Mazurskie wspomnienia – Klub Mila Kamień
Pamiętam jak lata świetlne temu jeździłam na wakacje do domków kempingowych. Wiecie, taki stary ośrodek zakładowy. Pachnące starością domki z butwiejącej dykty i koce, które pralni w życiu nie widziały. Rozpadające się tapczany, na których każdy ruch groził zapadnięciem się dna.
Straszne?
Nie – to cudowne wspomnienia z dzieciństwa lat 90-tych.
Babcia, dziadek, mama i ja. Uśmiech, beztroska, radość.
Na samo wspomnienie robi mi się ciepło w sercu – tak bardzo chciałabym cofnąć czas.
Niestety – nie potrafię.
Ośrodek, do którego jeździłam jako dziecko jeszcze stoi (pisałam o nim tu). Niestety, nie jest przystosowany do tak licznej rodziny jak moja.
Tego lata chciałam pokazać dzieciom namiastkę mojego dzieciństwa. Zabrać ich w miejsce, podobne do tego, które odwiedziałam będąc w ich wieku.
Mazury – zawsze kojarzą mi się z wakacjami i moimi młodzieńczymi latami.
Szukałam miejsca, które spełni kilka warunków:
Po pierwsze będzie miało w ofercie domki kempingowe na tyle duże, by zmieścić nas wszystkich (ba! jeszcze z dwójką przyjaciół).
Po drugie – będzie miało dostęp do jeziora (własną plażę).
Będzie miało jakieś atrakcje dla dzieciaków, coby nie zajechali nas przez te pare dni 🙂
ZNALAZŁAM KLUB MILA KAMIEŃ
Niegdyś stary ośrodek PTTK, dziś przepiękny ośrodek wypoczynkowy i ekomarina.
Marynistyczny styl idealnie komponuje się z otoczeniem.
Dookoła lasy i jeziora.
Zacznijmy od tego, co dla mnie, matki 4 dzieci najważniejsze – czyli…
Co tam dla dzieci?
A trochę tego jest, bo Klub Mila to miejsce stworzone pod wyjazdy rodzinne:
Mamy więc:
- ogromną, zadaszoną salę zabaw dla dzieci z ogromnym ekranem, na którym codziennie wyświetlane są bajki dla najmłodszych,
- sala zabaw – tzw. Małpi Gaj z basenem pełnym kulek,
- plac zabaw zaraz przy restauracji, przy którym można spokojnie wypić kawę, spoglądając czy nasze dzieci się nie kłócą,
- ogromny plac zabaw pośrodku obiektu,
- plac zabaw w postaci toru przeszkód rodem z parku linowego, na którym nawet najmłodsi radzili sobie fantastycznie,
- basen z małymi rowerami wodnymi napędzanymi siłą dziecięcych rąk,
- plaża z ogromnym, dmuchanym torem przeszkód (to dla nieco starszych pociech),
- kąpielisko ograniczone linami, gdzie woda w najgłębszym miejscu miała ok 110 cm.
- basen, jacuzzi zaraz przy plaży,
- codzienne animacje i dyskoteki dla dzieci (przez cały dzień) trwające do późnych godzin wieczornych,
Nie wiem czy czegoś nie pominęłam, bo przez kilka dni, które tam spędziliśmy, nie sposób zobaczyć wszystkiego 🙂
Nieźle co?
A jak domki?
Tak jak pisałam wcześniej, chciałam pokazać moim dzieciakom namiastkę mojego dzieciństwa i…nie pokazałam.
Domki w klub Mila Kamień w niczym nie przypominają tych starych domków w ośrodku PTTK. Pięknie odnowione, aż pachniały nowością. Jasne drewno i marynistyczny styl nawiązujący do całego ośrodka były wręcz idealnie wpasowane w otoczenie.
3 pomieszczenia plus łazienka z prysznicem i umywalką oraz aneks kuchenny z mikrofalówką i lodówką.
Teoretycznie – w domku 7 miejsc do spania (dwie sypialnie plus salon z rozkładaną kanapą). W praktyce zmieściło się z powodzeniem 4 dorosłych oraz 4 dzieci plus pies 🙂 i jeszcze było luźno!
Dzieci piały z zachwytu mając swój pokój z piętrowym łóżkiem.
Codzienne wyprawy na plażę i godziny spędzone w jeziorze przywołały obrazki sprzed lat, kiedy jedynym momentem w którym wychodziłam z wody, była pora posiłku :).
Nasze dzieci podobnie – opuszczały jezioro tylko wtedy, jak poczuły głód.
Na terenie ośrodka funkcjonuje wypożyczalnia sprzętu wodnego. Możemy więc popływać na kajakach, SUPach, rowerach wodnych, motorówkach, skuterach wodnych czy w końcu jachtach (tu potrzebny jest już patent).
My zdecydowaliśmy się na SUPy i to był strzał w 10tkę. Tata pływał z każdym po całym jeziorze, a oczy dzieci aż świeciły z radości!
A jak z posiłkami?
A całkiem nieźle 🙂 my zdecydowaliśmy się na śniadania. Szwedzki stół i masa rzeczy do wyboru – dla każdego znalazło się coś dobrego. Wykupujesz pakiet śniadaniowy, dostajesz opaskę na rękę i jesz – to takie proste. Możesz wykupić taki pakiet na miejscu, w restauracji, tuż przed śniadaniem.
Obiady robiliśmy sobie sami, lub korzystaliśmy z dobrodziejstw lokalnych restauracji (są dwie na terenie Klubu) – pizza była wyborna.
Nasze dzieci nie za bardzo miały czas na jedzenie, bo ilość atrakcji dla nich, przekroczyła oczekiwania.
Wieczory też należały do dzieci.
W samym środku Klubu Mila Kamień ustawiona była scena, na której każdego dnia odbywały się zabawy i potańcówki dla dzieciaków. Fantastyczni animatorzy, potrafili rozbawić nawet najbardziej naburmuszone dzieci. Tance, śmiech, radość – tak właśnie wyglądał każdy wieczór w Klubie Mila Kamień.
Mnie urzekły jak zawsze szczegóły:
- po pierwsze – zakaz palenia i spożywania alkoholu na plaży. Zawsze denerwowały mnie pozostawiane niedopałki papierosów i puszki po piwie na ogólnodostępnych plażach, dlatego na takie nie chodziliśmy. W Mili jest inaczej – na plaży zwyczajnie nie wolno palić. Są do tego specjalnie wyznaczone miejsca, które w żadne sposób nie przeszkadzają plażowiczom! STANOWCZO TO POPIERAM!
- Dzieciaki stawiane są na pierwszym miejscu i większość dnia toczy się wokół nich,
- zwierzaki nie przeszkadzają! – pies na plaży jest tak samo ważnym plażowiczem jak ludzie (mówimy tu o psach, które nie są agresywne czy też właściciele dbają o czystość wokół nich).
- uśmiechnięty personel! – n każdym kroku – uśmiechnięci i skorzy do pomocy pracownicy ośrodka, którzy swoim ciepłem tylko potwierdzali że to był dobry wybór.
Koniec – końców, dałabym Mili 5 na 5 punktów, bo zadbali o każdy szczegół tak, by wczasowiczom było dobrze, wygodnie i spokojnie.
Czy są jakieś minusy?
Może ktoś, coś znajdzie – mnie się nie udało. Jedynie nasze auto narzekało trochę na drogę dojazdową, ale czego chcieć od lasu, bo właśnie przez niego prowadzi droga do samego ośrodka i trzeba się z tym liczyć, wybierając się do Klubu Mila Kamień – Porsche raczej tam nie dojedzie :). Do tego wszystkiego droga należy do Lasów Państwowych i nie można nic z nią zrobić 🙂 – ale czy to może nam przeszkodzić? Absolutnie NIE!
7 komentarzy
My mamy przyczepke, takze nie mamy nigdy problemu z noclegiem ?
Coś dla nas, muszę koniecznie zapisać miejscówkę bo bardzo bym chciała jechać na Mazury 🙂 piękne zdjęcia, zachęcają 🙂
Piękne miejsce, masa atrakcji dla dzieci i to się liczy. Uwielbiam wypoczynek nad jeziorem, na weekendy mamy przyczepę campingową, ale czasem lubię wyruszyć nad inne jezioro niż nasze ulubione.
Fajnie miejsce. W sam raz na rodzinne wypady.
My uwielbiamy takie miejsca a tego nie znaliśmy
Do tej pory zawsze jeździłam w lecie nad morze, w tym roku po raz pierwszy gdzieś indziej – nad Solinę i w Bieszczady. Na Mazurach nigdy jeszcze nie byłam, więc może właśnie za rok spróbujemy.
Faktycznie bardzo przyjemny klimat. Lubię takie miejsca. Pięknie odnowione miejsce, można tam rodzinnie spędzić czas.