Zazdroszczę innym.
Jestem matką pracującą.
Na pełnym etacie.
Od zawsze.
Ostatnio złapałam się na tym że zazdroszczę innym.
Czego?
Ogarnięcia, czasu wolnego, zapału, pomysłów.
Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że się wypaliłam, a świat stanął w miejscu. Nie dzieje się nic, co można by określić mianem „parcia do przodu”. Powiedziałabym nawet, ze zatrzymałam się i nie wiem w którą stronę postawić następny krok.
Mój słomiany zapał
Też tak macie? Pomysły kłębią się w głowie, już widzicie pasmo sukcesów przed Wami. Wszystko kończy się jednak w momencie realizacji. Zapału wystarcza wyłącznie na zaplanowanie. Przychodzi proza życia i okazuje się, że to co w planach wyglądało idealnie, w prawdziwym życiu wymaga o wiele więcej czasu i werwy niż myśleliście.
Mój chroniczny brak czasu
Chciałabym, naprawdę marzę o zorganizowaniu sobie dni tak, by mieć choć chwilę dla siebie. By móc zrealizować chociaż część z tego, co sobie wymyślam.
Poranna pobudka o nieludzkiej porze, szybkie ogarnięcie śniadania i obiadu dla dzieci do szkoły, budzenie, ubieranie, wychodzenie z domu, dojazd do placówek – to już ponad 2h z dnia, który przecież za 16 godzin się skończy!
Dojazd do pracy, praca, powrót – to kolejne 10 godzin z mojego i tak napiętego dnia. W drodze powrotnej zgarnięcie całej czwórki i dojazd do domu to kolejna godzina i mamy już wieczór. Wchodzimy do domu – jest po 18. Rozpakowanie plecaków, przegląd lekcji, ogarnięcie kolacji, kąpiel, zasypianie – zabiera kolejne cenne godziny.
W tym wszystkim musi być jeszcze czas z dzieciakami (to dla mnie najważniejsze) i czas na sen.
Zazdroszczę niektórym mamom
W tym momencie ja się grzecznie pytam – gdzie jest czas na realizację swoich planów i siebie?
Ja wiem, sama jestem sobie winna, bo nie potrafię planować. Zawsze coś mi nie wychodzi i zawsze plany się zmieniają.
Jest nas dwoje
Oczywiście, jesteśmy oboje pełnoetatowymi rodzicami, ale nie zmienia to w żaden sposób faktu, że doba ma za mało godzin, a plany mają się nijak do rzeczywistości. Samochód jest jeden i to ja mam go ze sobą w pracy, więc naturalne jest to, że dzieci odbieram ja lub razem je odbieramy.
Dlaczego nie wieczorem?
Bo każdego wieczoru, jestem już tak zmęczona po całym dniu, że plany przegrywają ze snem i padam zanim wezmę się za cokolwiek.
Weekendy?
Oczywiście – staram się je wykorzystać maksymalnie jak tylko się da. Wyciskam je jak cytrynę na lemoniadę,. Trzeba jednak pamiętać, że to też czas w którym jesteśmy z dzieciakami i pod dzieci układamy plany, bo w tygodniu mamy dla nich za mało czasu.
Czy narzekam?
Kompletnie nie! Narzekanie jest ostatnią rzeczą, jaką lubię robić. Narzekanie nie przynosi żadnych pozytywnych efektów. Lepszym słowem będzie MARUDZĘ, bo nie umiem planować. Marudzę, bo nie realizuję tego, co wcześniej sobie zakładałam. Marudzę, bo czas płynie, a ja stoję w miejscu.
Jeśli ktokolwiek z Was ma pomysł co zrobić, żeby było lepiej – dawajcie! Przyda się wszystko!
Lecie – przybywaj! Potrzebuję Cię!
Mam wrażenie, że urodziłam się na złym kontynencie. To wszystko wina zimy. To ona wpływa na moje samopoczucie. Jestem stworzona do klimatu równikowego. Nie nadaje się na krótkie dni i wieczną szarugę.
Ja wiem, że każdy tak czasem ma. Że bywają gorsze dni. Że taki stan w końcu mija… a co jeśli nie?
Powiedzcie, że też tak macie i są na to jakieś sposoby?
3 komentarze
Ja mam, a właściwie miałam bardzo podobnie. Popadłam w marazm, każdy dzień był dla mnie taki sam.. przerodziło się to w stany okołodepresyjne… Po dwóch latach terapii jest lepiej, ale musiałam nauczyć się żyć z niektórymi rzeczami na nowo.
Ja zastanawiam się czy nie czas z takiej terapii skorzystać…
Rozumiem Cie choc mam tylko 1 dziecko. Jak wracalam do pracy to myslalam o skroceniu etatu. Ostatecznie sie nie zdecydowalam bo planowalam tez niedlugo drugie dziecko. Ale jak juz skoncze powiekszanie rodziny to jestem niemal pewna, ze wroce do pracy na 3/4 etatu. Tym bardziej ze oboje z mezem pracujemy i skoro ja mam wiecej obowiazkow w domu to chce sobie to zrekompensowac krotsza praca. I nie jest to lenistwo, tylko troche walka o siebie…. Przynajmniej teraz tak to sobie wyobrazam 😉