Prawie każdy rodzic wie co to znaczy bolesne ząbkowanie u dziecka. Ci którzy się z tym zetknęli znają doskonale nieprzespane noce, nieustannie płaczącego niemowlaka, sfrustrowanego rodzica i brak pomysłu jak pomóc.
My właśnie przechodzimy przez to po raz czwarty. Uwierzcie mi – nie da się do tego przyzwyczaić. Nie uodparniamy się na to, wraz ze wzrostem ilości dzieci.
Hanka jest właśnie na etapie „wypuszczania” pierwszego zęba i na moje oko wcale nie jest z tego powodu dumna i zadowolona. Powiem więcej – ten etap zupełnie jej się nie podoba, co stanowczo i donośnie nam komunikuje każdego wieczoru.
Wszystko czego Hani łapka dotknie, ląduje w jej buzi z prędkością światła. Każdy znaleziony przedmiot przydaje się do ukojenia dziąseł choć na chwilę.
Stosowaliśmy już różne metody. Od żeli począwszy, poprzez schłodzone gryzaki, na szczoteczkach masujących kończąc. Nic, kompletnie nic nie pomaga w 100% – a jeśli już to przynosi chwilową ulgę.
Na jednym z warsztatów dla mam (tak, tak, czasem chodziłam na takie wykłady, nawet będąc mamą trójki pociech) poznałam coś nowego. Coś innego niż wszystko dostępne dotychczas na rynku.
Aplikatory łagodzące ból przy ząbkowaniu – Osmoza Care. Łamiemy patyczek, płyn spływa na wacik i smarujemy naszemu dziecku dziąsła. Nie dość, że sam specyfik ma ukoić ból, to jeszcze masowanie patyczkiem przynosi ulgę, a na dodatek ma pyszny, lekko karmelowy smak (próbowałam, a w zasadzie to wszyscy w domu próbowali, bo przecież jak Hanka to i reszta musi też).
No cóż, trzeba było spróbować – bo matka 4-ki musi być na czasie z nowościami. I spróbowaliśmy… Patyczki okazały się strzałem w 10-tkę. Hanka ma na ich punkcie „kręćka”. Jak tylko poczuje patyczek na dziąsłach, zaczyna szaleć i zlizywać słodkawy płyn. Nie wiem czy to smak, czy rzeczywiście płyn przyniósł jej ulgę, ale każdy „zębowy” płacz, potraktowany patyczkiem, mija w przeciągu kilku sekund.
Patyczki są bezpieczne dla dzieci powyżej 4 miesiąca. Nie zawierają parabenów – konserwantów, które przedłużają życie produktów. Mogą również służyć do łagodzenia ran, powstałych przy noszeniu aparatów na zębach, czy po spożyciu podrażniających pokarmów. Prościej mówiąc, jak się twardych sucharów najem i coś tam sobie skaleczę lub jak za dużo na Pana K ponarzekam i przygryzę policzek– zadziałają kojąco i marudzić nie będę.
Dla każdego rodzica, który boryka się z tym samym problemem, mogę z czystym sumieniem takie patyczki polecić.
2 komentarze
O z nieba mi spadlaś tym postem. Ja mam w domu ząbkowanie razy dwa. Młodszy póki co znosi w miarę dobrze ale starszy… lepiej nie mówić.
wypróbuj … naprawdę działają..