Za nami piękny słoneczny dzień. Staramy się chwytać ostatnie chwile lata. Chłoniemy promienie słońca pełną parą. Jak niedawno pisałam TU, nasz Maciuś jest wcześniakiem. Urodził się w 33 tygodniu ciąży. W związku z tym, uczestniczyliśmy dzisiaj w III PIKNIKU WCZEŚNIAKA, organizowanym przy szpitalu im Ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie. Tym samym szpitalu, w którym 8 lat temu urodził się młody.
Cały piknik odbywał się w ogrodach szpitala. Wszystko pięknie zorganizowane. Przy wejściu imienna lista uczestników.
Pierwszy krok – Maciek rysuje ulubioną porę roku (jak można się spodziewać – lato) przy stanowisku Koalicji dla Wcześniaka.
Następnie dzieciaki dostały mapę skarbów. Przykazanie – zebrać 5 pieczątek od wszystkich sponsorów. Każda pieczątka to zadanie do wykonania.
Zaczęliśmy poszukiwania.
Na pierwszy rzut – Canon – trzeba znaleźć Panią z aparatem i zrobić sobie z nią zdjęcie…. Jest – znaleziona – zdjęcie wykonane. Pani miała przy sobie drukarkę i momentalnie dostaliśmy je na papierze.
Kolejny krok – Rossman – układamy ogromną układankę. Dwie minuty i gotowe. Mamy już dwie pieczątki.
Następne – wydawnictwo Egmont – Maciek zagrał w cudowną grę Duszek – wygrał – mamy pieczątkę.
Dalej Hula Kula – przeciągamy linę – Ja, Maciek i pracownik Hula Kula (Pan K w tym czasie starał się ściągnąć Marcela i Krysię z trampoliny – z marnym skutkiem). Udało się, znowu wygrana – pieczątka jest nasza.
Kolejne wyzwanie – Enfamil – warsztat z pierwszej pomocy. Maciek dumnie prezentuje, jak należy wykonywać masaż serca niemowlakowi. Mamy pieczątkę.
Udało się – mamy wszystko. Wrzuciliśmy kupon do wielkiego słoja i z nadzieją na wygraną poszliśmy dalej.
Dookoła tyle atrakcji, że sami nie wiedzieliśmy gdzie się udać.
Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na trawie. Po chwili kolejny konkurs – zakładanie nosidła.
Wzięłam udział razem z Hanią. Zdobyłyśmy nagrodę. Śliczny organizer łazienkowy BEABA od Happy oraz grę Pędzące Żółwie i książkę od Egmont. Dodatkowo zapas pieluszek Happy i szampon dla dzieci.
Maciek szczęśliwy – bo ma grę. Ja szczęśliwa tak po prostu.
Następny konkurs obstawił Maciek – Co zdrowego można zjeść w ciągu dnia jako przekąskę? Krzyknął pierwszy – sałatkę warzywną – wygrał. Tym razem gra od Egmont i zaproszenie na lunch dla dwóch osób od Cafe Pineska.
Dalsza część pikniku upłynęła pod znakiem relaksowania się na trawie. W międzyczasie Maciek przygotował placki z dyni razem z Cafe Pineska. Maluchy zrobiły owocowe szaszłyki.
Żeby nie było zbyt słodko – pierwszy minus – nie było żadnego miejsca, gdzie można było kupić coś do jedzenia. Nawet zwykłego hot doga brak. Były co prawda warsztaty kulinarne, a tam masa jedzenia – ale dopchanie się tam graniczyło z cudem, a jak już się dopchaliśmy to Maciek zrobił kanapki z pastą bananową! – szczerze – nikt z nas nie został ich fanem.
Drugim minusem był brak miejsca, gdzie można by podgrzać jedzenie dla Maluszków. Pomyślano o przewijakach, ale o głodnych brzuchach już nie.
My, jako przedstawiciele rodziców, którzy radzą sobie w każdych warunkach, poradziliśmy sobie z tym perfekcyjnie. Pan K pojechał do pobliskiego „chińczyka” i zaopatrzył nas w jedzenie.
Wyszliśmy z pikniku obładowani nagrodami (trzeba grać żeby wygrać) i pozytywną energią. Dużym plusem było ograniczenie ilości uczestników, poprzez imienną rejestrację. Dało się to odczuć – przejście z bliźniaczym wózkiem nie stanowiło problemu.
Nasz wcześniak i cała pozostała trójka bawiła się doskonale (o ile zabawę Hani można zabawą nazwać).
Pozdrawiam
Pani K
2 komentarze
Ech, takie pikniki to tylko w dużych miastach… Brzmi świetnie, aczkolwiek nie przemawia do mnie idea wyodrębniania wcześniaków spośród innych dzieci. Ja o swojej córci mówię, jeśli już, że BYŁA a nie jest wcześniakiem, bo urodziła się w 32 tygodniu. Ten fakt na pewno na początku usprawiedliwiał jej gabaryty, natomiast szczęśliwie w swoim rozwoju w niczym nie odstawała od rówieśników, a mówić na pewno zaczęła wcześniej 🙂
Wcześniak, nie wcześniak – wszyscy tacy sami 🙂