Wiecie, że prawie każda nowo poznana przez mnie osoba, otwiera szeroko buzię na informację o liczbie posiadanych przez nas dzieci? Za każdym razem słyszymy: „wow, podziwiam – ja z jednym/dwójką rady nie daję…”
Otóż moi drodzy – ja daję. Powiem więcej – ja to lubię. Nie jestem masochistką, nie robię tego dla ulgi podatkowej. Nie jestem nienormalna – zwyczajnie mąż i dzieciaki to najlepsze co przytrafiło mi się w życiu.
Wiecie jak wygląda dzień sam na sam z 4 dzieci (przy opcji – dzieci chore w domu, tata w pracy, mama się opiekuje)? Tak samo jak z jednym – tylko mnożysz x4.
6:00 – Wstajemy – bo skoro dzień wolny to trzeba wstać wcześniej niż wtedy, kiedy dnia wolnego nie ma.
Budzą się zazwyczaj jednocześnie. Mistrzem w spaniu „do oporu” jest Maciek – on może spać pół dnia.
Pierwsze słowa Krysi z samego rana to najczęściej – „mama jeść”.
Zaganiam towarzystwo do jednego pokoju, wkładam Hanię w fotelik i jedziemy do kuchni robić śniadanie.
Gotowe – zasiadamy do stołu i po 30 minutach jesteśmy najedzeni.
8:00 – Mamooooo, ja chcę bajkę. Mamoooo, Hania zrobiła kupę. Mamoooooo, on mi nie chce dać zabawki. Mamooooo, ja nie chcę się z nią bawić…
8:15 – Krysia wyje, bo Marcel zabrał jej samochód (bo to jego). Hania wyje, bo chce bawić się z Krysią. Marcel wyje, bo Hania wyje, że Krysia wyje…
8:30 – Wycie nadal trwa…
8:45 – Wycie zostaje pokonane bajką. Jako, że gust jaśnie paniczów jest różny – Maciek z Marcelem okupuje konsolę, a Krysia przejmuje naszą sypialnie i namiętnie ogląda „Peppę”.
9:30 – Peppa się znudziła, Krysia idzie zaczepiać chłopaków.
9:45 – Chłopaki drą się, że “Krysia im przeszkadza i nie mogą grać, bo im wchodzi i zasłania”.
10:00 – Krysia spacyfikowana – układa 184364 lalki, śpiewając przy tym o krasnoludkach.
10:30 – Hania też chce układać lalki, Krysia się drze, że ‘Hania przeszkadza”.
10:45 – Układają razem.
11:00 – KAWA!!!! Dla mnie czarna, a dla dzieci zbożowa – uwielbiają pić kawę z mamą.
11:15 – Zabieramy się za obiad – Hania ląduje w foteliku i jedziemy do kuchni.
12:15 – Obiad gotowy – Hania padła w foteliku.
Zjadamy obiad – zazwyczaj trwa to ok. 45 min. W tym czasie Krysia kłóci się z Marcelem o talerz, o miejsce, o widelec, o wielkość porcji. Zdarza się, że Krysia podkrada Marcelkowi jedzenie. Oczywiście jak on nie widzi. Zdarza się, że Marcel zobaczy lub stwierdzi, że miał więcej na talerzu – i zaczyna się regularna wojna przy stoliku…
13:00 – Krysia wyje, bo Marcel zabrał jej kotleta. Budzi Hanię. Hania wyje, bo Krysia wyje.
13:15 – Wyją dalej, bo Marcel jej nie przeprosił, że tego kotleta zabrał.
13:20 – Maciek lituje się nad matką i zabiera ich do zabawy do pokoju. Będą grać w gry planszowe.
13:30 – Z pokoju chłopaków dobiega krzyk: „Nie gram z Tobą!!!! Mówiłem Ci, że masz się tak ruszać, a nie tak!!! – idź stąd!!!”
Takie przepychanki i kłótnie są zazwyczaj bardzo intensywne, ale krótkie. Po kilku minutach i interwencji mamy, chłopaki kontynuują spokojnie grę.
Krysia w tym czasie przeprasza się z lalkami i jeszcze raz je wszystkie dokładnie „przelicza”. Hania jej w tym skutecznie „pomaga”.
Ja w tym czasie mogę “spokojnie” sprzątnąć kuchnię po obiedzie, zrobić pranie czy cokolwiek innego, na co zazwyczaj nie mam wieczorem czasu.
Dzieciaki bawią się razem, biegają, krzyczą, skaczą i to właśnie jest piękno naszego domu – hałas. U nas nie ma ciszy. U nas nie ma stagnacji – wszystko dzieje się szybko i intensywnie. Nasz dom żyje. Jest kolorowy.
Trzymamy się zasady: „To dom jest dla nas, a nie my dla domu” – jeśli nie mamy ochoty, ani czasu na sprzątanie – zwyczajnie nie sprzątamy – wolimy ten czas poświęcić na zabawę z dzieciakami, bo zanim się obejrzymy, minie czas, kiedy będą nas do zabaw zapraszać.
Za każdym razem jak słyszę: „nie daję rady z 1 czy 2 dzieci” – mam ochotę odpowiedzieć – „nie dajesz rady co? Posprzątać, pobawić się czy z nimi być…??? „
Cieszcie się chwilą! Zapomnijcie o narzekaniu!
16 komentarzy
Uff, Karolina, zmęczylam się czytając 🙂 Chyba wiele matek znalazło w tym poście ukojenie 😉 U mnie podobnie – kolorowo, energerycznie, aktywnie, tylko jeszcze głośniej, bo ja też się drę, że dzieciaki się drą. Dobrze, że nie mamy psa, który dołożył by jeszcze swoje szczekanie :-p
Nasz pies to już cicho siedzi, bo i tak dzieci “nie przekrzyczy” 🙂
He, u nas podobnie, ino zamiast psa jest niemowlak 😉 hałas, zamieszanie i chaos na małej przestrzeni – i super 🙂 mały potrafi zasnąć w każdych warunkach, i jest oczkiem w głowie czwórki rodzeństwa 🙂
Podziwiam:-) ja mam trojke i czasami zastanawiam sie czy jestem dobra matka jesli dla chwili spokoju wlacze im bajke, zeby sie nie tlukli a ja w tym czasie nakarmie cycem najmlodszego…ale wole juz to niz slyszec co chwile krzyki, placze itp…:-)
U mnie dzien podobnie…i wiesz co…najmlodszy ma 3 ms ale….przez mysl mi przeszlo ze moze by tak czwarte..? Jednak maz nie podziela mojego entuzjazmu…:D
Z czwórką jest jeszcze fajniej 🙂 więc wiesz…..;)
no u nas jak na razie dwie dziewczyny ale też jest przede wszystkim głośno i bardzo kolorowo 🙂 staramy się o kolejne wiec będzie jeszcze barwniej 😀
ooooo to trzymamy kciuki 🙂 dajcie znac koniecznie….
Hehehe … Sama ma 4 bączków de facto wiem ile trzeba mieć cierpliwości ile trzeba miłości 🙂 moja mama to mówi zawsze ty to masz anielską cierpliwość dziewczyno … Kurczaki przy tym jeszcze czynnie spełniam sie zawodowo jestem kierownikiem budowy i prowadzę własną działalność projektuje meble i zlecam do wykonania 🙂 Moja 7 letnia córka ostatnio stwierdziła że jestem ” CZŁOWIEK ORKIESTRA 😀 ” a 4 letnia mówi dzieciakom na placyku ja to mam mamę od zadań specjalnych 🙂 mój 7 miesięczny synek jak widzi tylko ze sie ubieram krzyczy z kołyski bądź krzesełka eeeee…eeee…eeeee mówię mu wiem kochanie pamietam o tobie zaraz wychodzimy cieszy sie i nóżkami majta 🙂 idziemy po 18 na zakupy do mięsnego i kobiety pytają jak pani daje rade zawsze mówiè “daję dobra organizacja i musze dać rade 🙂 😀 dla moich bąków wszystko ” najbardziej przykre są sytuacje jak idziemy gdzieś na basen czyłyżwy słyszymy konentarze patrz jaka patologia ale nie zwracamy uwagi z mężem bo po co 🙂 po co sobie nerwy szargać 😉 ja identycznie jak Pani kocham kocham kocham kocham swoje BĄCZKI i nie mogę sobie wyobrazić życia bez nich 😀 pozdrawiam i całuje wszystkie mamusie goràco :*
A może by tak kiedyś post o podziale obowiązków u Was w domu? :)) strasznie jestem ciekawa jak sobie z tym radzicie.. od jakiego wieku maluchy co zaczynają robić, a Wy? pracując i wychowując dzieci to mam wrażenie albo jest podział obowiązków albo kłótnie i bałagan.. 🙂
ja jestem mamą jednej córeczki i marzy mi się większa rodzinka..
lubię Wasz blog
pozdrawiam serdecznie
Justyna – obiecuję, że w najbliższym czasie będzie taki 🙂 zaskoczymy 🙂
oj jak miło :)) dziękuję, trzymam za słowo 🙂 pozdrawiam
Ja mam póki co jedno i rade daje doskonale, przez czas jakiś była 2 (syn partnera) i również dawałam radę, a dochodziły do tego lekcje i masa prania, i nie mogę znieść narzekania przy 1 dziecku bo moi rodzice mają nas 5! I jakoś dali ze wszystkim radę. Musieli, wyjścia nie było….
Zapomniałaś opisać waszą tablicę na pół ściany. To robi wrażenie. A jak miałam okazję obserwowac waszą rodzinkę to myślę że medal należy sie wam jak nic
a tak – tablica nadal dziala 🙂 i nawet druga sie pojawila :))) :*
Mamy bardzo podobne przemyślenia i doświadczenia! Chociaż naszych dopiero troje 🙂
Nasze też uwielbiają kawę!
I bardzo mi się podoba skoncentrowanie pytania “nie dajesz rady co?” – tak będę dopytywać, howk!
🙂 Z uśmiechem na ustach przeczytałam. Ostatnio na blogu pisałam o tym samym. Przede wszystkim trzeba chcieć. 😉 Pozdrawiam.