku idziemy do kuznki takie połonczenie parapetówki bo ma nowy dom z sylwestrem zabieram dzieciaki ona swoje i jeszcze ddwie kuzynki tagże z dziecmi niechce ich podrzucać do babci bo przeciez to juz nastolatki i masz racje jeszcze troche i beda robic sylwestra bez nas rodziców no i jeszcze trzy latek którego niechce nikomu podrzucac i tak od 14 lat sylwester z dziecmi przy pikolo i petardy z tatusem na podwórku