Dlaczego nikt mnie nie uprzedził, że to będzie takie ciężkie?
Dlaczego nikt nie powiedział, że będę miała czasem dość?
Dlaczego nikt nie był na tyle szczery, żeby powiedzieć mi, że zmęczenie stanie się moim wiernym towarzyszem?
Bycie mama czwórki dzieci to ciągły bieg.
Momenty, w których masz ochotę powiedzieć, ze te dzieci nie są Twoje.
Sekundy w których Twoja cierpliwość przechodzi katusze, bo Twoje dziecko ma setny napad histerii tego dnia – tym razem o kolor talerza na którym podałaś mu śniadanie.
Jesteś wiecznie w pełnej gotowości. Budzisz się o świcie, zasypiasz, jak wszyscy dawno już śpią.
Pijesz zimną kawę, jesz zimne śniadanie.
Nie masz czasu na samą siebie, a pomalowanie paznokci nazywasz luksusem i relaksem.
Twoim wybawieniem staje się o zgrozo elektronika. W chwilach zwątpienia, udostępniasz ją dzieciom i kupujesz sobie 20 minut spokoju.
To tylko 20 minut, a dla Ciebie stają się cenne niczym złoto.
Idziesz do pracy żeby odpocząć. Siedzisz w biurze i pomimo natłoku zadań i niezliczonej ilości problemów, upajasz się spokojem.
Jesz w ukryciu inaczej nici z ulubionej potrawy, bo chociaż Twoje dzieci, właśnie skończyły kolejną kanapkę, zawsze będą chciały spróbować tego co Ty akurat jesz.
Nie myślisz o wakacjach. Ty myślisz jak zorganizować sobie dwa miesiące i postarać się o placówki dla całej czwórki przez ten czas.
Nie jesteś w stanie zapanować nad chaosem prania. Jeden dzień przestoju pralki i zalewa cię fala niewypranych ubrań, które piętrzą się niemiłosiernie, nie mogąc trafić do kosza.
Bałagan w domu staje się Twoim przyjacielem. Sprzątanie przy dzieciach mija się z celem, więc sprzątasz coraz mniej, Męczy Cię bałagan, męczy Cię sprzątanie, męczy Cię wszystko.
Boisz się usiąść na chwilę, bo wtedy wiesz, że albo o czymś zapomniałąś, albo dzieci robią w pokoju obok coś, czego nie powinny robić.
Spędzasz coraz więcej czasu w domu, bo wyjście z całą czwórką to wyprawa na Everest, a Ty czujesz się, jakbyś nie miała w swoim wyposażeniu aparatu tlenowego.
Wydatki nie mają końca. Jeśli tylko zaczynasz widzieć światło w tunelu – możesz być pewna, że pojawią się kolejne, niespodziewane potrzeby.
Ilość rzeczy w domu, ubrań, zabawek zaczyna Cię przerastać i jeśli tylko pomyślisz o zrobieniu z tym porządku, robisz się zmęczona od samego myślenia.
Kiedy nadchodzi weekend, wiesz, ze będzie intensywny. Wiesz, że nie odpoczniesz po całym tygodniu pracy. Wiesz, że od świtu będziesz na pełnych obrotach do samego wieczora.
Nie potrafisz w zasadzie odpoczywać, bo Twój umysł nie umie się wyciszyć. Analizujesz wieczorami każdy dzień, zastanawiając się, czy na pewno o czymś na jutro nie zapomniałeś. Twoja głowa jest przepełniona ilością informacji które musisz pamiętać. Daty urodzin, imienin, szczepień, wizyt u lekarza, zebrań, klasówek, przedstawień, pikników, zadań domowych lektur do przeczytania.
Ty musisz o tym wszystkim pamiętać . W najlepszym przypadku musisz pamiętać, żeby to wszystko sobie zapisać.
Tak właśnie wyglada moje życie. Codziennie powtarzam sobie, że dam radę. Jeszcze pare lat będzie lepiej.
I właśnie w tym momencie, kiedy nadchodzi największe zwątpienie. Kiedy masz już naprawdę wszystkiego dość, a zmęczenie osiągnęło najwyższy poziom, przychodzą do Ciebie małe stworzenia, obejmują swoimi małymi łapkami I mówią: “Mamo, kocham Cię ponad życie”. Zmęczenie minęło…
Wszystkiego najlepszego kochane mamusie.
7 komentarzy
Pocieszę- mam identycznie, jakbym czytała o sobie
O rany, ja mam tylko jedną Dwulatkę i czuję się jak by to był tekst o mnie. Przed mamami wielodzietnymi chylę czoła 🙂 Chociaż w planach mam to sama 🙂
Mam dwójkę a … piszesz o mnie. ?
wiem co czujesz 🙂
ja dopiero za kilka tygodni rodze czwarte, ale dokładnie tak wygląda moje życie!
Też mam czwórkę i tak samo.Myślałam ostatnio, że jest ze mną coś nie tak po wybuchu histerii jednej z bliźniaczek chcialam wsiąść w auto i odjechać w siną dal
Ja czasami czuję się jak jeden wielki wyrzut sumienia. Że czegoś nie zrobiłam, że zapomniałam, że przeoczylam, że nie umiem, że nie daje rady, że znowu się nie opanowałam…. I wtedy tak jak piszesz to najbardziej magiczne przytulenie, to Kocham Cię zakończone śmiechem radości, ten przytulak, to ciepłe wypowiedzenie imienia przez Twojego męża daje taką siłę, że choć zmęczenie zostaje to znowu się uśmiechasz… (choć ja na 1,5 miesiąca przed pojawieniem się piątego maleństwa zalewam się przy tym morzem łez, zresztą przy reklamie kociej karmy też ?)