Hotel Białowieski czyli żubry, zieleń i raj
Nawet nie jestem w stanie policzyć, ile razy w życiu chciałam pojechać do Puszczy Białowieskiej. Zawsze jakoś się nie „składało” i Puszcza pozostała gdzieś w sferze marzeń podróżniczych. Kiedy szukałam więc miejsca do którego moglibyśmy zabrać całą czwórkę i na ekranie komputera wyświetlił mi się Hotel Białowieski – powiedziałam TAK! Tym razem TAK!
Rezerwacja była zrobiona, dzieciaki podekscytowane faktem, że może uda się zobaczyć prawdziwego żubra. Wszystko gotowe…i klops.
Wyjazd stanął pod znakiem zapytania
Nasza podróż zaczęła się z wielkim przytupem – spakowani i gotowi do drogi, mocno opóźnieni bo 2 godziny później niż zamierzaliśmy wyruszyć, wsiedliśmy do auta…a ono powiedziało „odczepcie się, ja nigdzie nie jadę, nie mam nawet zamiaru odpalić”.
Po setkach prób i wybebeszeniu połowy deski rozdzielczej przez A. przyczyna awarii została odnaleziona, ale nie możliwa do naprawienia bez części (przypominam było niedziela bez handlu i do tego godzina 18).
Szybki telefon do hotelu z informacją o sytuacji i wyjaśnieniem, że dojedziemy (jak się uda) bardzo późno).
Stanęliśmy przed dwoma możliwościami. Nie jedziemy (tak, powiedz czwórce dzieci, że nie pojedziemy, kiedy siedzą już gotowe do drogi), albo kombinujemy pociąg, autobus czy cokolwiek.
Po chwilowym wyobrażeniu sobie podróży pociągiem czy autobusem, z czwórką dzieci, bagażami i psem, postawiliśmy jednak na „cokolwiek”.
Moja mama została bohaterem domu
Tym sposobem, nasze wakacje uratowała moja mama i pożyczyła nam swoje Ferrari w postaci Toyoty Yaris ?. Wszystko super, ale nie było szans na zmieszczenie w niej 6 osób. Padło na mnie – ja się nie zmieściłam ? Szybka kalkulacja i sprawdzanie innych opcji. Pociąg już odjechał, autobusu o tej porze nie było. Weszła na blablacar…i stał się cud. Jedna, jedyna osoba jechała w niedzielę wieczorem! Do Hajnówki. Stamtąd było już tylko 10 km do Białowieży. UDAŁO SIĘ! Pojechałam..i dojechałam dwie godziny szybciej niż pozostali ?. Do tego trafiłam na najmilszego kierowcę pod słońcem, który podwiózł mnie pod sam hotel, nie mając serca zostawiać mnie w Hajnówce w nocy w trakcie burzy (tak do tego wszystkiego doszedł lejący całą drogę deszcz i burza).
I w tym momencie zaczyna się nasza właściwa przygoda w Hotelu Białowieski.
Już od progu wiedziałam, że to nasze miejsce!
Uśmiech recepcjonisty był tak szczery i szeroki, że poczułam się jak VIP, który przyjeżdża tam od lat.
Na przywitanie dostałam vouchery na zabiegi SPA dla każdego dziecka i kupony na zabiegi dla nas! WOW! Do tego kupon na powitalny koktajl dla wszystkich!
„Cieszymy się, że państwo już są, martwiliśmy się, że jeszcze państwo nie dojechali, a to już po 22″
„Niestety, dojechałam na razie tylko ja, reszta jest w drodze”
„nie ma problemu – kuchnia na Was jeszcze czeka – proszę iść coś zjeść po takiej podróży, a dla pozostałych członków rodziny, naszykujemy coś do pokoju jak dotrą”
SZOK – restauracja podaje kolacje do godz 21. Ja przyjechałam dobrze po 22 i wszyscy nadal czekali z ciepłym posiłkiem! Naprawdę byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam co powiedzieć
Przemiła obsługa zapytała jeszcze co przygotować dla dzieci i męża!
Wciągnęłam obiad w 5 minut i poszłam do pokoju.
Niedługo potem przyjechała reszta i zaczęło się.
Zaraz po przekroczeniu progu naszego pokoju, wiedziałam, że to hotel idealny dla dużych rodzin. Mieliśmy do dyspozycji dwa pokoje, dwie łazienki (w tym jedna z ogromna wanną). Wszystko pięknie urządzone! Oddzielny pokój dla dzieci połączony drzwiami z naszą sypialnią.
Po chwilowej kłótni o łóżka (standard) do drzwi zapukały Panie z restauracji, niosąc nam półmiski z lokalnymi przysmakami! Były wędliny, sery, pierogi z kapustą i najlepsze jakie jadłam w życiu pierogi z różnymi serami! Wszystko zniknęło w mgnieniu oka!
Mogliśmy rozpocząć wakacje pełną parą.
Z samego rana, po pysznym i obfitym śniadaniu, udaliśmy się na basen, a tam – animacje dla dzieci! Na basenie! Cudowny Pan ratownik potrafił wciągnąć ich we wszystkie zabawy. Po basenie, kolej na animacje w Sali zabaw – kreatywne – rysownie, wycinanie, tworzenie. Idealnie. Kolejna godzina tylko dla rodziców ? W tej samej Sali zabaw, jest również ogromy ekran i zapas bajek na długie godziny. Była więc okazja do wieczoru kinowego dla wszystkich!
Ok południa przychodził czas głodu i tu hotel też o tym pomyślał. Zanim wybiła godzina obiadokolacji, na każde dziecko czekała pyszna zupa. To załatwiało sprawę na kilka godzin i mogliśmy cieszyć się pobytem w tym malowniczym miejscu!
Rezerwat żubrów to konieczność
W trakcie naszej wizyty w Białowieży, udało nam się odwiedzić Rezerwat Żubrów! Cudowne miejsce, które fantastycznie pokazuje dzieciakom życie dzikich zwierząt. POLECAMY!
Jak wspomniałam wcześniej, każdy maluch otrzymał w prezencie od Hotelu zabieg w SPA! Pozwoliliśmy całej trójce (Maciek już za duży na dziecięce zabiegi) wybrać to, co chcą. Wszyscy wskazali na to samo – masaż czekoladowy!!!
Umówiliśmy ich na następny dzień i kiedy nadeszła chwila na wizytę w SPA, byli tak podekscytowani, że ciężko było im opanować emocje.
Dziewczyny poszły na zabieg razem, a ja zostawiłam je pod opieką cudownych masażystów. Weszłam tylko na chwilę, żeby zrobić zdjęcia do domowego archiwum ?
Na koniec całego rytuału, dzieciaki dostały półmisek pełen owoców i miskę płynnej czekolady – jak możecie się domyślać, wszystko zniknęło ?
Z masażu (nie czekoladowego) skorzystał też A. i stwierdził, że czuje się jak nowonarodzony!
Jeśli chodzi więc o SPA w hotelu Białowieskim – z ręką na sercu polecamy w 100%!
Jeśli nie SPA czy basen, to Hotel Białowieski, ze względu na swoje położenie, oferuje nam…rowery. Tak jest – na miejscu można wypożyczyć jednoślady i udać się na cudowną wycieczkę po szlakach rowerowych Puszczy Białowieskiej. Można też pospacerować! Spróbowaliśmy – polecam.
Na koniec, chciałabym tylko dodać, że Hotel Białowieski ma własny browar! I specjały, które w nim produkują, są niesamowite – spróbowanie jest koniecznością!
Dni mijały niestety szybko. Każdy intensywny i wypełniony śmiechem.
Dzieci były zachwycone.
Hotel okazał się strzałem w dziesiątkę. Obsługa była tak cudowna, że nawet nasze marudzenie przy posiłkach (wiecie wege posiłki nie zawsze są serwowane z góry) nie było problemu z daniami specjalnymi dla naszego roślinożercy.
2 komentarze
Powinni Pani płacić za reklamę, bo właśnie zabookwaliśmy tam pobyt na 12 osób, 3 rodziny z dzieciakami 🙂 Dziękujemy za polecenie na blogu!
Nawet nie wiesz (jestem Karolina, nie Pani 🙂 ) jak się cieszę!!! To piękne miejsce i na pewno będziecie zachwyceni pobytem. Bawcie się dobrze!