Obecność partnera przy cesarskim cięciu
Obecność partnera przy cesarskim cięciu – temat kontrowersyjny. Powiem Wam jak to było u nas, bo ja i mąż to takie dwa światy. Totalne przeciwieństwa. Nadal zagadką dla mnie jest, jak udało nam się stworzyć szczęśliwą i liczną rodzinę :).
Kiedy zaszłam w ciążę, od początku rozmawialiśmy o porodzie. O jego obecności w trakcie. Nie napierałam. Nie nalegałam. Wyszło jakoś tak naturalnie. Od początku oboje chcieliśmy to przeżyć razem.
Kiedy pojawiły się pierwsze skurcze, pojechaliśmy do szpitala.
A. siedział dzielnie przy łóżku i spełniał każdą moją zachciankę, pomagał wstawać, dodawał otuchy. Mijały godziny, ja zwijałam się z bólu a poród nie postępował. Po 12 godzinach A. nie wytrzymał i zaczął usilnie “lobbować” położne, do zrobienia CC. Mijały kolejne godziny i nic się nie zmieniało. Nadal zero postępu. Wiedzieliśmy, że A. będzie przy naturalnym porodzie, ale chcieliśmy mieć pewność, że istnieje taka możliwość również w przypadku CC.
W końcu zrobili CC
Przy 20 godzinie bóli partych, A. dopiął swego. W końcu zdecydowali się na CC. Z perspektywy czasu, uważam, że gdyby nie A., nie dałabym rady tak spokojnie tego przejść. Był jedyną trzeźwo myślącą wtedy osobą w naszej parze. Ja nawet nie miałam siły uruchomić mózgu. Jeśli miałabym spędzić te 20h sama na sali – zwariowałabym – jestem tego pewna.
O tym, że w szpitalu w którym rodziłam, jest możliwość, żeby partner był na sali w trakcie CC, wiedzieliśmy wcześniej. Sprawdziliśmy to jeszcze na etapie decydowania CC czy SN.
Kolejne porody skończyły się też CC. A dzielnie siedział na sali operacyjnej, głaszcząc uparcie moją głowę.
Jedyne co widział to parawan i moją twarz. Nie był “narażony na krwawe widoki. Mógł jednak usłyszeć pierwszy krzyk i jako pierwszy zobacz nasz nowy cud w całej okazałości.
W każdym przypadku to on pierwszy widział nasze dzieci. On pierwszy trzymał je na rękach. On pierwszy robił im zdjęcia i rozsyłał do najbliższych (tak, powtarza mi to przy każdej okazji).
Cesarskie cięcie to nie jest zabieg. To poważna operacja, do której również warto się przygotować i wiedzieć co nas czeka. Ja wiedziałam, że obecność A da mi pełne poczucie bezpieczeństwa.
Od samego wejścia do szpitala, aż do opuszczenia sali operacyjnej, byliśmy razem. Przeżywaliśmy wszystko wspólnie.
Czy warto, żeby partner był z Wami w trakcie cesarki?
Moim zdaniem – jak najbardziej. To da Wam poczucie totalnego bezpieczeństwa. Uwierzcie mi, będzie jedyną “przytomnie” myślącą na sali osobą (no może poza lekarzem). 🙂
Czy w każdym szpitalu parter może być przy CC?
Niestety nie w każdym szpitalu i nie w każdej sytuacji. W szpitalu, w którym na świat przyszły nasze dzieci była taka możliwość. Rodziłam w Warszawie w szpitalu przy ul. Inflanckiej. Tam bez problemu tata może być z mamą na sali. Spotkałam się jednak z takimi miejscami w których jest to wykluczone. W innych z kolei za obecność partnera trzeba zapłacić. Najlepiej upewnić się wybierając placówkę, czy w Waszym szpitalu jest taka możliwość.
Czy namawiać na to partnera?
Absolutnie nie. Nie każdy jest na to gotowy. Nie wszyscy dobrze znoszą samą świadomość, że ktoś będzie przecinał skórę skalpelem, a co dopiero obecność zaraz obok. Do tego wszystkie inne “widoki” na które “narażony” będzie nasz parter przed i w trakcie całego porodu, nie należą do najprzyjemniejszych i nie każdy potrafi przejść do porządku dziennego mając je w głowie. Dlatego właśnie jeśli Twój mąż/narzeczony/chłopak nie jest gotowy na taki moment – odpuścicie mu. To nie jest jego obowiązek i o tym należy pamiętać.
A Wy jakie macie zdanie? Parter przy cesarce tak czy nie? Jak było u Was?
3 komentarze
Mój mąż był przy drugim cc, planowym. Szpital wybraliśmy właśnie dzięki temu, że była taka możliwość. Opłata niewielka, ok 100zł. Poczucie bezpieczeństwa-bezcenne. Bardzo się oboje cieszymy, że tak się stało 🙂
Ja bylem przy narodzeniach moich dzieci przez cc (chcialem przy nich byc, moja zona rowniez). Przecinalem pempowine, wiec wersji z parawanem nie mialem (krzesla tez ku scislosci).
Wybor operatora to skomplikowana sprawa – w Polsce taka cesarka jest praktycznie niespotykana. Szpitale uniemozliwiaja obecnosc partnera wymyslajac bzdurna argumentacje. “Otwarty” operator z powolania, ktoremu sie chce to rzadkosc.
Ciesze sie, ze wam sie udalo i macie dobre wspomnienia. Mam nadzieje, ze kiedys bedzie to standardem.
Ja powtarzam zonie, ze jak mnie syn zobaczyl to od razu sie uspokoil i ze corce matke ja pokazalem (mialem od razu na rekach i podszedlem).
Polecam – cc to niezapomniana i najpiekniejsza operacja 🙂 Kwestia tylko wykonania i nastawienia (rowniez personelu).
Ja niestety miałam 2 cesarki w szpitalu w Nidzicy i kiedy spytalam o obecność partnera to lekarz mnie po prostu wysmial, teraz bede rodzic gdzie indziej i mam nadzieję że będzie taka możliwość…