Znacie to uczucie? Twoje dziecko wpada w histerię, Ty ni bo nic nie działa, a dookoła czujesz spojrzenia podirytowanych gapiów, bo przecież to w końcu Twoja wina, że dziecko histeryzuje?
ZNASZ!
Każdy rodzic je zna.
Ustalmy jedno – nasze dzieci nie są słodkimi księżniczkami i cudownymi księciami przez 24h na dobę. Każde wcześniej czy później ma chwile załamania i zwątpienia. Każde dziecko w pewnym momencie ma dość.
Jedne wpadają w histerię mocniej i częściej, inne radzą sobie w kilka sekund, dając upust emocjom i krzycząc bez powodu. Bywa. Przechodzę przez to czasem ja, przechodzisz i Ty.
Ostatnia wizyta w sklepie. Dzieciaki zmęczone już zakupami. Ja zmęczona zmęczeniem dzieciaków. A zmęczony zmęczeniem naszym 🙂 Czyli standard. Zaczyna się. Krysia zaczepia Hanię, Hania zaczepia Krysię – efekt – Hanka leży na ziemi i krzyczy, bo Krysia wyprowadziła ją z równowagi. Tak najzwyczajniej w świecie, bez większego powodu.
Stoimy jakiś metr od niej i czekamy aż się wykrzyczy. Spokojnie. Bez paniki.
Z alejki obok słyszę: “Boże co znowu za bachor wyje, teraz wszystko to takie bezstresowo wychowywane to mają efekty, drze się w miejscu publicznym”. Zaglądam, wyfiokowane, na oko dwudziestoletnie pannice, z pewnością dzieci nie posiadające, wymieniają poglądy na temat bycie rodzicem :).
Dwoje dzieci temu pewnie przejęłabym się, podniosła dziecko, wyniosła wijące się ze sklepu, zostawiając wszystkie zakupy za sobą. Ale to dwoje dzieci temu.
Teraz nie. Nie pozwolę obarczać się winą za reakcję własnych dzieci. Przecież one nie robią tak, bo chcą komuś zrobić na złość. One po prostu nie radzą sobie z emocjami w taki sposób, jak my sobie radzimy. A swoją drogą, czy nigdy nie zdarzyło Wam się trzasnąć drzwiami, porwać kartkę z opowiadaniem czy uderzyć ręką w blat? To właśnie są nasze reakcje. Nasze dzieci reagują inaczej, całym sobą, każdą komórką ciała.
My rodzice nie jesteśmy od tego, żeby zakryć im ręką buzię mówiąc do ucha “siedz cicho, bo zaraz zabierze Cię Pan”.
Nie jesteśmy od tego, żeby dać im za to karę!
Nie jesteśmy od tego, żeby się za nie wstydzić!
My jesteśmy od tego, żeby je zminimalizować i starać się zapobiec, zanim jeszcze nadejdą.
Nie wiem jak u Was, ale ja potrafię już mniej więcej przewidzieć, kiedy moje dziecko wpadnie w histerią, nad którą nikt, poza nim samym nie będzie mógł zapanować.
W takiej sytuacji postanowiłam być zapobiegliwa i wiedząc, ze udaję się z nimi na wyprawę, która skończy się Armagedonem, zawsze, powtarzam ZAWSZE, zabieram ze sobą broń ostateczną.
Są trzy rodzaje takiej broni:
- Chińska pierdoła z wizerunkiem ulubionego bohatera, bohaterki, zwierzaka – cokolwiek, co jest NOWE i KOLOROWE, co przyciągnie ich uwagę i oddali atak. W krytycznym momencie wyciągam powoli takie coś z torby i kryzys jest zażegnany. Podstawowa zasada przy więcej niż jednym dziecku – pierdół musi być tyle ile jest dzieci i w zależności od upodobań, wszystkie powinny być podobne o ile w naszym przypadku, muszą być takie same. W przeciwnym wypadku, grozi wybuchem histerii u pozostałej dwójki.
- Jeśli nie chińskie pierdoły, to gry. Podróżne wersje gier. Każdych gier. Karty, chińczyk cokolwiek. O ile może być ciężko skorzystać z tego w sklepie, o tyle juz w restauracji, w której Twoje dzieci nie chcą już siedzieć, może zadziałać idealnie 🙂
- Jedzenie! Dużo jedzenia! Worek jedzenia. Pisałam juz kiedyś, że nasze dzieci jedzą wszystko w każdej ilość. Dlatego w przypadku sytuacji kryzysowej, zawsze mam przy sobie coś, co lubią. Chrupki, jabłka, banany, w ostateczności Mamba – to działa zawsze. Oczywiście nie mówimy tu o uspokojeniu płaczu słodyczem, a jedynie o złagodzeniu skutków dzięki Mambie 🙂
Jeśli jednak żadna z alternatyw nie zadziała, musimy przejść do walki.
I tu najlepszym i najbardziej znanym sposobem jest po prostu NIC NIE ROBIENIE!
Najcudowniejsze co możesz zrobić, to po prostu zachować spokój i poczekać. Być na tyle blisko, żeby dziecko Ciebie widziało, ale na tyle daleko, żeby miało wrażenie, że nie reagujesz tak, jakby chciało.
Jeśli nie potrafisz stać obojętnie, bo podobnie jak mi, serce pęka Ci od samego patrzenia, PRZYTUL. Po prostu podejdź i przytul wijące się stworzenie do siebie.
WAŻNE – olewaj tych, co zbierają się dookoła i komentują. Nie wmawiaj sobie, ze to Twoja wina. Że masz na to jakikolwiek wpływ, bo po prostu nie masz :). Ludzie nie przychodzą do centrum handlowego czy na plac zabaw żeby zaznać ciszy, więc nie musisz się martwić, ze psujesz im plany 🙂
Jeśli ktoś postanowi się jednak wtrącić – nie reaguj agresją, że to “nie Pani sprawa, niech się Pani odczepi”. Grzecznie podziękuj i powiedz, że poradzisz sobie. “Wtrącacze” działają czasami wprost odwrotnie na dzieci, które nagle zdają sobie sprawę, że histeria działa, bo mają widownie.
Dobrym sposobem jest też metoda na “zaskoczenie”. O zobacz jaki fajny piesek, motylek, biedronka – cokolwiek. Znajdź obiekt i wykorzystaj :).
Histeria, złość, płacz – to emocje, które pojawiają się u każdego dziecka. Nie jesteś w stanie uniknąć ich.
Trzymaj się zasady DYSTANS, ALBO WSZYSCY ZGINIEMY i od razu zrobi Ci się lepiej 🙂
Powyższe sposoby działają na moje dzieci – nie ma gwarancji, że zadziałają na Twoje:).
7 komentarzy
W sumie w wielodzietnej rodzinie atak histerii to czasem jedyna metoda zwrócenia na siebie uwagi 😉
W sumie w wielodzietnej rodzinie atak histerii to czasem jedyna metoda zwrócenia na siebie uwagi 😉
Też kiedyś starałam się zabrać dziecko, myśląc co powiedzą ludzie. Dawno się z tego wyleczyłam. Mam identyczną metodę, a jak wiadomo tylko konsekwencja pomoże. Trzeba więc ją trzymać nawet w meijscu publicznym 😉
Najbardziej przeraża mnie właśnie ta histeria w sklepie… choć ten etap jeszcze przed nami
Czasem daje tą mambę, żeby nie słuszeć tego krzyku i noe ze względu na ludzi, a właśnie ze względu na moje zmęczenie. Działam instynktownie, ale bardzo podobniem tylko spokój i cierpliwość faktycznie może zadziałać.
Bardzo fajny wpis. Najważniejsze chyba jest to, żeby dorośli zrozumieli, że dzieci uczą się dopiero radzić sobie z emocjami i je wyrażać. I że mają do tego prawo. A jeśli będziemy te emocje na siłę tłumić, to potem nasze dzieci – jako dorośli, będą tak porąbani, jak my 🙂
Mam identyczne podejście przy płaczu o byle co lub właśnie przy histerii. Od lat tak postępuję i cieszę się, że nie jestem odludkiem w tej kwestii. Novum jak dla mnie jest opcja z “rodzajami broni” ;-). Na pewno wykorzystam te nowe rodzaje.
Pozdrawiam