Kocham moje dzieci bezwarunkowo. Kocham je nad życie. Kocham je całą sobą – nie mam żadnych co do tego wątpliwości. Przy całej mej miłości, pojawiają się momenty, kiedy naprawdę “nie lubię” moich dzieci (nie mylić z miłością). Są takie chwile, kiedy słysząc po raz setny „MAAAAAMMMMOOOOOOO!!!”, mam ochotę schować się i włączyć automatyczną odpowiedź „zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału”.
W takich momentach najchętniej odpowiedziałabym „mama jest czasowo niedostępna – proszę zapytać tatę”.
Macie takie chwile? Czy nigdy nie zdarzyło Wam się zastygać w bezruchu, słysząc po raz kolejny wołanie „mamo!”?
Moje dzieci są kochane, ale momenty kiedy ich „nie lubię” występują prawie codziennie:
- Nie lubię moich dzieci, gdy będąc najedzone i widząc, że ja zaczynam jeść, przychodzą i chcą to samo – a ja właśnie przygotowałam sobie pyszny posiłek z ostatnich produktów jakie w lodówce znalazłam – wiem, wiem – rodzic nie powinien myśleć o sobie…
- Nie lubię moich dzieci gdy idąc do łóżka, nagle jak na komendę, wszyscy chcą siusiu, kupę, pić, jeść, misia, lalę, samochód, książkę…
- Nie lubię moich dzieci, gdy mają nagłe przypływy szczerości we wszelkich płatnych parkach rozrywki – „on ma poniżej 7 lat” – „mamoooo no coś Ty mam już 8!” – i nici z wejścia bezpłatnie dla dziecka poniżej 7 lat…
- Nie lubię moich dzieci, kiedy zaczynają „jodłować” po całym domu tonem, który wchodzi na częstotliwości powodujące drżenie każdego nerwu w moim ciele…robiąc przy tym niesamowity bałagan, który potem to ja będę sprzątać.
- Nie lubię moich dzieci, kiedy niepotrzebnie powtarzają rzeczy, które nieopatrznie wypowiedziałam w ich obecności – „a moja mama powiedziała, że jesteś głupi”…
- Nie lubię moich dzieci, kiedy siadając do bloga z głową pełną pomysłów na fantastyczne posty, momentalnie słyszę „chcę piciu, chcę siku, chcę pograć, Krysia zabrała mi samochód itd…”, a moje pomysły w mgnieniu oka wyparowują z mojej głowy i powrócić nie chcą…
- Nie lubię moich dzieci, gdy prowadzę samochód, a one zaczynają regularną walkę wręcz na tylnej kanapie, rzucając w siebie piciem, jedzeniem i wszystkim co znajdą, a ja prowadząc auto mam dość ograniczone pole manewru…
- Nie lubię moich dzieci, gdy przygotowując posiłek na ich wyraźną prośbę np. „chce naleśniki”, nagle pod koniec gotowania słyszę „nie chcę już naleśników, chce kanapkę…nie będę jeść naleśników”…
- Nie lubię moich dzieci, gdy zmęczona po całym dniu, siadam szczęśliwa, że udało mi się położyć ich spać, odpalam zaległy odcinek ulubionego serialu i słyszę z pokoju obok „mamoooo piiiiccciiiuuu!!!”…
- Nie lubię moich dzieci, gdy wchodząc z tym piciem do pokoju w nocy, staję nogą na kolejny pozostawiony samotnie klocek…
- Nie lubię moich dzieci, gdy przytulając się do mnie pytają „mamo, czy będziemy mieć nowego dzidziusia?…nie kochanie, a dlaczego pytasz?..bo Twój brzuch jest taki duży…!”
Kocham moje dzieci miłością absolutną i bez nich moje życie byłoby pozbawione sensu, ale spójrzmy prawdzie w oczy – nie jesteśmy robotami, tylko po prostu ludźmi…dlatego czasami możemy ich zwyczajnie “nie lubić”, choć miłość pozostaje bez zmian.
Po prostu ja kocham je miłością absolutną, chociaż czasami ich nie lubię.
Inspiracja – “Scarry Mommy” – nie – nie konkretny post – po prostu lubię ich czytać 🙂
81 komentarzy
Wspaniały post! Póki co moja córka ma 5,5 miesiąca wiec nie jest aż tak źle ale czasem gdy nie chce zasnąć, a jest godzina 22…. tez miewam jej “dosyć”,10 letni syn partnera który bywa u nas co tydzień przez tydzień tez potrafi być męczący i tez mam czasami Go po uszy…. ale nie znaczy to że nie kocham Naszych dzieciaków …. juz myślałam że jestem wygodną matką 🙂
jesteś człowiekiem 🙂 z krwi i kości
Podpisuję się pod tym postem rękami i nogami 🙂 znalazlabym jeszcze sporo takich ‘nie lubię moich dzieci…’
Witaj, ciekawie to opisałaś a dwa ostatnie punkty mnie rozwaliły do śmiechu 😀 a z tymi klockami mam tak samo 🙂 Pozdrawiam
a zabawki z jajek? też się po nich świetnie depta!!! plus u mnie dochodzi jeszcze szukanie ich w nocy w poscieli gdy młoda postanowi z którąś spać!!!
Kinder niespodzianki są naszą zmorą…maluchy dają się bawić najmniejszej Hance minizabawkami. Osobiście uwielbiam jak w jajku mają puzzle (dzieciaki nienawidzą puzzli w kinderkach), gorzej jak mają auto złożone z 1435 części…a każda taka część to zagrożenie. Kwestia deptania? W ramach ewolucji rodzicielskiej, jak nadepnę to czuję ogromny ból, ale nie wydaję dźwięku. Ot, taka ewolucja 🙂
Wspaniały post 😀
Nie lubię moich dzieci, gdy potrzebuję snu, a one już nie 😉
A myslałam ze ja tylko tak mam 😉 super przeczytac taki blog 🙂 odrazu robi sie razniej ze nie jestem sam 🙂 Pozdarwiam
Pośmiałam się, wiem, wszystko jeszcze przede mną 😉
to dopiero początek drogi 😀
No jakbym siebie czytala. Ja tez czasem mowie nawet swoim dzieciom ze he kocham ale czasem ich nie lubie jak robia konkretne rzeczy. Po setnym mamo!!!! Mowie do much zeby mowily mi ciociu bo oszaleje.
🙂 i właśnie o to chodzi – w tym wszystkim nadal kochamy je ponad życie 🙂
Ten post jest straszny. Sztuką nie jest kochać swoich dzieci, sztuką jest je lubić. Wymienione punkty to jakiś dramat. Nie skorzystamy z bezpłatnego wejścia bo dziecko mówi prawdę – może warto byłoby się tej uczciwości od dziecka nauczyć? Nie lubię bo niepotrzebnie powtarza – może warto byłoby zastanowić się co się przy dzieciach mówi? Całą reszta punktów tak samo nie mieści mi się w głowie, najlepiej żeby nie piły, nie sikały i spały na komendę – spać. Dramat!!!
Dramat to tacy kwazi-eksperci jak Ty. Na forach wiedzą wszystko na każdy temat, znają odpowiedzi na każde pytanie, są ekspertami we wszystkich dziedzinach i nigdy się nie mylą. To jest dramat.
Nie lubię swojego dziecka w podobnych opisanych przez Ciebie sytuacjach… Jednak… ale ; ) bardzo mi brakuje tego włąsnie dziecka, kiedy tylko go nie ma, gdy jest u swojego taty na noc. Zdarza sie kazdemu nie lubic swojego dziecka ale jak czesto tesknimy tez za tym czego sie nie lubi kiedy ma sie od tego przerwe….
ooo jak któeś z naszych dzieciaków nocuje u babci, czy wyjeżdża na obóz – wariujemy…. to normalne
Dziękuję… bo poważnie się zastanawiałam, czy jestem normalna, gdy mówię mężowi, że nie lubię naszych dzieci… Nie zawsze, ale zdarza się…
nie martw się jest nas wiele i to całkiem zdrowe. Wystarczy dzieci kochać, szanować i uwielbiać 🙂 “nielubienie” to najmniejszy problem
Jestem pod wrażeniem tego za co Pani nie lubi swoich dzieci. Dziecko to nie robot, którego można włączyć i wyłączyć, kiedy nam przeszkadza, albo chcemy mieć chwilę spokoju. Może Pani metody wychowawcze są nieodpowiednie?? Niektóre punkty o tym świadczą. Np. 7,8… Może czas zaczerpnąć porady dobrego psychologa, który pomoże się Pani uporać z nie lubienie swoich dzieci, gdyż z tak błahych powodów nie lubi Pani swoich dzieci. Uważam, że lubienie jest uczuciem stałym (tym bardziej w przypadku dzieci), jak uczucie kochania. Nie wyobrażam sobie lubić mojego dziecka, a za godzinę go nie lubić, bo zrobił coś co mi się nie podoba. Zachowanie Pani dzieci przez, które “nie lubi” Ich Pani można łatwo skorygować. Zastanawiam się, również jakie uczucia towarzyszyłyby Pani, gdyby jedno z Pani dzieci było niepełnosprawne i wymagałoby 24 godzinnej opieki. Może czas docenić swoje dzieci za to jakie są, mimo drobnych wad.
Jestem pod wrażeniem Pani całkowitego braku zrozumienia tematu. I niezwykłej umiejętności wyjmowania z kontekstu i czytania wybiórczego również.
Podzielam zdanie autorki rewelayjnego tekstu – jak można go tak opatrznie zrozumieć?
czyli wszystko za mną jest dobrze 🙂 nie lubię swojego dziecka, gdy straszy moje kocury … gdy nie mogę ululać do snu przez min dwie godz …. gdy ucieka na spacerach, nie patrząc dokąd biegnie …. ufff bo kocham swoje dziecko nad życie 🙂
i kochaj zawsze :D, a koty ukryj 😀
Zupelnie sie z tym nie zgadzam,nie lubic to mozna zupy.mam dwojke dzieci 8 i 6 latka,bywaja momenty ze dzieci zachowuja sie jak zostalo to opisane w poscie,lecz takie wlasnie sa dzieci i “uroki ” bycia rodzicem 😉 co by bylo gdyby tak sie nie dzialo?pewnie znalazlo by sie cos innego na co mozna by bylo ponarzekac.Jestesmy rodzicami i to my jestesmy dla dzieci.Okreslenie “nie lubie swoich dzieci ” jest zupelnie nie na miejscu bo mowa tu o ich zachowaniu a nie o wlasnym dziecku.gdy moje dzieci daja czadu to ja nie lubie gdy sie tak zachowuja,ale nie zebym nie lubila swych dzieci ktore kocham.
a ja właśnie takie określenie uważam za trafne 🙂 i takiego używam… mogę powiedzieć, że”nie lubię kiedy moje dzieci”… czy “czasem mam dość dzieci” – ale chodzi o dokładnie to samo… nie myl kochania z przemęczeniem – ja kocham nad życie. Czy dziecko, które mówi że Cię nienawidzi, bo czegoś mu zabroniłaś, przestało Cię kochać? Nie – zwyczajnie na ten moment ma Ciebie dość … 😀
Mam tak samo. Codzień jest taki moment, że starszą dwójkę chcę wyrzucić na dwór z oknem i futryną, a malucha zakneblować skarpetami by nie kwiczał. Poza tym kocham moją trójcę nad życie 🙂
możemy przybyć sobie piątkę 😀
sama mam trójkę dziecię i dokładnie wiem o czym piszesz. Najlepsze jest jak wracam z pracy a oni już są po obiedzie bo tatuś im dał. I nagle odzywają się w nich wszystkie inne potrzeby fizjologiczne, z jedzeniem włącznie. Cała trojka jęczy mi nad uchem i jeszcze kot pod nogami. Szaleństwo!!!!
prawo wielodzietności – żeby nie wiem jak były najedzone – mama zawsze oznacza posiłek ;D
Twoje dzieci po prostu tęskniły za Tobą gdy byłas w pracy…. Wystarczy z poł godziny poswiecim im-powygłupiac się i pobawić i już będzie spokojniej.)
Ja jestem w domu z dziecmi i gdy mąż wraca, to ‘rzucają’ się na niego 🙂
Kocham ten post! Mega trafnie to opisałaś i jeszcze wkurza mnie to, co napisałaś w punkcie pierwszym “rodzic nie powinien myśleć o sobie”. No jasne, bo z chwilą stania się rodzicem tracimy osobowość, już nie jesteśmy Anią M. tylko Mamą Jasia. Lista jest świetna i pewnie dodałabym coś od siebie, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że Jani jest jeszcze mały ;p np. moje ulubione: jesteśmy na spacerze, Jasiek już pada na pysk, nogi go bolą mówię “chcesz do wózka” mówi “yhym tak”. Wsadzam go. Za 3 sekundy “Maa ma!” i pokazuje, że chce wyjść… ;p
ta lista każdego dnia się wydłuża 😀 ale ileż zabawy przy tym wszystkim mamy 😀
O Boze… Myslalam ze tylko ja tak mam 😉 Naprawde sie ciesze ze nie jestem sama 🙂
w kupie raźniej ;D
Ja tak mam czasem z moim mężem 😛 Mówię, że go kocham, ale czasem go nie lubię 🙂
ooo ja czasami nawet go nienawidzę :), ale to nie znaczy, że nie jest dla mnie wszystkim 😀
Tak..tylko co zrobić żeby nie czuć tego nie lubię… ???
nie przejmować się tym, kochać, szanować dzieci i siebie, a wtedy to “nie lubię” nie będzie takie straszne ;D
mam nadzieje ze Twoje dzieci tak samo Cie nie lubią, i Twoja matka też Cie nie lubiła. Mam nadzieję że kiedyś zdasz sobie sprawę jakie żałosne jest to co napisałaś.
tak jak napisałam na FB – moje dzieci nienawidzą mnie co jakiś czas, szczególnie jak czegoś zabraniam, a mama non stop ma mnie dość, choć kocha bezsprzecznie… więcej dystansu do życia życzą 😀
🙂 i w końcu ktoś odważył się powiedzieć to głośno 🙂 dobrze napisane …. I tak dokładnie jest, jesteśmy tylko ludźmi i nie wierzę że nie ma matki która jak nikt nie patrzy , to nie zaciska aż zębów , a twarz wykreca się w grymasie i cedzi przez zęby żeby niby nie słyszało “odejdź bo zabije ” 😛 Mam najwpanialszą córkę na świecie ale niestety w przypadłościach niepożądanych przypadł jej strasznie jojdajaco – płaczący charakter 😀
myślę, że większość z nas tak ma – ale, każda ten stan inaczej określa – jedne mówią mam dość moich dzieci, inne że ich nie lubią czasami 🙂 a chodzi i tak o to samo – o chwilę odpoczynku przy niezmiennym ogromie miłości do maluchów 😀
Część (nie wszystkie) kobiet same sobie są winne. Po narodzeniu pierwszej córki okazało się , że (pomimo wcześniejszej praktyki w zajmowaniu się siostrzeńcami : przewijanie, kompanie, karmienie, spacery w wózku ect…….) zdaniem matki dziecka, nie mam minimum wiedzy w wyżej wymienionych umiejętnościach i nawet nie wiem w co dziecko ubrać na spacer, robię to źle i nieadekwatnie do pogody. Przyszedł więc moment gdy odpuściłem sobie to czego się nauczyłem i zacząłem pytać, w co ubrać, co dać do jedzenia…………. itp. Dzieci wychowanie w takim modelu wiedzą, że tata nic nie wie w kwestii misia czy pory mycia zębów a o wszystko trzeba pytać mamę bo tata i tak wyśle do mamy. Jest taki model kobiety-cerbera, która staje między ojcem a dzieckiem co prowadzi do sytuacji , że dziecko do mamy ma milion pytań a do taty tylko jedno “gdzie jest mama?”. Są ojcowie i jest to co raz częstsze, którzy chcą się zająć wychowaniem pełnym, nie tylko zabawa klockami czy wspólnym graniem na konsoli.
pozdrawiam
masz rację – tak w niektórych przypadkach (bardzo często) jest. Ja na szczęście trafiłam na nietypowy egzemplarz męża, który dzieciakami zajmuję się lepiej niż ja – i nie mówię tu tylko o grze na konsoli i zabawie klockami 🙂
Można mówić wiele razy matce dziecka, że chce się pewne rzeczy zrobić w ten czy inny sposób. Jest to jednak bez znaczenia i staje się przyczynkiem do wielu konfliktów. Argumentacja matki, w takich sytuacjach, jest jak najbardziej emocjonalna. Po wielu takich sytuacjach, sam zacząłem sugerować dzieciom, że jeśli o coś chce zapytać, powinna iść do mamy.
Taka praktyka.
Tez Tak mam,super post.Juz myslalam,ze jestem wredna ,jedna Tak myslaca matka ,a tu bratnia dusza.You made my day 😉
aj tam wredna 🙂 jesteś człowiekiem i już
Często to powtarzam, jako mama kompletnie pozbawiona wsparcia z jakiegokolwiek źródła. Podniosło mnie na duchu, że nie jestem sama:)
Jest nad dużo – tylko nikt o tym nie mówi, bo zawsze znajdą się tacy, co zarzucą Ci brak miłości…. nie martw się – kochaj dzieciaki i ciesz się nimi 😀
Super wiedzieć, że jest się normalną mamą i że nie tylko ja czasem swoich dzieci nie lubię i też uważam, że czasem są wredne 🙂
Podziwiam, za 4 dzieci 🙂 ja mam 2 🙂 dziewczynkę 3 lata i chłopca 10 miesięcy. Mówi się, że dziewczynki powinny być grzeczne, aczkolwiek moja córka do tej grupy nie należy.
Super blog i tematy 🙂 będę stałym gościem 😉 pozdrawiam 🙂
Super że ktoś mówi o tym otwarcie. Sama tylko w zaciszu swoich czterech ścian do tej pory się przyznawałam że nie lubię moich dzieci. A zwłaszcza gdy cały dzień staję na głowie by miały wszystko co najlepsze, wymyślam zabawy, niespodzianki, oddaję ostatnie własne kęsy jedzenia a na koniec dnia, gdy już sił brak i chce chwile dla siebie mieć czy wręcz dla domu (czasem posprzątać też muszę) słyszę w tedy od starszej córy (6,5 lat) że jestem okropną mamą i jej nie kocham – ja ja tylko chciałam by pozajmowała się sobą sama przez chwile i swoją młodszą siostrzyczką :(. W takich chwilach mam dość bycia mamą i najchętniej wyszła bym ze swojej skóry, odwiesiła ją na wieszak i wyszła z domu.
Samo życie:) posty o macierzyństwie bez, przepraszam za wyrażenie, rzygania toczą są wbrew pozorom bardzo budujące:)
Śmieszni są hejterzy piszący pod tym postem. To dopiero muszą być sfrustrowane matki…
Ja też czasami ” nie lubię” mojej wspaniałej córki a ona czasami nie lubi mnie szczególnie kiedy każę jej np. odrabiać lekcję a ona w tym czasie ma mase nie istotnych pytań lub ochotę na robienie całkowicie innych mniej waznych rzeczy. Ale to nie zmienia faktu że kocham ją nad życie w ogień za nią skocze I gwiazdkę z nieba postaram się dać jeśli mnie o to poprosi o ona dobrze o tym wie. I wie też o tym że mama ma zły dzień ciezki dzień w pracy I cała mase innych rzeczy na glowie w tedy lepiej nie naciskać mamie na odcisk bo mama może nie chcacy wybuchnąć. I czasem się tak mamie zdarza a wtedy moje kochane dziecko przychodzi do mnie tuli się I mówi ” mamo kocham Cię jesteś wspaniała ” no I zostaje rozbrojona I moje chwilowe ” nie lubię” znika. Dobrze że nie jestem w tym sama 🙂 Świetny post uwielbiam Cię za niego bardzo ! 🙂
taaa, mnie się kiedyś oberwało na jednym forum jak napisałam, że mnie moja córka ( obecnie 1,5roku) wkurza..
REWELACYJNY POST !!!!! Kamień spadł mi z serca kiedy uświadomiłam sobie, że jest nas więcej takich mam 🙂 i że jest szansa, że dziecko nie ma we krwi terrorysty tylko to taki wiek, że one tak maja:)
oj to ja bym mogła wypisac tego dużo więcej,… choć mam dwie tylko (: i choc kocham bezgranicznie… ale fajnie ze nie tylko ja mam dść słyszenia MAMooo …
Kiedyś moja dwuletnia córka tak mnie zmęczyła swoimi prośbami (co chwilę chciała co innego), że schowałam się za drzwiami pokoju, żeby zyskać chociaż minutę :)…
Jak moja Córka po raz enty woła mamo to mówię jej, że mama wyszła a ona na no a kiedy wrócisz? Lub przecież jesteś tu!
To jest 100% prawda ja mam wiele innych i rownie absurdalnych `nie lubie` a najgorsze jest to ze wiele matek nie potrafi sie do tego przyznac … przed ludzmi na ulicy jak i siedzi zgrywaja wielkie kochajace mamusie a jak przyjdzie do braku sil to zamiast pomyslec w duszy nie lubie wola stluc dziecko .ile takich przypadow juz bylo …a pozniej slyszymynto byla wspaniala matka wiecznie usmiechnieta calujaca wiecznie swoje dziecko na ulicy czy placu zabaw a ponpowrocie do domu dziecko przezywa koszmar bo zle cos zrobilo na dworze…wole slowa nie lubie niz zgwywanie …
Aż by się chciało zaśpiewać “Mam tak samo jak Ty…” 😀 Każda mama ma prawo kochać i jednocześnie czasami nie lubić swoich dzieci. Odkąd jestem mamą uważam to za całkiem naturalne, chociaż wcześniej tego nie rozumiałam – głównie dlatego, że małe dzieci pojawiały się w moim życiu okazjonalnie i nie miałam szansy pojąć prawdziwego znaczenia słowa “cierpliwość”. Mój syn ma pięć miesięcy i od samego początku, każdego dnia, testuje tą cierpliwość jak może, chociaż chyba sam do końca nie ogarnia, co robi. Nie przeszkadza mi to jednak w regularnym “nie lubieniu” go i kochaniu w tym samym czasie. Złościmy się na siebie i kochamy z jeszcze większą pasją, ale chyba właśnie na takiej równowadze polega miłość. Nie wierzę matkom-wariatkom, które zarzekają się o swojej bezwarunkowej, poddańczej i szczęśliwej miłości do dziecka. Nie jestem Azorem, one mogą nim być, ja nie. Ale nie wierzę. A jeśli chodzi o hejty i krytykę… Która jest bez winy, niech pierwsza rzuci kamień. Pewnie same mają za sobą mnóstwo chwil, w których musiały liczyć do 10, żeby czegoś nie rozwalić, a na forum publicznym udają świętoszki. Ale w nosie to mam. I Ty miej. Niech to pozostanie kwestią ich własnego sumienia.
Pozdrawiam,
V.
podpisuję się pod twoim tekstem,dzisiaj mam chyba wszystkie punkty na raz, no może oprócz auta i dzidziusia na koniec
Masz rację, mamy prawo do złości i zmęczenia. Mądrze to wyraziłaś :). Pozdrawiam (i zapraszam “do siebie”)
Kochana znam to doskonale az za bardzo 🙂 i podpisuje się pod tym 🙂
A już myślałam, że coś ze mną nie tak 😉 tak ją kocham, że aż jej czasami nie lubię 😀
w 100% się z Tobą zgadzam choć jestem matką tylko jednego dziecka to jestem sobie w stanie wyobrazić jaką prace trzeba ciężką wykonać nad 4 ! I zadziwia mnie fakt jak różne komentarze są na ten temat , cieszę się że jednak nie oszalałam i to całkiem normalne że czasem można mieć dość własnego dziecka 🙂 ale ile matek i dzieci tyle opinii co jednak nie zmienia faktu że jak powiesz coś nie tak to znajdą się matki polki które zlinczują Cie bo jak tak można! Gratuluje dystansu do życia, a tak na marginesie to jesteś dla mnie Wielka za to co robisz i wychowujesz 4 dzieci a to pewnie nie lada wyczyn , dla Pana K również pokłony 🙂
Wlasnie szukalam czegos co by wyjasnilo mi jak to mozliwe ze kocham swoje dziecko ponad zycie a czasami strasznie Go nie lubie jednoczesnie. Jestem w trakcie rozwodu i walki o prawa do Synka. Mąż manipuluje naszym czterolatkiem na potęgę. Szukam wyjasnienia moich sprzecznych uczuc bo czuje sie z tym jak wyrodna matka i rozważalam nawet oddac Synka ojcu….skoro brak mi cierpliwosci i odczuwam nielubienie wobec ukochanego dziecka. Że moze to znak iz nie jestem dobra matka. Po przeczytaniu postu i komentarzy….uffff…kamien spadl mi z serca. Nie jestem wiec nienormalna. I wyglada na to, ze te emocje sa naturalne. Dzieki!
Haha,jestem normalna ! :)ja mam 4 letnie bliźnięta,są takie momenty,że mam ochotę wyjechać gdzieś daleko i więcej nie wracać :)drogie mamy,przerąbane mamy… 🙂
a ja sie zastanawiam, jak mozna miec czworke dzieci… Moze czas pomyslec, dlaczego“to“ za kazdym razem sie udaje? …
“Masz też tatę, siedzi obok Ciebie” ” ale on nas nie słyszy, nie umie nalać wody, nie wie, która piżama jest moja,…..”
🙂 mam to samo 🙂
Ja nie lubię mojej starszej córki (na razie tylko starsza mówi) ponieważ często krytykuje mój wygląd mimo że wcale nie jestem taka brzydka ? mówi np: Że mam duży nos, że mogłabym się umalować, że wszyscy są opaleni tylko nie ja, a najlepsze usłyszałam ostatnio “mamo a wiesz że Margaret bez makijażu wygląda gorzej od ciebie” ( z wielkim zdziwieniem było to wypowiedziane). Ludzie, ona ma dopiero 7 lat, kiedy za kilka lat rzuci mi takim “komplementem” to chyba się zamknę w sobie no i w domu żeby mnie nikt nie oglądał!
Jak ja to wszystko dobrze znam i rozumiem!!!
Widzę, że wszystkie dzieci mają tak samo. I mamy te same powody, by ich nie lubić. Chociaż ja zawsze podkreślam, że nie lubię danego zachowania dzieci, a nie ogólnie ich.
Ale chwila przecież ty je wychowujesz, one naśladują Twoje zachowania to jak możesz nie lubić tego co sama stworzyłaś?
mogę 🙂 bo mam dystans :))) i nie jestem Perfekcyjna 🙂
Tak chyba każdemu się od czasu do czasu zdarza 😉 Nie lubić nie znaczy nie kochać 😉
Ja nie lubie swoich dzieci przez wiekszosc czasu. Za ich niekonczacy sie koncert zyczen. Kiedy wreszcie zrobie wszystko, czego im potrzeba I na chwile chce udac sie do ubikacji, ledwo zamkne drzwi, znow rozlegaja sie piski, wrzaski I rozpoczyna sie kolejny koncert zyczen. I tak bez konca. Przy tym brudza I balagania, ze trudno nadazyc za nimi.
W końcu ktoś na głos NAPISAŁ…na reszcie teraz już wiem że nie jestem WYRODNA MATKĄ ? dziękuję- oklaski – kurtyna…
Idziemy na ?. ?
oooo powiedz tylko kiedy i gdzie i się stawię 🙂
Jak ja dziękuję za ten wpis! Właśnie wpisałam w wyszukiwarkę “nie lubię własnego dziecka” i natknęłam się na ten wpis…
Jestem mamą 4 latki która przeszła okres buntu jest bardzo kochana i pomocna, syn za ponad miesiąc będzie miał 3 lata o to jest tragedia… mam go dość serdecznie… a do tego mamy jeszczw 4-miesięcznego synka.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie i z dnia na dzień coraz bardziej “nie lubię” tego środkowego. Wiedziałam że mając 3 dzieci w takich odstępach czasu będzie trudno ale nie myslalam że aż tak… Ob płacze o wszytsko dosłowne WSZYSTKO i ja już psychicznie przez to siadam…
Ja też nie lubię mojego dziecka ale w innych sytuacjach te przytoczone. Nie lubię gdy rozkręca histerię drac się w niebo głosy, wtedy mam ochotę skoczyć przez okno. Wkurzam się gdy po raz 20 słyszę mamo od obydwu synów i gdy nie rozumieją, że potrzebuję mieć święty spokój…