Pojechał. Rzucił zwykłe “pa mamo”, wsiadł w pociąg i pojechał. Nie było łez (no dobra u mnie były, ale przecież ja mogę – jestem mamą), nie było tulania (przecież przy kolegach nie będzie się tulał). Był całus i papa. Uśmiechnięty, zadowlony czyli wszystko w najlepszym porządku.
Wysłałam go z BTA KOMPAS po raz kolejny. Już na etapie zastanawiania się nad feriami, wiedziałam, że z nikim innym jak z BTA KOMPAS ferie nie mogą się odbyć.
Przejżeliśmy ofertę, a ostateczny wybór zostawiliśy samemu zainteresowanemu.
Koniec końców, wylądował na “obozie survivalowym”.
Wszystko oczywiście idealnie dopasowane do wieku, więc nie będzie biegania samotnie w nocy po lesie i gardzenia łącznością telefoniczną. Będzie za to rozpalanie ognisk, parzenie herbaty z igieł sosny i własnoręczne przygotowywanie podpłomyków.
Już po kilku dniach wiem, że to był strzał w dziesiątkę.
Skąd wiem?
Po pierwsze nasze dziecko kompletnie nas zignorowało. Nie dzwoni, nie pisze…to my prosimy się o jakikolwiek kontakt 🙂
Po drugie, każda rozmowa kończy się zazwyczaj “mamo/tato, nie mam teraz czasu, nie dzwońcie ciągle”
Po trzecie – Maciek nam po prostu o tym mówi – z jego relacji wynika, że jest cudownie, a ja mu w to wierzę.
Każdy dzień wypełniony zajęciami po brzegi. Od rana do wieczora na najwyższych obrotach. Zabawy, gry, aktywne spędzanie czasu czyli wszystko, co 10latki lubią najbardziej.
Jeśli jednak, pomimo telefonów I zapewnień Maćka chcę na własne oczy zobaczyć co robią, wystarczy, że wieczorem usiądę przed komputerem i obejrzę kompletną fotorelację z całego dnia. Codziennie wieczorem są nowe zdjęcia. To właśnie dzięki zdjęciom widzę, że moje dziecko bawi się na całego, a uśmiech nie schodzi mu z twarzy.
BTA KOMPAS jest naprawdę specjalistą w organizowaniu obozów i kolonii. Wszystko na najwyższym poziomie.
Szczerze mówiąc ufamy im na tyle, że zastanawiamy się, czy w przyszłym roku nie posłać z nimi obu naszych chłopaków 🙂
Jeśli się na to zdecydujemy, jestem przekonana, że obaj będą bawić się świetnie i wrócą z głową pełną cudownych wspomnień.