Nastolatek w świecie finansów czyli pieniądze w prezencie
Nastolatek to jednak zupełnie inny gatunek.
Taki gatunek, któremu wydaje się, że potrafi, a jednak nie potrafi.
Gatunek, który myśli, że wie wszystko, a nie wie nic.
Gatunek, który myśli, że jest najmądrzejszy, a wcale taki nie jest.
Wiem – generalizuje, ale tak właśnie jest w większości przypadków.
Nastolatek żyje według własnych, często zupełnie nie zrozumiałych dla rodzica reguł.
Czy w takim razie nie mamy żadnego wpływu na to, jak ten nastolatek idzie przez życie?
Oczywiście, że mamy. W zasadzie to właśnie my rodzice mamy na niego największy wpływ.
I teraz powiedzmy sobie, czy robimy dobrą robotę?
Nie zawsze.
Nasz syn ma swoją kartę płatniczą. Taką przedpłaconą. Uzupełnianą przez nas kieszonkowym co jakiś czas.
Wyszliśmy z założenia, że tak jest nieco łatwiej (dla nas i dla niego).
I tu potwierdzę – łatwiej jest, bo np. gdy nasz syn przepuścił wszystko co miał w gotówce na obozie, szybkie uzupełnienie karty, pozwoliło uniknąć pisania smsów pt. “kochane pieniążki przyślijcie rodzice” i kombinowania z przekazami.
OK, ale to jest jedna strona medalu.
Druga to ta ciemniejsza.
Pieniądze na karcie łatwo się wydaje, ciężej kontroluje.
I tak, nasz dzielny syn, pewnego pięknego dnia, sprawił, że zaczęłam się zastanawiać, co robimy nie tak.
Jak to zrobił?
Poszedł kupić sobie śniadanie. Tzn słodką bułkę, bo tego dnia zaspaliśmy i nie było już czasu na kombinowanie z posiłkami.
Miał więc swoją kartę i piekarnię pod szkołą.
Musicie wiedzieć, że dostajemy powiadomienia o transakcjach dokonanych jego kartą (to na wypadek, jakby ją gdzieś posiał, bo też to potrafi).
Dostajemy powiadomienie…38 zł.
OK, kwota sama w sobie może nie zwrotna (to też zależy od perspektywy i comiesięcznego przelewu), ale jak na słodką bułkę, trochę dużo..
Dzwonimy więc… synu jaka to bułka za takie pieniądze…
A wiesz, kupiłem jeszcze jakiś deser z chia, i jakiś muffin z prawdziwą belgijską czekoladą i do tego kawałek ciasta”.
A miałeś kupić jedną bułkę?
No tak, ale zachciało mi się coś innego, przecież to nie tak dużo 38 zł.
I właśnie w tym momencie zapaliła się czerwona lampka.
38 ZŁ TO NIE DUŻO?
Popatrz na tą kwotę z perspektywy swojego kieszonkowego… ile czasu musi upłynąć, zanim “zarobisz 38 zł?
Chwilę pomyślał, policzył i…przyznał rację.
Zobaczył, że 38 zł to przy jego “zarobkach” jest jednak dużo.
Zrozumiał, że musi na nie dość długo “pracować”.
Policzył, że te 38 zł to spora część jego miesięcznej “wypłaty”.
I wtedy nie było już tak kolorowo.
Po co to wszystko?
Bo kilka dni temu, przez internet przetoczył się filmik pewnego youtubera. Młody chłopak, który ze swojego kanału, stworzył maszynę do zarabiania pieniędzy. Niestety, ta sama maszyna, wpędziła go jednak w ogromne długi. Życie ponad stan, nie zastanawianie się nad przyszłością i w końcu zbyt łatwe branie kredytów.
Finał jest taki, że pojawiła się depresja i 150tyś długu.
Powiecie “tak się kończy łatwe zarabianie. Sam sobie winien”
Pewnie i winien. Pewnie i sam sobie to piwo naważył i sam teraz to będzie spłacał.
Ale skupmy się na tym ostatnim punkcie.
“Zbyt łatwe branie kredytów”
I tu wracamy do naszego nastolatka.
“Mama, zobacz jak założysz tu konto, to dostaniesz 3tyś “w prezencie” i telefon za “1zł”.
Tak, właśnie tak widzą to nasze dzieci. One nie wczytują się w to, co napisane jest drobnym drukiem. Nie widzą, że te 3tyś w prezencie, to w rzeczywistości dwa razy tyle, które i tak będziesz musiała zwrócić. Nie widzą, że ten telefon za 1zł, kosztuje więcej, niż taki kupiony w sklepie za gotówkę.
EDUKACJA FINANSOWA
Słowo klucz.
Już 13 latki mają swoje własne konta.
Już 18to latki mogą brać kredyty.
Slogany “dajemy Ci 3tyś zł na start”. Odbierz 1000 zł i wyjedz na wakacje marzeń. I tylko gdzieś drobnym drukiem, widnieje coś takiego jak RSO czy całkowity koszt kredytu i pożyczona kwota.
Masz 18 lat, ktoś “daje Ci pieniądze w prezencie” i żyjesz jak król. Bo kto w wieku 18 lat będzie się martwił o przyszłość? Kto zastanowi się, że to wszystko trzeba będzie oddać z procentem. Kto pomyśli, że ta passa nie będzie trwała wiecznie?
A potem pokolenie 20to latków nie daje sobie rady i spłaca kredyt kredytem, wpadając w coraz większą dziurę i popadając w coraz większe długi.
Teraz wkraczamy my rodzice – bo to właśnie my, nikt inny tego nie zrobi, musimy uczyć nasze dzieci finansów. My musimy powiedzieć im, żę linia kredytowa to wcale nie są “pieniądze w prezencie”. Pokazać, że karta kredytowa to nie jest najlepsze wyjście z sytuacji.
Stara prawda mówi, że “w życiu nie ma nic za darmo” i to właśnie muszą zrozumieć nasze dzieci, zanim banki znajdą przepis, który pozwoli na kredyty zanim skończą 18 lat.
Macie podobne zdanie? Uczycie swoje dzieci zarządzania pieniędzmi?
9 komentarzy
Warto uświadamiać dzieci i młodzież jak rozsądnie korzystać z pieniędzy i kart płatniczych!
Moje dziecko jak narazie jest zbyt małe na naukę zarządzania pieniędzmi.
Musimy znaleźć idealny sposób na naukę dzieci przedsiębiorczości
Moim dzieciom do bycia nastolatkami brakuje jeszcze parę lat, ale powoli już poznają wartość pieniądza i nie są wcale chętni do wydawania swoich pieniędzy.
Święta prawda, ale szkoda że chociażby w szkołach nie przykłada się do tego żadnej uwagi :- /
Wiele młodych osób myśli że pieniądze bardzo łatwo przychodzą. Tu rola rodziców, by tak się nie stało.
Pieniadze to dobry prezent, ale tylko w momencie jak uczymy nasze dziecko sensownego zarządzania tymi pieniądzmi. Wiele błędów można popełnić…
Według mnie powinniśmy uczyć dzieci przedsiębiorczości i finansów już od najmłodszych lat.
Nauka o finansach od początku to dobre rozwiązanie