Pamiętam doskonale.
Mam 8 lat, leżę w szpitalu, sama (kto by wtedy pomyślał, że rodzic z dzieckiem powinien zostać na noc ). Boję się, płaczę, bo mamy nie ma (kazali jej wyjść i wrócić rano). Mam podejrzenie ataku wyrostka robaczkowego. Obserwują mnie. Jest noc. Słyszę jęczenie, płacz i wołanie. To chłopiec w moim wieku, leży razem ze mną na sali. Chłopiec płacze, bo go bardzo boli. Podnoszę głowę i pytam co mu jest (dzieci w końcu mają trochę więcej odwagi by pytać o takie rzeczy). On odpowiada, że jest poparzony. Siadam na swoim łóżku. Chcę wiedzieć więcej. Jak to poparzony? Co się stało? Herbatę na siebie wylałeś? Nieee… razem z kolegami poszliśmy się bawić… No i? – pytam zniecierpliwiona? No i jeden z kolegów przyniósł takie fajne sztuczne ognie. Wiesz takie co na sylwestra się puszcza. I jak je przyniósł, to chcieliśmy zobaczyć jak strzelają. Odpaliliśmy…i niestety jeden z nich wybuchł mi w rękach. Nie zdążyłem go wyrzucić…. I co? – pytam otwierając szeroko oczy. I urwało mi palce i poparzyło twarz i oczy. Pan doktor mówi, że będę widzieć, ale palców nie da się naprawić, bo je rozerwało…
Po chwili do sali weszły 2 pielęgniarki i rozpoczęły żmudny proces zmiany opatrunków na ciele tego chłopca.
Nie pamiętam jak miał na imię, nie pamiętam skąd był. Jedyne co pamiętam to jego przeraźliwy jęk i płacz z bólu…
Nadchodzi 31 grudnia…zabawa, szampan, kolorowe fajerwerki… wśród milionów bawiących się ludzi, znajdzie się kilka tysięcy takich właśnie chłopców. To właśnie oni staną się ofiarami ostatniego dnia w roku. To właśnie oni będą pamiętać ten dzień do końca życia. To właśnie tego dnia po raz ostatni zobaczą swoje palce lub kończyny w całości.
Czy można było uniknąć takiej tragedii? Czy możemy coś zrobić, żeby temu zapobiec? Dlaczego tak się stało? Może czegoś zabrakło?
Moim zdaniem zabrakło rodziców, którzy przypilnowaliby swoje dziecko i uchronili przed taką zabawą. Rodziców, którzy wytłumaczyliby mu, czym może taka zabawa się skończyć. Rodziców, którzy byli nieświadomi, co ich dziecko robi z kolegami.
Pilnowanie dzieci nie jest proste – im starsze dziecko tym trudniej mieć na niego oko. Czy to jednak zwalnia nas z obowiązku? Czy nie powinniśmy wbijać im do głowy co mogą zrobić takie zabawy? Jeśli to konieczne, bądźmy drastyczni. Pokażmy im zdjęcia/filmy ze skutkami takich zabaw – może wtedy, choć jeden „chłopiec” (czy dziewczynka) pomyślą, zanim odpalą ten pechowy fajerwerk. Pamiętajmy, że zalewa nas „tania i tandetna chińszczyzna” i kupiony na straganie towar, może okazać się w najlepszym wypadku niewypałem, a w najgorszym wypadku śmiercionośną bronią.
Trzeba uruchomić wyobraźnię.
Wszędzie trąbią o zaprzestaniu strzelania ze względu na zwierzaki – my też się do tego przyłączamy, ale czy nie przydałoby się, trąbić nieco więcej o skutkach zabaw ze sztucznymi ogniami i przestrzegać dzieci przed niebezpiecznymi zabawami? Czy nie powinno się lepiej kontrolować towaru, który napływa do nas z Chin oraz nakładać ogromne kary na sprzedających fajerwerki dzieciom (wiem, że są kary, ale tak śmieszne, że bardziej opłaca się sprzedać nieletniemu towar i zapłacić karę). Niekiedy ważną rolę odgrywa świadomość dorosłych. Czy napity tatuś (nie chodzi mi o lampkę szampana) pokazujący dziecku jak pięknie odpala fajerwerki to najlepszy pomysł? Czy za to również nie powinno być wysokiej grzywny?
Drodzy rodzice w tym ostatnim dniu w roku pamiętajcie o rozsądku. Sprawdźcie co robią i jak bawią się wasze dzieci, a być może uchronicie je przed tragedią.
Drastyczne zdjęcia, ku przestrodze, znajdziecie TU i TU (dla mniej wrażliwych osób).
Zdjęcia należą do the-interiordesign.com oraz xpats.com
8 komentarzy
Smutne ale prawdziwe…….to nie zabawka dla dzieci a i często dla dorosłych. ..
Nigdy nie rozumiałam jakim cudem w ręce dzieci trafiały petardy. Jeśli dawali im je rodzice, to pytam się, co to za rodzice? Jeśli sprzedawano im je w sklepach, to pytam się jakim prawem? Przecież takie zabawki są od 18 lat. Pozostają starsi koledzy, ale w takim razie pytam się, co mają w głowach co najmniej osiemnastolatkowie? Czego ich nauczyli rodzice? Sama nie mogłam pojąć, że moi rodzice pozwalali mojemu bratu strzelać petardami, ja nawet sama nigdy nie chciałam się w to bawić i zawsze bałam się, żeby bratu nic się nie stało. Czasami dzieci mają więcej oleju w głowie niż rodzice tak, jak w moim przypadku 🙁 Świat jest chory i choćbyśmy trąbili Bóg wie ile, to zawsze znajdą się tacy, po których to spłynie jak po kaczkach… Tyle się mówi, aby nie wchodzić zimą na zamarznięte rzeki, jeziora, stawy, a mimo to co roku zimą słychać o tragediach, tak jak teraz o tych dwóch chłopcach. Nie chcę krakać, ale czuję, że stało się to, czego wszyscy się obawiają.
Jestem zdania, że przypadki sprzedaży petard nieletnim powinny być traktowane jak narażanie na utratę zdrowia i życia i w ten sposób sprzedawcy powinni być karani. Oczywiście, nadal nie wyklucza to możliwości dostania takich petard, ale z pewnością trochę ukróciłoby ten problem.
w 100% się zgadzam… może to miałoby jakikolwiek wpływ na bezmózgich sprzedawców.
Zgadzam się. Fajerwerki to nie zabawki – nie dla dzieci. Zabronić? Całkowicie zabronić? Jeszcze bardziej będą po nie sięgać. Tłumaczyć. Pokazywać czym taka “zabawa” może się skończyć. Rozmawiać. Interesować się.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Tylko rozmowa…zakaz nic nie da… 🙂 Szczęśliwego!
Bardzo ważny temat – sama drżę w obawie o przyszłość mojego Synka. Ja mu wytłumaczę, postraszę, ale nie będę miała wpływu na zachowanie jego kolegów. Mogę jedynie uczyć go, aby w razie zagrożenia nie ulegał presji grupy.
Mam jednak nadzieję, że zanim Synek dorośnie (obecnie ma 2,5 roku) zmienią się przepisy dotyczące petard i fajerwerków. Bardzo bym chciała, aby nasze ustawodawstwo było podobne do fińskiego – pisałam o tym u siebie na blogu, a także o tym jak ogromnym problemem jest Sylwester dla właścicieli psów. Sama ma psinęi dla jej własnego bezpieczeństwa co rok muszę faszerować ją silnymi lekami 🙁
Według mnie dużym problemem jest to, że dzieci bawią się petardami nie tylko w noc sylwestrową, ale od listopada od stycznia, co znacznie zmniejsza możliwość kontroli. Tu akurat rozwiązanie jest bardzo proste – odgórnie ograniczyć sprzedaż, np. do tygodnia przed Nowym Rokiem, tak jak to jest w Finlandii.
Jeśli o mnie chodzi to w ogóle zakazałabym sprzedaży fajerwerków. Jeśli już to niech będą one na pokazach i pod ścisłą kontrolą osób, które się na tym znają. Sama napisałam post o fajerwerkach i zwierzętach, ale byłam też świadkiem gdy w mojego kolegę wystrzeliła źle przez kogoś ustawiona petarda. Nic poza spalonym płaszczem na szczęście nic się nie stało, ale mogło się stać. Szkoda, że tak mało osób rozumie, że fajerwerki mogą być naprawdę niebezpieczne, zwłaszcza w niepowołanych rękach.