Byłam małą dziewczynką, która snuła plany na “dorosłość”.
W tych planach zawsze było dużo dzieci, najmniej 4.
Chciałam mieć dużą rodzinę.
Plan z dzieciństwa wykonałam w 100%.
Potem przyszła proza życia, o której nikt mnie nie uprzedził, nie powiedział, że tak będzie.
Nikt nawet nie dał mi znać, że tak będzie.
W moich najśmielszych snach nie przypuszczałam, że utonę…w praniu.
Dzień w dzień jedna pralka. Dzień w dzień ta sama rutyna.
Selekcja, wstawienie, wyjęcie, rozwieszenie, zdjęcie, składanie, chowanie.
Selekcja, wstawienie, wyjęcie, rozwieszenie, zdjęcie, składanie, chowanie.
Można zwariować. Czasem mam wrażenie, że gram w filmie “Dzień świstaka”.
Żyłam więc ja sobie w tym marazmie i rzece prania.
Ciesząc się codziennością pomiędzy kolejnymi cyklami pralki.
Moje życie upływało w otoczeniu rozstawionych suszarek, rozciągniętych w łazience sznurków i wszechobecnej wilgoci.
Popadałam w czarną rozpacz za każdym razem, gdy kosz na brudne pranie, zamiast pokazywać swoje puste dno, zmieniał się zwyczajnie w największe dostępne pudła.
Nie wyrabiałam z praniem, suszeniem, składaniem.
W ziemie przychodziły najczarniejsze dni. Suszarki były wszędzie, w każdym pomieszczaniu w naszym mieszkaniu.
Nie zdążyliśmy jeszcze wysuszyć jednej, a do wywieszenia czekały już dwa kolejne prania.
W lecie wykorzystywaliśmy balkon. Tylko tam, nie potykaliśmy się o metalowe pręty naszych suszarek.
Deszcze przedłużały proces suszenia czasami do 5 dni.
Powiem krótko – było źle. Bardzo źle.
Już wtedy w mojej głowie pojawił się sprytny pomysł.
Niestety, to nie był czas na jego realizację.
Czekałam, ale myśl nie dawał mi spokoju. Gościła w mojej głowie coraz częściej. Codziennie. Przy każdym wywieszaniu prania.
Po długim oczekiwaniu i wielotygodniowym kombinowaniu pojawiłaś się w końcu w moim życiu TY.
Wpadłaś jak do siebie, nie patrząc na innych.
Znalazłaś sobie miejsce i na stałe zadomowiłaś się w naszym mieszkaniu.
Podchodziłam do Ciebie nieśmiało. Początkowo z dystansem.
Nie mogłam Cię rozgryźć. Nie potrafiłam z Tobą współpracować. Po kilku dniach nauczyłyśmy się siebie.
Ja dawałam Ci “jeść”, Ty grałaś mi te piękne melodie na zakończenie.
Ja “karmiłam” Cię coraz więcej, a Ty coraz częściej “grałaś”
Doszło do tego, że słyszałam Twoją melodię kilka razy dziennie.
Stałaś się moja najlepszą przyjaciółką. Moim wybawcą. Moją ostoją.
Stałaś się jednym z najważniejszych członków naszego domostwa.
Nieodłącznym elementem życia codziennego.
Potrafisz teraz “zjeść” 8 kg naraz. Nie narzekasz. Pracujesz o każdej porze dnia i nocy, a ja nawet Cię nie słyszę. Dbasz o mnie.
To co “oddajesz” pachnie nieziemsko, a ja nie muszę z Tym już nic robić.
Życie z Tobą nabrało pięknych barw. Nie wyobrażam sobie życia bez Twojego udziału.
Jedyne czego żałuję, to że nie poznałyśmy się wcześniej. Że nie wyciągnęłam do Ciebie ręki i nie zaprosiłam do siebie.
SUSZARKA AMICA – dziękuję.
Truskawki na spodniach bo dzieci jadły, a jutro ważne spotkanie i musisz akurat te spodnie mieć na sobie?
Żaden problem – wstawiasz pranie, potem szybko do suszarki i już po kilkudziesięciu minutach masz suche, pachnące i wyprane spodnie do założenia.
6 osobowa rodzina + suszarka bębnowa = idealna para.
Model który u nas prężnie działa to TEN (klik)
Powiem tylko, że klasa energetyczna A++ daje Wam gwarancję niskich rachunków za prąd.
Child Lock zapewni ochronę przed pomysłowością naszych dzieci.
A 8kg suszenia zaoszczędzi nam masę czasu.
Uważajcie na jedno – jak już przyjedzie do Waszego domu, nie będziecie chcieli się z nią rozstawać 🙂
PS: Tak to jest reklama suszarki – ale ja cieszę się z niej jak głupia, więc czemu nie pocieszyć się publicznie 🙂
11 komentarzy
Szczęściem trzeba się dzielić;)
Ja też czasami tonę w praniu, ale suszarki nie posiadam. Chyba pora to zmienić – bo mam dość wszędzie porozwieszanych schnących ciuchów 😉
Przy takiej ilości prania, wcale ci się nie dziwię, że jesteś uszczęśliwiona 🙂 Zwłaszcza w okresie zimowym 🙂
świetny wpis, ja się wczuwam a tu suszarka 😛 sama jestem szczęśćliwą posiadaczką takiego sprzętu i bardzo kazdemu polecam
Na razie zwyczajnie nie mam na nią miejsca, ale kto wie – może w niedalekiej przyszłości pojawi się i u nas 😛 Z pewnością przydatny sprzęt 😉
Też marzę o dużej rodzinie więc może już czas rozglądać się za suszarką 😀
[…] czas temu w naszym domu, poza suszarką której pisałam TU (klik), powitaliśmy w naszym domu nową pralkę (TAKĄ – […]
Jejku, chciałabym taką mieć, jednak niestety mieszkamy na stancji i zwyczajnie nie mamy na nią miejsca. Ale mąż ie, że chciałabym taką. Tym bardziej, że z małym dzieckiem jest sterta prania 🙂
Jak ja Cię rozumiem, to normalnie nie masz pojęcia 😀
Marzę o suszarce, ale to chyba dopiero w nowym domku się uda zrealizować. Niestety…
O ja też bym bardzo chciała taka suszarke mimo, że nasza rodzina To 2+1 ale i tak mamy mnóstwo prania.
Ja marzyłam o… skończeniu studiów, chciałam być dorosła i móc sobie kupić psa, na którego rodzice nie pozwalali. Spełniłam marzenia z dzieciństwa, zamiast jednego psa, mam dwa… Wszyscy myśleli, że nie będę miała dzieci do 40, tymczasem jednak jestem w ciąży i nie okazałam się kobietą 🙂
Nad suszarką myślę, chociaż ze względu na 50m mieszkania kupię raczej pralko-suszarkę.