Sprzątające dzieci to piękna bajka.
Przesuwam palcem po ekranie telefonu, przeglądam tępo piękne, jasne zdjęcia Instagrama. Daję serduszka, uśmiecham się pod nosem, nieco zazdroszczę.
Idealnie czyste i wyprasowane rzeczy, idealnie czyste mieszkania, pięknie urządzone pokoje – to norma – w końcu nikt nie chce oglądać bałaganu.
W głowie kłębią się tysiące myśli, spośród których przebija się jedna.
JAK SPRAWIĆ, ŻE MOJE DZIECI BĘDĄ SPRZĄTAŁY SWOJE POKOJE?
Co zrobić, żeby pomieszczenia w których mieszkają, wyglądały właśnie tak, jak na tych pięknych zdjęciach.
Próbowałam już chyba wszystkiego – prośby, groźby, szantaż, poczucie winy.
Nie zadziałało nic.
Owszem, nie ma tragedii, ale jesteśmy na dobrej drodze, żeby była.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo dałam ciała po całości. Sama jestem sobie winna. Sama ukręciłam tą pętelkę i sama włożyłam w nią swoją głowę.
ZACZĘŁAM SPRZĄTAĆ ZA DZIECI.
Wiecie jak jest. Szybciej, łatwiej, bez płaczu i posprzątane “po mojemu”.
Zamiast pozwolić im na własną aranżację i wersję porządku, ja mówiłam jak i gdzie odkładać. Czy Was nie zniechęciłoby ciągłe poprawianie tego, co w waszym mniemaniu jest zrobione idealnie?
Zamiast poczekać na rezultat, ja pośpieszałam i ponaglałam ciągłym pytaniem: “już?”
Zamiast uwierzyć w ich umiejętności, ja zakładałam z góry, że nie będą wiedziały gdzie to odłożyć (to nic, że same sobie to wzięły).
Zamiast docenić starania jak posprzątały, ja straszyłam, że wszystkie rozrzucone zabawki wylądują w wielkim worku na śmietniku. Od kiedy to strach ma funkcje motywacyjne? Na krótką metę może tak, potem paraliżuje.
Jak tak się mocno zastanowić, to mam ochotę sama sobie przywalić.
A. powtarzał z uporem maniaka, żebym tego nie robiła. Ja jednak jestem bardziej od niego uparta i wszystko chcę “na już”.
OK załóżmy, że nie będę już tego robiła za dzieci. Że dam im wolną rękę, ale czy to wystarczy?
NIE
Skąd wiem?
Bo spojrzałam na stół, a na nim dwa kubki z zimną, niedopitą przeze mnie kawą (ależ niespodzianka, matka kawy nie dopiła).
Jak moje dzieci mają sprzątać po sobie, skoro mama, największy (razem z tatą) autorytet, nie sprząta po sobie. Zostawia wszystko “na później” i “na za chwilę”. Tłumaczę to brakiem czasu (bujda, wyniesienie kubka nie trwa wieczność), a tymczasem powinnam podciągnąć to pod lenistwo i sklerozę (w tym wieku już mi wolno).
Do tego wszystkiego doszedł jeszcze jeden, kardynalny i najczęściej przez rodziców popełniany błąd, który daje gwarancję porażki na linii dzieci-sprzątanie.
MARSZ DO SWOJEGO POKOJU!!!
Czyli odsyłanie za karę do ich azylu. Do miejsca, które ma kojarzyć się z przyjemnością, bezpieczeństwem, zabawą, beztroską.
Tymczasem to my, rodzice co chwila odsyłamy tam nasze pociechy, bo myślimy, że to najlepsze miejsce na przemyślenie złego postępowania.
Kto chciałby dbać i sprzątać pomieszczenie, w którym odsiaduje się własne kary? Chyba nikt.
Od dzisiaj zmieniamy taktykę, wyciągamy broń ostateczną, która w przedszkolu naszych córek sprawdza się fantastycznie, dlaczego więc nie wykorzystać jej w domu?
TABLICA OBOWIĄZKÓW I UŚMIECHNIĘTE BUŹKI W NAGRODĘ.
Pamiętacie zasadę? Jak coś działa, znaczy że jest dobre? Ja jej się uparcie trzymam.
To dopiero kilka dni, ale pierwsze efekty już widać, a żółta, uśmiechnięta buzia Spongeboba, zaczyna być wartościową walutą w naszym domu.
Oby tak już zostało…
16 komentarzy
Ciekawy sposób, muszę wypróboiwać
To jest największa głupota sprzątać po dzieciach, to rodzin mimo wszystko musi decydować czy dziecko będzie sprzątało a nie one. Wiem, że nie mam dzieci ale raczej starałabym się na spokojnie usiąść i prosić o to by sprzątało, więc ciekawym pomysłem jest taka tablica, może w pewnym stopniu zmotywuje dziecko 🙂
Coś w tym jest. Ja zazwyczaj staram się u synka nie sprzątać (ma 4 lata). To znaczy układamy tam wspólnie zabawki przed spaniem i raz na jakiś czas wchodzę tam sama (gdy dziecka nie ma) z workiem na śmieci i usuwam wszelkie liście, papiery, niepotrzebne rzeczy i wtedy też ścieram kurze. Niestety największym problemem są te moje kubki z niedopitą kawą 😉
Hahah…fajny patent obmyśliłaś – u nas na lodówce wisi tablica motywacyjna z plusami i minusami…chociaż te ostatnie nie koniecznie lubiane 😛 Nie zawsze się sprawdza, bo są takie dni że nawet minusy nie pomogą, ale nie ingerują w ich pokój – świadczy on o nich samych 😛 A powera dostają, gdy ma przyjść kolega/koleżanka – sprzątają, aż się kurzy haha
Mój synek ma dopiero (a może i aż) 2,5 roku, jednak uczę już go sprzątać. Głównie są to zabawki, odstawianie sztućców do zlewu, płukanie kubeczków. Gdy idzie, że nie za bardzo chce, robimy to wspólnie a po wszystkim biję mu brawo i mamy czas na zabawę 🙂 Nie chcę go wyręczać tylko pomóc i zachęcić 🙂
Mój syn ma 1,5 roku staram się żeby zawsze uczestniczył w sprzątaniu. Pomysł z buźkami super 🙂
U nas to nie tyle, że nie sprzątają ale robią taki bałagan, że szok. Jeden z synów wczoraj wieczorem postanowił wyciągnąć wszystkie ciuchy z komody na środek pokoju.
hoho widzę że Maciek to niezły bałaganiarz! 3 smutne buźki pod rząd 🙁 Dla dzieci, najlepiej pokazać, że jest to jego miejsce, za które ponosi odpowiedzialność, chociaż podejście do takich spraw jest mega indywidualne… Na niektórych będą działały kary, innym się wytłumaczy po dobroci, a na innych trzeba znaleźć zupełnie inny sposób… niestety z dziećmi nigdy nie jest łatwo, ale jak wpoi i się dobre zasady od małego to jest spora szansa, że będzie ok 🙂
Jak się nauczy dziecko, że gdy samo po sobie nie posprząta to ktoś to za niego zrobi, to nie będzie sprzątać, no bo po co… Lepiej przetrwać, w końcu znudzi go życie w bałaganie i samo zapragnie porządku ;p
Bo dzieci nie widzą tego co dorośli…. Całe lata sprzątałam z synem – później już tylko wymagałam – dziś dorosły facet a i tak baagan mu nie przeszkadza
Ja jako dziecko nienawidziłam bałaganu- płakałam, gdy moja koleżanka z osiedla zrobiła go u mnie w pokoju 🙂
Jakie metody bym nie stosowała i tak powstaje bałagan w pokojach moich dzieci, poszłam zatem na kompromis, cały tydzień mogą bałaganić, ale w sobotę muszą być wysprzątane pokoje. 😉
Kurcze, mam mieszane uczucia do tych tablic, ale masz rację, że trzeba dać im zrobić po swojemu. Też o tym zapominam choć dziecko na szczęście samo chętnie pomaga. Powodzenia ?
Dzieci inaczej postrzegaja porzadek 🙂 ja tez na poczatku sprzatalam z corka, ale po mojemu. Az do dnia kiedy mala powiedziala babci, ze ona by sama posprzatala ale ona chce inaczej miec poukladane zabawki. Wtedy odpuscilam. Nie jest moze idealnie, ale jest samodzielnie 🙂
Też muszę spróbować takiego sposobu bo moje dzieci mają awersję do sprzątania 🙂
Moja córka lubi sprzątać i jak na swój wiek i możliwości dobrze sobie radzi. Ale to zodiakalna Panna, a te podobno są niezwykłymi pedantkami.