Postanawiam nie robić postanowień
To już prawie koniec roku.
W zeszłym, pod jego sam koniec, jak większość ludzi, zrobiłam sobie listę założeń, które miałam nadzieję spełnić w 2019 roku. Taką listę robię co roku (Tu lista z 2017) i co roku jest tak, jak poniżej
I tak, znalazły się na niej założenia dotyczące zarówno dzieci jak i mnie samej.
Założenia są do bani
Po pierwsze – standardowo – dieta, waga w dół itp.
I co? I nico – waga stoi…w łazience, a ja do niej nie zaglądam, bo wskaźnik zmienia się wraz z moim humorem, porą roku itd. Nie ma sensu do niej zaglądać i się frustrować. Zastosowałam dietę „mniej żreć” i na chwilę obecną wystarczy mi efekt „dalekodochodakowskiej”,
Po drugie – piękne założenie – dzieci będą oglądać mniej TV, a konsola tylko w weekendy w wydzielonym czasie. I przy tym punkcie muszę sama powiedzieć sobie chapeaus baus – coraz lepiej nam idzie (no dobra, te coraz lepiej to zasługa A., bo ja nie jestem konsekwentna i się do tego bez bicia przyznaje, ale mogę to zaliczyć do moich postanowień – w końcu to ja sobie postanowiłam – nie ważne kto wykonał).
Mamo muszę mieć na dzisiaj pracę zrobioną – temat “co robiłem w wakacje?”
Po trzecie, jakże piękne założenie – dzieci będą obrabiać lekcje zaraz po przyjściu ze szkoły, pakować plecaki wieczorem i szykować sobie ubrania na następny dzień. Efekt tego założenia jest taki, że stojąc pod naszymi drzwiami rano, często usłyszycie – gdzie są moje spodnie mamoooooo, ja chcę sukienkę, a nie spódnicę!!!, Zapomniałem zrobić to ćwiczenie do szkoły!!! Mamo, potrzebuje na dzisiaj 20 zł-masz?!
Po czwarte, każdy posiłek w domu będziemy jeść wspólnie, przy jednym stole, opowiadając sobie co wydarzyło się w ciągu dnia. Jak jest? Jeśli wspólnym jedzeniem, można nazwać jedzenie w tym samym momencie, to tak – jemy wspólnie. Ja zazwyczaj robiąc coś dla dzieci, najem się już tak, że nie mam siły na kolejne porcje przy stole.
Po piąte, będziemy odkładać wszystko na swoje miejsce i utrzymywać porządek. Oczywiście …nadal jesteśmy w fazie „będziemy”. Może w 2020 się uda.
Po szóste, dzieci będą jeśli tylko zdrowe, pełnowartościowe posiłki. Żadnych słodyczy z białym cukrem, chipsów czy podobnych świństw.
Buahahaha – sama zaśmiałam się pisząc ten ostatni punkt. Niech ktoś nauczy mnie, jak to zrobić, przy 4 dzieci, etacie i wszystkim co dookoła się dzieje, żeby przez cały rok nie skorzystać z gotowej pizzy, czy pierogów z garmażeryjnego? Chętnie się nauczę.
Co z tego wszystkiego wynika?
Jest koniec listopada, więc mogę już z ręką na sercu powiedzieć, że plany to jedno, założenia to drugie, a prawdziwe życie i tak powie Ci „Wal się”.
Plan nie został zrealizowany. Założenia się nie spełniły.
W związku z tym, na 2020, postanawiam nie robić postanowień
Czy jest mi z tym źle?
Nigdy w życiu. Powiem więcej, jestem szczęśliwa jak nigdy. Bo w końcu zrozumiałam, że tworzenie jakichkolwiek planów nie ma kompletnie sensu.
Pojęłam, że przyglądanie się innym mamom, które wydają nam się idealne, przyniesie tylko zgubne rezultaty i sprawi, ze będziemy się zastanawiać, dlaczego wszystko robimy źle.
Właśnie dlatego kiedy następnym razem wrócimy ze wspólnego wypadu na rowery, moje dzieci odpalą sobie bajkę, a ja podam im popcorn, będę cholernie dumna bo moje dzieci są szczęśliwe i zapamiętają takie chwile na zawsze!
A wszystkie postanowienia noworoczne mam w nosie 🙂 i nadal trzymam się tego, że postanawiam nie robić postanowień
A teraz moi drodzy – powiedzcie, że u Was jest podobnie. Że Wasze założenia też są do bani i wcale nie macie zamiaru się ich trzymać. Dajcie biednej matce wielodzietnej poczuć się lepiej 🙂