Porodów przeszłam w życiu 4 (chyba na tym koniec).
Porody nie były łatwe, lekkie i przyjemne.
Wszystkie 4 skończyły się cesarskim cięciem (CC).
Maciuś – poród nr 1 – ciąża do 23 tygodnia super, książkowa, żadnych problemów ani dolegliwości, a jednak w 23 tygodniu ciąży zaczyna pobolewać prawa strona, tak mniej więcej na wysokości jajnika. Boli niemiłosiernie. W końcu jadę do lekarza. Wykonują szereg badań, USG, krew. Diagnoza – pęknięcie torbieli plus atak wyrostka robaczkowego. O żesz ty!!! Co??? Wyrostek w ciąży?? Jak to? No tak to – natychmiast na sale operacyjną. Wcześniej mega bolący zastrzyk sterydowy, żeby płuca dziecka szybciej się rozwijały w razie czego. Dostaję kroplówkę, maseczkę i dobranoc. Budzę się już bez wyrostka, ale dzidziuś nadal ze mną. Na szczęście dzidziusiowi nic nie jest. Udało się. Nie chciał jeszcze do mnie wychodzić. Po wszystkim lekarze nie omieszkali podzielić się ze mną „pikantnymi” szczegółami z operacji. Ponoć „widzieli” małego macicy jak brzuch otworzyli (jeśli to w ogóle możliwe) . Skakał im przez całą operację, bo narkoza działa tylko na mamę i przez łożysko nie przechodzi.
Po paru tygodniach nie pamiętam już o operacji, nic mnie nie boli, dalej książkowa ciąża. Niestety nie na długo. 10 tygodni później, w 33 tc nagle odchodzą wody, jak gdyby nigdy nic, w nocy jak przekręcałam się z boku na bok smacznie śpiąc. Godz. 2 nad ranem, szybka akcja jechania do szpitala, 29 grudnia. Na izbie przyjęć dostałam informację, że akurat ten mój wybrany i wymarzony szpital mnie nie przyjmie, bo za „mała ciąża”. No cóż, szybkie przemieszczenie się do innego szpitala – tam mnie przyjmują. Biegiem na sale porodową i leżę. Skurczy brak, nic się nie dzieje tylko wody się sączą spokojnie. Przeleżałam tak do rana na mało wygodnym łóżku porodowym. Rano przenieśli mnie na patologię ciąży. Chcieli przetrzymać ciążę jeszcze do 35 tygodnia. Zakaz wstawania, nawet do toalety nie wolno – musiałam zaprzyjaźnić się z basenikiem. Niestety nie na długo. Sylwester w szpitalu, pięknie strzelają za oknem aż tu o 00:10, przy akompaniamencie fajerwerków zaczyna coś boleć i nie przestaje. Wołam lekarza, ten przychodzi po kilkunastu minutach podłączają KTG i nic, skurcze się nie „piszą”, ale mnie przecież boli i to bardzo. Cały wieczór zmarnowany, a ja przecież chciałam obejrzeć „Sylwester na Polsacie”. No cóż, ja nadal marudzę, że boli. Lekarz niechętnie „zagląda” co tam na dole słychać i nagle blednie, krzyczy do położnych „proszę przygotować salę operacyjną, będzie cięcie”. Ja zamieram, pytam co?, jak?, gdzie?, dlaczego?, ale nikt mi nie odpowiada. Wiozą mnie na łóżku na salę. Ja widzę tylko lampy przemykające mi nad głową. Droga na sale operacyjną to najgorsze dwie minuty w moim życiu. Nikt nic nie mówi tylko biegają szybko, a ja nie wiem co dzieje się z moim maleństwem. Leżę już na sali. Nawet nie zarejestrowałam kiedy wbili mi igłę ze znieczuleniem między kręgi. Coś tam nade miną debatują. Nagle szarpnięcie, dźwięk wylanej wody i płacz. JEST MALUCH!!!! Płacze – to dobrze. Drze się w niebogłosy. Dają mi go tylko ucałować, ale to i tak jest tak bardzo niesamowite, że do tej pory czuje ten pierwszy pocałunek na ustach. Zabierają niunia, a mnie szyją już na spokojnie. Zasypiam. Budzę się i w końcu dowiaduję co się stało. Diagnoza – wypadnięcie pępowiny. Jeśli by poczekali, maleństwo mogłoby się udusić. Wszystko na szczęście skończyło się dobrze. Maciek ważył 2300g (jak na 33tc to gigant) i miał 56cm (długaśny). Dostał 10 pkt. Wsadzili go w inkubator, bo temperatury ciała utrzymać nie potrafił i żółtaczkę naświetlali przy okazji. Jadł moje mleko z butelki. Leżałam z nim tydzień. Po tygodniu musiałam już wyjść. Synuś musiał jeszcze parę dni zostać. Dowoziłam mu mleko 4 razy dziennie i siedziałam przy nim non stop. I tak z takiego naszego malutkiego szkraba mamy dzisiaj 8 latka, który o głowę przewyższa rówieśników. To 40kg żywej, chłopięcej wagi i całe 146 cm wzrostu!! On niedługo przegoni mnie!
Marcel – Poród nr 2 – ciąża piękna, podręcznikowa. Dzieciątko rozwija się idealnie. Termin na 2 maja. Moje dzieci to chyba po mnie niecierpliwe, więc Marcelek postanawia wyjść 26 kwietnia w nocy. Budzę Pana K i mówię „Kochanie chyba mam skurcze”. A. niewzruszony odpowiada przez sen „ to jak już będziesz pewna, że je masz to daj mi znać”!! OK trzeba inaczej go obudzić… „wstawaj Misiek, RODZĘ!!!!”” A. podrywa się do pionu. Po drodze musimy jeszcze Macka do babci podrzucić. Jedziemy. Torba w samochodzie. Maci w pidżamie podrzucony do babci. Docieramy na Izbę Przyjęć. Rozwarcie 4 cm – mało. Kładą nas na Sali o dźwięcznej nazwie „HANIA”. Siedzimy sobie – tzn. ja leżę a A. siedzi obok. Głucha noc. Cisza przerywana jest tylko kilkoma okrzykami rodzących w innych salach kobiet. Skurcze stają się nie do zniesienia. A. pomaga mi wejść do wanny. Siedzę sobie, ale nic nie pomaga. Wracam do łózka. Leżę. Nagle pęka worek owodniowy. A. krzyczy, że ktoś szampana otwiera. Spogląda na KTG i stwierdza spokojnym głosem „zobacz niunia poza skalę Ci skurcz wychodzi”, odwraca się, a ja zemdlałam właśnie z bólu! Pan K leci do położnych i prosi o pomoc i znieczulenie. Wraca z lekarzem. Wbijają igłę między kręgi, a ja mdleję z bólu. Pan K opowiada mi już po wszystkim, że zaczęli krzyczeć „mdleje!!!”. Ból mnie prawie pokonał, ale odzyskuję przytomność. Znieczulenie działa. Jest super. Skurcze są, ale ze znieczuleniem to pestka. Pan K siedzi nadal obok. I tak ze trzy godziny. Ja leżę, Pan K siedzi – rozmawiamy, śmiejemy się, żartujemy. Niestety nic nie trwa wiecznie, znieczulenie przestaje po paru godzinach działać. Już rano, piękny słoneczny dzień za oknem. Ja wyję z bólu. Przychodzi lekarz. Zagląda jest 10 cm (rozwarcia), możemy przeć. No to prę. I tak przez następne 30 minut. I nic. Mały nawet nie wszedł do kanału bo jest za duży. Pani położna próbowała go ręcznie!!!!! na kanał naprowadzić – ja wyłam z bólu i nic. Zapada decyzja o CC. Wiozą mnie na salę. Dostaję znieczulenie i powtórka z rozrywki z tą różnicą, że Pan K jest ze mną na Sali. Głaszczę mnie po głowie, coś mówi. I jest w końcu słyszę płacz. Marcelek jest z nami. 4400 g i 60 cm – jak oni chcieli to zmieścić przez ten „otwór” wielkości cytryny to ja nie wiem.
Krysia – poród nr 3 – ciąża całkiem nieźle, poza cukrzycą, która się podczas testu z glukozą ujawniła. No cóż, zdarza się. Dieta i mierzenie cukru po 4 razy dziennie i powinno być ok. Dzięki tej diecie schudłam w ciąży 11 kg! Tym razem cesarka z góry ustalona. Żadnych niespodzianek. Zgłaszamy się w wyznaczonym terminie na Izbę Przyjęć i tego samego dnia Krysia jest już z nami. Nie minęło nawet 4 godziny, a ja tulę już niunię w ramionach. Pan K i tym razem był zemną na Sali i dzielnie głaskał mnie po włosach.
Hania – poród nr 4 – ciąża do 23 tyg super. Nagle podczas standardowego USG doktor stwierdza zbyt krótką szyjkę. Jedziemy na kontrolę do przychodni przyszpitalnej. Lekarz kładzie mnie na oddziale. Będą zakładać pessar (taki gumowy krążek na szyjce macicy, który nie pozwala szyjce się rozwierać) jak tylko będą wyniki posiewu. Po 10 dniach przychodzą – posiew jałowy – zakładamy. Następnego dnia mogę w końcu wyjść do domu. Pan K przez 10 dni musiał dzielnie dawać sobie radę sam z całą trójką, a do tego wszyscy byli przeziębieni – to naprawdę wyzwanie. W końcu jesteśmy razem. Hania w brzuszku wytrzymuje do końca 37 tygodnia. W ostatnim dniu pojawiają się skurcze. Ja od 4 dni leżę już na patologii, bo coś mnie tam pobolewało i mnie położyli. Skurcze się nasilają. Na KTG dochodzą do 150 (przy 70 już boli)! I tak co 3-4 minuty. Lekarze decydują się zdjąć pessar. Zdejmują. Skurcze nadal są. Dostaję sterydy na płucka małej. Leżę non stop pod KTG. Niunia ani myśli zostać tam jeszcze choć trochę. Przetrzymali mnie na takich skurczach przez 27 godzin!! Czekali na poniedziałek. Nie chcieli ryzykownej (bo czwartej) cesarki robić na niedzielnym dyżurze jeśli nie było zagrożenia dla dziecka. W poniedziałek rano biorą mnie na salę operacyjną. Przygotowali zapas krwi – gdyby było trzeba przetaczać. Pan K nie odważył się tym razem być ze mną na Sali. Bał się, że może mi się coś stać. Nerwy mu nie pozwoliły. Czekał pod salą. W końcu wyciągnęli Hanię. 3300 g i 54 cm (też spora).
Po wszystkich 4 cesarkach karmiłam maluchy piersią. Trojką opiekowałam się 10 godzin po cesarce.
Czy żałuję, że nie było porodu naturalnego?? Chyba nie – bo już prawie urodziłam. Parłam, miałam skurcze. Wiem jak to wygląda i powiem szczerze – na naturalny się nie piszę. Wiem, wiem natura, cesarka to operacja, to nie jest dobre dla dziecka itd. Ja powiem tak – cała czwórka jest zdrowa (odpukać), ja doszłam do siebie bardzo szybko (najszybciej po ostatniej cesarce). Jestem żywym przykładem, że 4 cesarki są możliwe, choć nie polecane.
A jakie są wasze perypetie porodowe?
Pozdrawiam
K
PS: A. do tej pory zwraca mi uwagę, że dzięki CC to on pierwszy widział dzieciaki i to on przenosił je do ważenia i mierzenia więc odegrał ogromną rolę w całym porodowym procesie…
52 komentarze
Ja w prawdzie jeszcze nie mam porodu za sobą ani nie jestem też w ciąży, ale bardzo interesują mnie te tematy, w końcu kiedyś i mnie to czeka. Z 4 maluchów pewnie jest ciężko ale zarazem dużo radości w domu, życzę więc dużo wytrwałości i bardzo dużo zdrówka 🙂
Bardzo dziękujemy. Łatwo nie jest, ale jakże przyjemnie 🙂 w końcu sami chcieliśmy tyle dzieci więc teraz narzekać nie możemy 😀 pozdrawiamy i zapraszamy do czytania
Dziekujemy i trzymamy kciuki teraz za Ciebie 🙂
Pierwszy poród – naturalnie było ciężko pod koniec nerwy ale wszystko ok. Drugi poród Cesarka- tez miałam wyrostek niestety za długo go diagnozowali i małej na drugi dzień po operacji zachciało się na ten świat. 28 tydzień ciąży ważyła 1265 i trochę nas życia i nerwów kosztowała na początku:-)
Przerażasz, seriosuly, a opis pierwszych dwóch porodów jest aż zanadto realny. Ważne, że zdrowi, pozdrawiam! 😀
ps. Faktycznie Twój najstarszy to duży jest. Maks-rówieśnik, pod skalami wszelkim plasuje.
Oj tam przerażam 🙂 samo życie :), ale wiesz moje porody były ekstremalne. A nasz Maciek to gigant. Dzisiaj na zakończeniu roku był o głowę wyższy od rówieśników. Komedia normalnie 🙂
Nie zazdroszcze i podziwiam ze mialas tyle sily i samozaparcia aby przejsc przez 4 porody, do tego CC. Na pewno jestes bardzo silna kobieta:) Fajna rodzinka, na pewno macie wesolo:)
Chęć posiadania dużej rodziny była silniejsza 🙂 Dziękujemy i pozdrawiamy
gratuluję jedna z najwspanialszych mam na świecie 🙂 życzę dużo zdrowia dla Was i Waszych pociech 🙂
my również chcemy mieć taką wspaniałą gromadkę 🙂 ja choć czuję się dobrze to jednak chcę by poród był planowany 🙂 przez cc 🙂
dzięki czemu czuję się psychicznie- i to dla mnie najważniejsze- spokojna 🙂 (nerwuska ze mnie okropna)
damy radę 🙂 bo tego bardzo chcemy 🙂
Gratulacje! Zawsze marzyła, aby mieć czwórkę dzieci. Obecnie mam jedno i pragnę mieć w przyszłości 4. Dzięki Pani wierze, że jest to możliwe mieć 4 CC. Dziękuje
Ja dużych przygód nie miałam. Jestem mamą 9 letniej Emilki. Poród trwał 20 godzin. Byłam już tak słaba,że nie dałam rady, Mała nie chciała przejść przez kanał rodny. Non stop się cofała…zdecydowali o cc. Znieczulenie ogólne. Przyszła na świat o 20:00. Obudziłam się na sali. Nade mną mąż płacze,siostra i brat mają łzy w oczach… zastanawiam się co się stało? Ale to ze szczęścia. Emi miała płaskie czoło zaraz po porodzie,ale wszystko wróciło do normy. Moja Gwiazdę zobaczyłam dopiero około 23. 2 poród planowana cesarka w 38 tyg. Od 29 pessar. Pola ma się dobrze, poza żółtaczką…siedzimy w szpitalu 6 dób, poród 3 również cc- Hania rodzi się w 37 tyg. Spędzamy w szpitalu tydzień. Teraz planujemy kolejne dzieciątko. Tylko strach przede mną okropny: czy damy sobie radę?? czy ciąża będzie przebiegać prawidłowo?? czy cc jest bezpieczna po tak krótkim odstępie czasu od ost. cc?? TYLE WĄTPLIWOŚCI,A JEDNOCZEŚNIE WIELKIE PRAGNIENIE POWIĘKSZENIA RODZINY!!! I co tu robić? Może ktoś mnie podbuduje,bo ja mam bałagan w głowie od kilku dni :/
Poród to pikuś przy ciąży, przynajmniej dla mnie. Uderzyłam w deseń mix twojej 1 i 2 ciąży. Poród, bolał,(szokujące co niej? 😛 ) tylko cholerka wymęczył mnie potężnie i trwał od odejścia wód 19h, indukowany oczywiście, skończyło się na zabiegowym z vacuum. rehabilitacja po nim była długa i bolesna. Po traumie leżenia plackiem przez 32 tygodnie zrezygnowałam z marzenia o 3 dzieci i zostanę z moją Chibi na stanie tylko 🙂
Poza tym ciąża i poród to jedno, ale potem to odchować, połączyć z pracą i kapką egoizmu…nie wiem jak ty to robisz, dla mnie z jedynakiem to level hard 😉
Miałam dwie cesarki, marzę o trzecim dziecku, ale myśl o trzeciej operacji paraliżuje mnie od środka ?Ale po twojej opowieści widzę, że wszystko jest możliwe!
3 planowane CC w pełnej narkozie, dziewczyny ponad 3500, najmłodszy ponad 4100 😀 Też bardzo szybko dochodziłam do siebie. Więcej nie planujemy, ale wiadomo…. wpadki jeszcze nie było 😛
U mnie tylko jedna cesarka, ale z przygodami. Karola, jesteś silna babą!
Pozdrawiam! Hania
kochana – Ty jestes silniejsza!!! u know – caluje kochana moja!!!
jesteś absolutnie cudowna 🙂 Chciałabym być taką mamą jak Ty 🙂
Mam 3 synow wszyscy przyszli na świat poprzez cesarskie cięcie, po głowie chodzi mi myśl o jeszcze jednym dziecku moze teraz byłaby dziewczynka, ale boję się 4 cesarki, że nie donoszą.
Mój pierworodny 4300g i kazali przeciskać. Ostatecznie skończyło się próżnociagiem, bo nijak wyjść nie chciał. Teraz jestem w drugiej ciąży. Zapowiada się spora kobietka więc tym razem już nie będę ryzykowac. Za miesiąc planowana cesarka.
Ja jestem po trzech cc . Mam dwie córeczki i syna 🙂 Cesarki super, wszystko poszło super. Każda z nich trwała maks. 40 minut i po 4 godzinach już się wlokłam pod prysznic , a później wszystko też bez zarzutu. Blizna goiła się świetnie, dziś jej nawet nie widać 5 lat po ostatnim cc. Chcielibyśmy kolejne dziecko. Dziś myślę,że to możliwe tylko nie wiem ,czy się odważę, bo byłam już w ciąży z czwartym dzieckiem (syn) ale poroniłam – serduszko przestało bić. Lekarz mi powiedział,że po trzech cc ,to z macicą jest tak,że czasem maleństwo nie ma się jak zagnieździć, a jak już do tego dojdzie,to zdarza się ,że fasolka umiera bo jest źle odżywiana . Tłumaczył to tak,że to jest jak by ktoś rzucił ziarno na jałową ziemię…Myślę jednak,że dla mojego lekarza byłoby to chyba problematyczne robić kolejne 4 cięcie u mnie i dlatego tak mówi (choć wszystko podczas ciąży i cc zawsze było w porządku, a nawet podczas ostatniego cc inny lekarz zaprosił mnie na kolejne za dwa lata) Tobie się udało i innym mamom też… Może jeszcze i nam się uda. Pozdrawiam 🙂
Kochana tez jestem po 4 cesarkach i jednym porodzie silami natury. Mam 5 wspanialych dzieci. Najstarsze ma 21 a najmlodsze 2 lata. Nieraz zartuje ….mam 5 dzieci a nie wiem co to porod….. 4 razy na leniucha (cc) a naturalny 15 minut ….cprcia wyklula sie jak pestka i co ciekawe – byla z rodzenstwa majwieksza 3790g i 62cm ☺ Pozdrawiam serdecznie zycze zdrowka dla dzieciatek a rodzicom wytrwalosci ☺ Milosc i usmiech naszych serduszek wszystko rekompensuje ☺❤
Pierwszy porod – naturalny – 16 h bólów krzyżowych, potem znieczulenie i na swiat przyszla corka 3200 🙂 te 16h wrylo sie w pamiec :/
Drugi porod – poczatek 38tc budze sie o 6 zalana krwia, w drodze do szpitala pojawiaja sie skurcze. Z izby prosto na porodowke i parcie, 3 razy parlam i mdlalam bo uplyw krwi byl za duzy. Z pomoca prożnociagu i mojego slabego parcia corka rodzi sie w worku (odkleilo sie lozysko) pelnym krwi. Na szczescie 3200 i zdrowa
Kolejne dziecko to odklejone lozysko w 16tc i strata corki
4 ciaza, cesarka na życzenie w 38 tc, tak jak u ciebie umowiona na godzine i po kilku juz mialam synka przy sobie. Najlepszy porod w moim zyciu.
Teraz jestem w ciazy 5, to dopiero 15 tc i pelno komplikacji ale leze, biore sterydy i czekam na cc 😉
Pozdrawiam
Świetnie napisane, ja też miałam cesarke rozwarcie na 10 cm lekarz mówi że rodze ja mówię tak nie czuje najgorzej doskwieral mi materac na łóżku porodowym po prostu parzyl, co chwila krzyczałamkrzyczałam im że zaraz zejdę z tego łóżka. Położne pomagały niestety również maluch nie bardzo chciał wyjść przyszedł lekarz paluszki w tyłek i stwierdził że mały źle ułożony i trzeba cesarke w trzy minuty bylam na sali bo mały stracił tętno. Pamiętam jak tylko lekarz krzyczał ze że nie ma czasu na zastrzyk w kręgosłup znieczulenie ogólne. Powiem szczerze że pierwsze dni były ciężkie ale jak tylko po pięciu dniach trafiłam do domu już tam bylo lepiej szybciej jakoś do siebie dochodziłam, kilogramy zostały niestety do dzisiaj młody ma już 2 lata i 8 miesięcy. Pozdrawiamy
U mnie 3 porody siłami natury….chociaż nie wiem kto je tak nazwał 😛 Pierwszy 16h horroru, na koniec wahanie czy jednak nie trzeba CC ale udało się. Wracałam do siebie długo i boleśnie. Drugi poród – marzenie. Wody odeszły, skurczy brak, jak się tylko pojawiły to w czas podane znieczulenie – ogólnie od przyjazdu do szpitala do porodu 3,5h z czego 3h 10 min nie bolało albo tylko trochę a potem 20min finału. Wracałam do siebie w oka mgnieniu i czułam się fantastycznie. Poród nr 3 dojechałam do szpitala mając skurcze co 3 min i 7cm rozwarcia – mina pielęgniarki na izbie przyjęć jak weszłam gdy była inna pacjentka i powiedziałam, że skurcze co 3 min i 3 poród – bezcenna :D. Od wejścia na IP do przytulenia maleńkiej 55 min – tym razem było za późno na znieczulenie i nie wspominam tego dobrze. Rekonwalescencja długa bo okazało się, że mam alergie na jakieś nowo wprowadzone szwy objawiająca się tym, że rozpuszczalne szwy się nie rozpuszczają….masakra, nie polecam.
Wszystkie dzieciaki z jednej foremki 55,56 i 58cm, 3450, 3540 i 3500 :). Ja się cieszę, że wszystkie porody drogami i siłami natury ale to głównie dla tego, że panicznie się boję jakichkolwiek operacji. Ukłon dla Panik K:)
No ja czwartej cesarki nie polecam, u mnie przy trzeciej stwierdzono rozejście szwów i o malo co pęknięcie macicy co wiązało się z.zagrozeniem życia moim i dziecka, na co a propos nic nie wskazywało.
A ja akurat po “cesarce na życzenie”… Po doświadczeniach wokol doszłam do wniosku, ze jest to mimo wszystko najbezpieczniejsze rozwiazanie dla dziecka, a ja jestem taka panikara, ze gdyby nie możliwość cc nie zachodzilabym w ogole w ciaze. I tez nie zaluje – wyszłam w 2 dobie ze szpitala a położne myliły mnie z kobietami po porodzie SN i nie mogly uwierzyć, ze “biegam juz wokol dziecka” szybciej niz wiele z nich. Do tego mały nie był ani razu dokarmiamy mm w szpitalu i do dzis jest na piersi:)
Witaj Trafilam na Twoj blog calkiem przypadkiem. Mianowicie okazalo sie ze jestem w czwartej ciazy (poprzednie 3 zakonczyly sie cesarkami – 2 pierwsze rozpoczete naturalnie niemalze do samego konca). powiem ze troszke sie uspokoilam bo bylam spanikowana kiedy sie dowiedzialm (nie zebym nie chciala dziecka, bo chcielismy bardzo) ale sam fakt kolejnego ciecia. W moim przypadku nawet 3 ciaza (ktora byla zaplanowana na ciecie od samego poczatku ze wskazan) rozpoczela sie porodem (dzien przed planowana cesarka odeszly mi wody i dostalam silnych skurczy). Dziekuje za ten test. :*
Witaj Trafilam na Twoj blog calkiem przypadkiem. Mianowicie okazalo sie ze jestem w czwartej ciazy (poprzednie 3 zakonczyly sie cesarkami – 2 pierwsze rozpoczete naturalnie niemalze do samego konca). powiem ze troszke sie uspokoilam bo bylam spanikowana kiedy sie dowiedzialm (nie zebym nie chciala dziecka, bo chcielismy bardzo) ale sam fakt kolejnego ciecia. W moim przypadku nawet 3 ciaza (ktora byla zaplanowana na ciecie od samego poczatku ze wskazan) rozpoczela sie porodem (dzien przed planowana cesarka odeszly mi wody i dostalam silnych skurczy). Dziekuje za ten test. :*
trzymamy kciuki – będzie pięknie – zobaczysz 🙂
A jaka różnica między dziećmi ? Ja juz trzy cesarki za sobą, nie wiem,czy niedługo nie bedzie 4., trochę się boję
11, 5, 4, 3 🙂
Witaj
Ja za dwa tygodnie ide na 3 cc i nie ukrywam ze stres wielki. Wprawdzie u mnie jest roznica duza bo syn ma 15 lat a corcia 5. Trzymajcie kciuki. Pozdrawiam i dziekuje za ten wpis dzieki Tobie choc troche spokojniejsza jestem po tych wszystkich opiniach o tym ze 3 cc to juz prawie jak wyrok nie spalam od dwoch tygodnii.
Dziekuje
wszystkie madki od wydobycin powinny przeczytac ten tekst! jesteś dzielna i niesamowita! ściskam:)
Witam, jestem już po 3cc w kwietniu czeka mnie czwarta cc. Stresuje się i boję tego operacyjnego zamieszania, venflonu, cewnikowania i znieczulenia. Gdy poszłam pierwszy raz na wizytę i okazało się ze jednak jestem w ciąży to lekarz powiedział ze dzieci sierotami zostaną. Dwa dni przepłakalam. Zmieniłam lekarza jest ok. Pociesza mnie ze będzie w porządku sam robił 7cc u jednej pacjentki ale i tak mam obawy. Dzieci moje rodziły się 28.08.2012, 01.07.2014, 12.05.2016, a maleństwo w brzuszku termin ma na 30.04.2018.
ogromnie trzymam za Ciebie kciuki. Stres nie wpływa za dobrze, więc nie martw się na zapas… lekarze robią czasem cuda, więc trzeba być dobrej myśli.
Witam. Juz po wszystkim. Miałam cc 9.04. Od czwartku jestem w domu. Dzięki Bogu i dobrym lekarzom jesteśmy cale i zdrowe. Julianna urodziła się w 37 tygodniu ciąży. Ważyła 3180g. Obyło się bez drenażu w ranie. Ale szwy mam do zdjęcia. Dziękuję za wsparcie. Pozdrawiam
Fantastyczna wiadomość!!! Nawet nie masz pojęcia jak się cieszymy!!! Dawaj znać jak się czujesz koniecznie!!
Witam ja jestem w takiej sytuacji jak ty no moze podobnej czeka mnie 4 cc boje się okropnie bo 3 mam juz za sobą rocznik I. 2012 II. 2014 III.2016 i teraz jestem w czwartej ciązy i szczerze strasznie się boje
Gratuluję czwórki dzieci.
Nie bała się Pani, że przy czwartej cesarce coś się stanie? Jakieś powikłania i osieroci Pani czwórke dzieci?
Witam kochana… czytałam Cię będąc w czwartej ciąży. .. to Ty dałaś mi siłę żeby się nie bać. .. nie panikować bez powodu… dziś jestem mamą 4 dzieci (najmłodsza skończyła w sierpniu roczek) Uwielbiam Cię ;***
Jeju jakie to jest cudowne. Jestem Ci bardzo wdzięczna za takie słowa! Cudownie wiedzieć, że mam takich wspaniałych czytelników. Pozdrawiamy Cię serdecznie!!!
Jestem mamą trójki wspaniałych dzieci (syn 14 lat, córka 11 lat, drugi syn 5 lat…Trzy tygodnie temu-pozytywny test ciążowy 🙂 Wcześniejsze porody to trzy cesarskie cięcia- pierwsze wynikało z potrzeby ratowania zdrowia i życia syna- grożąca zamartwica, kolejne cesarki z zasady…Jutro wizyta u lekarza, potwierdzająca czy faktycznie jest tam Ktoś…Boję się bardzo…Ale gdzies tam w głębi mam nadzieję że serduszko bije bedzie wszystko dobrze.Póki co strach jest większy niż radość…pozdrawiam wszystkie cudowne mamy..
Na tę stronę trafiłam przypadkowo ja też jestem mama czwórki sami chłopcy malutki za dwa tygodnie skończy roczek.miałam wszystkie cesarki oczywiście że byłam przerażona tym bardziej że mam już 42 lata. Ale ważne dla mnie było podejście otoczenia trafiłam też na wspaniałego lekarza pozdrawiam wszystkie cesarki trzymajcie się ciepło
Na tę stronę trafiłam przypadkowo ja też jestem mama czwórki sami chłopcy malutki za dwa tygodnie skończy roczek.miałam wszystkie cesarki oczywiście że byłam przerażona tym bardziej że mam już 42 lata. Ale ważne dla mnie było podejście otoczenia trafiłam też na wspaniałego lekarza pozdrawiam wszystkie cesarki trzymajcie się ciepło
Pozdrawiam musisz być dobrej myśli ja też miałam cztery cesarki malutki w marcu kończy roczek trafiłam na wspaniałego lekarza który rozmawiał ze mną o kłopotach jakie mogą być ale nie straszył mam42 lata i też się bałam na szczęście wszystko skończyło się dobrze i mam czwartego synunia
Dzięki borze szumiący, że trafiłam na ten artykuł. Mam za sobą dwa naturalne porody, w tym kleszczowy, ale bardzo się przestraszyłam jak usłyszałam cięcie. A tu tak ładnie Pani o tym piszę, że boję się jakby mniej ?
Witam jestem po 3 cc wszystkie bez komplikacji jestem przerażona 4 cc co niestety mnie czeka ciąża nieplanowana zaskoczenie szok przerażenie bo ciąża przy stosowaniu antykoncepcji strasznie się boje nigdy nie chciałam być już w takiej sytuacji życiowej
Wlasnie jestem przed 4 cesarka. Troche sie boje, ale ufam ze bedzie OK.
Jestem mama 2 -ch dziewczynek ( 4 i 6 lat) i chlopca 8 m- cy. Mialam 3 cc. Pierwsza w zwiazku z ustaniem tetna podczas pn a kolejne juz zalecane. Dlaczego czytam ten arykul? Bo chodzi mi po glowie 4- te dziecko, za jakis czas i zastanawiam sie czy jestem jedyna szalona kobieta…ale widze ze nie jedyna i chyba nie az tak szalona. Pozdrawiam wszystkie silaczki, ktore poradzily sobie i z ciaza i porodem czy cc czy sn i dalszymi wyzwaniami zwiazanymi z posiadaniem dzieci.
Witam, trafiłam tu szukając informacji o 4 cc. Przeżyłam 1 poród naturalny i 3 cc… I czekam na 4. Mam koleżankę, która niedawno przeżyła 4 cc i ma się dobrze. Mimo prawidłowego przebiegu ciąży i dobrej opieki zaczynam się strasznie bać. Chętnie porozmawiam z mamami w podobnej sytuacji.
Zapraszam. Napisz do mnie na kontakt@dwapluscztery.pl albo wiadomość na FB – chętnie porozmawiam
A czy są Panie w stanie podać jakieś namiary na lekarzy którzy nie boją się 4cc? Pytam bo jestem po 3cc i chodzi mi po głowie 4cc.