Szanowny Panie Prezydencie,
Przyszło mi żyć w naszym cudownym kraju. Powiem tak – dobrze nie jest.
Kilka dni temu, byłam uczestnikiem Narady Rodzinnej w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Obecni tam przedstawiciele rządu, nie potrafili / nie chcieli / nie mieli zamiaru odpowiedzieć mi na poniższe pytania. Może Pan będzie w stanie mi takich odpowiedzi udzielić.
Jestem matką 4 dzieci. Mam męża. Oboje pracujemy. Uczciwie płacimy wszystkie podatki. Posyłamy dzieci do państwowych placówek. I tu już zaczynają się schody. Każda placówka kosztuje nas prawie 400 zł miesięcznie. Łatwo policzyć, że wydajemy prawie 1600 na samą szkołę (prawie 150 obiady, do tego świetlica, rada, zajęcia), przedszkole i żłobek.
To jak wiadomo tylko ułamek tego, co miesięcznie na nasze dzieci musimy wydać. Wiem, że zajęcia w szkole to nasz wymysł, ale jeśli nie to, to nasze dziecko spędzi w piwnicznej świetlicy pół dnia.
Kiedyś VAT 7% podskoczył do 23% – tego nie przewidzieliśmy. W najgorszych snach nie myśleliśmy, że zabierzecie się za rzeczy dla dzieci.
Przysługują nam dwa dni opieki nad dzieckiem – dwa dni na oboje rodziców, bez względu na ilość dzieci. Możemy być 60 dni w roku na zwolnieniu na dziecko, również bez względu na ilość dzieci. Czy wydaje się Panu, że dzieci umawiają się na chorowanie i robią to w jednym czasie? Kto się nimi zaopiekuje, jak skończą się nam limity?
Mieszkamy w wynajętym mieszkaniu. Przy takiej dużej rodzinie, nie możemy mieszkać w kawalerce, bo zwyczajnie się w niej nie zmieścimy.
Nie stać nas na własne mieszkanie.
Nie zdążyliśmy go kupić, kiedy dzieci nie mieliśmy, a teraz możemy o nim zapomnieć.
Żaden bank nie da nam kredytu. Jak tylko słyszą o 4 dzieci, zamykają dyplomatycznie drzwi i wywieszają kartkę „chyba sobie żarty robicie”. Powiadając więcej niż 1 dziecko, stajemy się dla banków coraz mniej wiarygodni, nasza zdolność spada.
Staraliśmy się o kredyt chyba już w każdym istniejącym banku – bezskutecznie. Na program “Młodzi na Swoim” już się nie załapujemy.
Nie jesteśmy patologią. Nie mamy kuratora. Nasze dzieci są zawsze nakarmione, zawsze czyste i zawsze ubrane.
Nic im nie brakuje, a my ze wszelkich sił staramy się, żeby były szczęśliwe.
Zgłosiliśmy się do gminy, z wnioskiem o mieszkanie socjalne. Niestety – nie przyjęli go. Według nich, każdy kto zarabia trochę więcej, niż minimalna krajowa, jest już poza kryterium przyznawania takich mieszkań.
Nikt nie chce z nami rozmawiać, nikt nie chce nawet spojrzeć na dokumenty.
Szanowny Panie Prezydencie – „JAK ŻYĆ?”
Rozdajecie mieszkania osobom które nie radzą sobie w życiu, które mają problem z alkoholem, które zostały wyeksmitowane z wcześniejszych mieszkań, które mają kuratora czy asystenta rodziny – i chwała Wam za to – oni też potrzebują pomocy. Niestety, kiedy pojawia się rodzina, która nic takiego nie ma, mąż żony nie bije, a dzieci zawsze mają kanapki w szkole, nie chcecie nawet z nami rozmawiać, bo według Was poradzimy sobie bez mieszkania.
Otóż nie poradzimy. Nie mamy nawet najmniejszych szans na kredyt. Według waszych kryteriów, nie mamy też szans na mieszkanie z gminy. Na co więc mamy szanse? Wspieracie osoby bezrobotne, studentów i osoby które nie mają opłacanego ZUSU. Dajecie im po 1000 zł za urodzenie dziecka. My pracujemy, nie pobieramy żadnych dodatków, żadnych zasiłków. Nie dostajemy żadnej pomocy. Dlaczego jesteśmy poza jakimkolwiek kryterium przy przyznawaniu mieszkań w gminie? Czy mój mąż ma nagle podnieść na mnie rękę – wtedy nas zauważycie?
Czy w Polsce normalna, szanująca się rodzina w której rodzice pracują starając się związać koniec z końcem i zapewnić dzieciom wszystko co tylko mogą, jest z góry skreślona? Czy w naszym kraju wsparcie należy się tylko rodzinom z problemami?
Dlaczego mamy zamknięte wszystkie drogi? Banki nas nie chcą, gminy nie zauważają… Czy rodziny z 2,3,4,5 dzieci nie zasługują już na uwagę?
Ja nie proszę o zasiłek, nie proszę o zapomogę, nie stoję na stanowisku “mam 4 i mi się należy”. Zdecydowałam się na tyle dzieci świadomie. Nieświadomie jednak zamknęłam sobie drogę do własnego mieszkania… Ja chcę jedynie poznać odpowiedź na moje pytania.
Czy Jest Pan w stanie odpowiedzieć mi na te pytania?
Z poważaniem
Matka
63 komentarze
Nasze państwo niestety chroni pijaków, nierobów, alimenciarzy i innych „opierdalaczy”. Pracujesz nic nie dostaniesz od państwa, leżysz odłogiem doisz ile się da. Uczciwy obywatel ma przesrane, zwłaszcza, gdy ma więcej niż dwoje dzieci i radzi sobie kosztem zapierdalania niczym bury osioł na dwóch etatach po 20 godzin na dobę.
My mamy jedno dziecko, umowy do du*y i tez wynajete mieszkanie i z tych powodow co opisalas nie mozemy miec drugiego dziecka. Po prostu nas na nie nie stac. Ledwo nas stac na to jedno:( a tak strasznie chcialabym miec drugie
I to jest też patos i absurd naszego kraju!!!… Mieszkania za kilkaset tysięcy?! Państwowe placówki i tak płatne…. to chore….
Mój komentarz w żadnym wypadku nie jest złośliwy, ale nie mam dziecka w wieku szkolnym i nie pojmuję – za co Wy płacicie w państwowej szkole 500zł miesięcznie!?
Ja nie powiedziałam, że płacimy 500 – napisałam, że szkoła to ok 350 – i uwierz mi — to są koszty w każdym miesiącu. Teraz właśnie zawieszamy płacenie rady i funduszu klasowego, bo zwyczajnie nie damy rady….
Opadły mi ręce i wszystko, co opaść może.
Zgadzam się w całości.
Moja sytuacja vs banki jest nieco podobna.
Nie chodzi mi o to, że chcę się użalać nad sobą, ale w naszym państwie naprawdę nie wspiera się ludzi, którzy sa filarem społeczeństwa: rodzin z dziećmi. Nie wspiera się normalności…
Ja “uciekłam” z 3 dzieci z patologii (przemoc, alkohol – pan z wyższym wykształceniem, nauczyciel – żeby nie było). Zarabiałam wówczas powyżej średniej krajowej, ale żaden bank nie chciał uwierzyć w to, że spłacę kredyt (sąd przyznał mi mieszkanie w bloku z r 1980, wielka płyta, w podziale majątku, wraz z obciążeniem hipotecznym). Dla pełni szczęści straciłam pracę, w rezultacie także mieszkanie (dzieci są ze mną).
Pan ex, zarabiając wówczas tyle co ja, dostał kredyt na nowiutkie mieszkanko na strzeżonym osiedlu. Po prostu nie przyznał się do zasądzonych alimentów. Teraz w sadzie tłumaczy, że nie płaci, bo spłaca kredyt, bo musi gdzieś mieszkać…. Mnie zarzuca rozrzutność i niegospodarność, bo za wynajem płacę ok 3000 z rachunkami (mieszkamy w 5 osób!), on- 2500 zł kredytu i rachunków (za 1 osobę). Sprawa o alimenty w sądzie toczy się, bagatela, 3 rok. Zasądzone ma 650 zł/dziecko i się odwołał…. zarabiał w 2014 r wg PITu (!!!!) 12 000 brutto/miesięcznie. pracę ma stałą, od jakiś 15 lat.
Od kilku lat jestem w nowym, szczęśliwym związku, mamy dziecko. Ślubu nie wzięliśmy, bo podatki płacone przez rodzica samotnie wychowującego dzieci (znów- niezależnie od ich liczby) są niższe, ja rozliczam się z moimi dziećmi, on – ze wspólnym. Zwrot podatku pozwala mi kupić dzieciom podręczniki, buty, itp wyposażenie. Na zmianę jedżżą na wakacje – na obozy pod namiot, w Polsce. Na wspólne wyjazdy nie wystarcza. Nie mieszkamy z ukochanym razem (on w pracowniczym internacie, b. tanim, ja w wynajętym mieszkaniu, 17 km od siebie), bo prowadzenie wspólnego gospodarstwa pozbawi nas prawa do oddzielnych rozliczeń, a przy 4 dzieci wydatki są niebagatelne. W styczniu znów straciłam pracę. Żyję z dziećmi z alimentów, które ojciec najmłodszego płaci (można!), w pełni zdając sobie sprawę z tego, że te pieniądze idą nie tylko na jego pociechę, oraz z bardzo nieregularnych umów o dzieło i zleceń. Panna adwokat exa w sądzie zarzuciła mi w związku z tym lenistwo (bo przecież praca etatowa leży na ulicy) i znów niegospodarność – bo opłacam dzieciom obiady w szkole (mają po 7 lekcji, najstarszy syn dojeżdża 1 h w jedna stronę) oraz nie zarejestrowałam się w UP, żeby mieć np ubezpieczenie zdrowotne (ZUS płacę mocno nieregularnie…. każdy kto ma wł. dział. wie o co chodzi). Zapytała także, dlaczego mój partner nie płaci 1/2 rachunków…. Ja + moje dzieci= 4 osoby, jego dziecko = 1 osoba. Jak z 1/5 w takim razie wynika żądanie 1/2? To, że od stycznia rachunki w całości pokrywa on, jakoś umknęło panu exowi. To, że obcy facet finansuje jego dzieci, w ogóle nie jest dla niego problemem…
Nie raz i nie dwa miałam ochotę zrobić teatrzyk: upić się w trupa, wezwać kogoś na świadka – wtedy ktoś by się zainteresował. A tak? Nieważne, że walczę. Nieistotne, czy zarabiam czy nie, 1000 zł do ZUSu mam obowiązek zapłacić. Ulga dla wielkiej rodziny – super! Wiadomo, zakupy w Almie i Kruku to podstawa. Ponieważ mieszkam w innej gminie niż ta, w której jest liceum, mój syn nie ma żadnej dodatkowej zniżki na komunikację.
Jeśli dzieci nie są brudne i zaniedbane, nikogo nie interesuje, co się dzieje. Mimo braku stałego dochodu nie mogę prosić o pomoc, bo w poprzednich latach miałam dochody, legalnie płaciłam podatki – wszyscy pytają o PIT – nikogo nie interesuje, na ile osób podzielone. Średnią krajową powinnam podzielić na 4 osoby (najmłodsze dziecko utrzymuje de facto tylko ojciec) i jeszcze zabezpieczyć się na wypadek utraty dochodu….). Doraźna pomoc z okazji początku szkoły mogę dostać, ale jak udokumentuję wydatki – czyli jednak muszę wydać kasę, nieistotne, czy ją mam, a szkoła i gmina potem się zastanowią…..
Mam serdecznie dość.
Już nie chcę kredytu od banku. Nie chcę zapomóg. Mam 2 ręce, głowę i wykształcenie, plus 20 lat doświadczeń w branży. Szukam 9 miesiąc. Niekoniecznie etatu. Wystarczy kontrahent, który płaci legalnie i terminowo.
Nie muszę mieć mieszkania na własność, wystarczyłoby wynajęte – ale za godziwą kwotę. Dlaczego miasto/państwo zamiast wspierać deweloperów nie wybuduje mieszkań na wynajem? Rynek najmu jest kompletnie dziki! Co z tego, że są regulacje mówiące o eksmisji niepłacących lokatorów, a nie ma nic, co pomogłoby tym lokatorom płacić godny czynsz?
Dlaczego nie chcę kredytu/własności? Bo dziś potrzebuję minimum 3 pokoi (na zasadzie 2dzieci/pokój plus przestrzeń dla mnie/wspólna). Za 5 -10 lat wystarczy mi kawalerka – o ile dzieci się usamodzielnią… Krótkowzroczna polityka społeczna daje podstawy do wątpienia w to…
Państwo wspiera budownictwo, a nie obywateli, Nakręca rynek kredytów i wmawia nam, że własnośc formalna mieszkania to szczyt marzeń. A przecież zycie się zmienia, stan rodziny i w związku z tym potrzeby także… dlaczego tego nikt nie bierze pod uwagę? Nie planuje?
1 milion dzieci (10 razy tyle, ile liczy polska armia) nie dostaje należych alimentów. komornikom się nie opłaca. Sądy mają czas. A matki sobie poradzą – bo muszą. I nikogo nie obchodzi, jak.
Nie pisze tego, żeby się licytować, że ktoś ma lepiej a ktoś gorzej.
Zastanawiam się, dlaczego my, rodzice, nie zrobimy tego, co np. górnicy. Nie tupniemy nogą? Nie buntujemy się. Dlaczego “frankowicze” doczekali się pomocy? Decydowali się na kredyty świadomie – tak jak my na dzieci. Tylko ż eich kredyty sa dla nich, dla banków i dla deweloperów. A nasze dzieci za 10-20 lat będą podstawą tego społeczeństwa, będą płącić ZUS na emerytury frankowiczów.
Komu rozsądniej byłoby ulżyć??? Nie pomóc, nie dac coś – po prostu nie dowalać, nie przeszkadzać….
Odpowiadam, za co ja płacę 500zł/m-c. Ja mam dwójkę – jedno w przedszkolu (nie państwowym, więc mam stałą opłatę miesięczną, ale w państwowych przedszkolach też są opłaty za dodatkowe godziny pow. 5h/dzień plus opłaty za atrakcje dodatkowe – teatrzyki, wyjazdy itp. – ja tego z kolei nie płacę, bo mnóstwo zajęć dodatkowych – ceramika, muzykoterapia, rytmika, ang, niem, geografia czy fizyka mam w czesnym, a za wycieczki też nie płacimy), drugie w szkole. Obydwoje są w placówkach max liczbę godzin, bo babci nie ma, a my z mężem pracujemy. Kwoty, które tu wpisuję nie wynikają z tego, że mam do kogokolwiek pretesje, i chcę jakichś dotacji czy tym podobne. Oboje pracujemy z mężem, mamy gdzie mieszkać i póki co stać nas na takie wydatki, a dzieci mogą chodzić również na inne dodatkowe zajęcia. Przedszkole 220/m-c + obiady ok. 120/m-c (za śniadania i podwieczorki nie płacę – to jest w ramach czesnego). Do tego po wywiadówce: 36-ubezpieczenie, 75 – książki, materiały plastyczne – 50zł. Szkoła: nie wliczam ile kosztowała wyprawka, bo to indywidualna sprawa każdego, ale u mnie to było ok. 500zł (tornister, materiały plastyczne, piórnik, strój na wf – same “buty sportowe z białą podeszwą”, które będę kupować kolejne w ciągu roku, bo noga urośnie, kosztują min.50zł). Obiady:140/m-c, Do tego ubezpieczenie 36, mundurek 55, podręcznik do religii 10, komitet rodzicielski 100, dodatkowe mat. biurowe 20zł. Muszę jeszcze kupić białą koszulę z długim rękawem (młody już wyrósł ze starej) -używana ok. 20zł, nowa ok.40zł i czarne spodnie galowe na allegro 20zł, nowe ok. 50zł – obie rzeczy dziecko założy może ze dwa razy, ale będą do zmiany w ciągu roku, bo dziecko wyrośnie. Razem: opłaty stałe: 480zł/m-c, opłaty jednorazowe: 422zł plus wyprawka 500zł. Gdybym miała więcej dzieci, pewnie przerzuciłabym się na publiczne przedszkole, czego efektem nie byłaby zmiana kwoty, bo ta pewnie byłaby taka sama jak teraz (byłoby mniej na dziecko, ale w sumie to samo), ale na pewno zmiana standardu opieki (teraz jest 14 dzieci w grupie, w publicznym do 25), nie mówiąc już o zajęciach dodatkowych w przedszkolu. Moim marzeniem jest, żeby państwo nie zabierało mi ok. 50% naszych przychodów w postaci podatków, zusów i innych pochodnych np. opłata za wywóz śmieci – przecież płacę podatek od nieruchomości (od swojej nieruchomości, której ja jestem właścicielem, a nie gmina).
Od rana do kawy tak sobie podczytuję – najpierw czytam artykuł w gazecie Pomorskiej o blokach socjalnych w Inowrocławiu – o tym jak to źle i ciężko jest ludziom, którzy mieszkania w owych blokach dostali – a to ściana pęka, a to korki wyskakują a to wody nie było a najgorsza zmorą i armagedonem dla mieszkańców był brak przez miesiąc tv (no kto potem nadrobi te wszytskie “Trudne Sprawy” i inne). Jedynie mały chłopiec mieszkaniec tego bloku powiedział, że mu tutaj jest lepiej niż tam gdzie smród i melina na co matka, że ona by wolała tam wrócić… myślę sobie “kurcze” połowę wakacji przez upały i podlewanie pól dookoła nie miałam wody albo leciała brązowa, jak wieje na tym polu mym to nie mam tv a internet mi tutaj przycina jak w średniowieczu, nie wspomnę już o częstych awariach prądu.. Jaka jest więc różnica – ano taka, że ja mojego lokum nie dostałam za darmo. Kolejny raz najwięcej roszczeń mają Ci, których się najbardziej wspomaga. Mam znajomych płacących ogromne kredyty za mieszkania, w których tez jest masa niedoróbek i oni nie idą do gazety jak Ci, którzy dostali mieszkania za darmo. Najwidoczniej wyrwanie się ze starej zagrzybionej kamienicy gdzie żul, żula żulem popycha to mało… ot kolejny powód dlaczego nikt nie powinien dostawać nic za darmo…. i tak sobie dumam i dumam i nagle moim oczom ukazuje się Twój tekst….
Mieszkałam 5 lat za granica i wróciłam bo Polska to mój kraj.. Wierzyłam naiwnie, ze po tych latach coś sie zmieni na lepsze.. Ze Polska to dobry kraj. I dupa blada, jest jeszcze gorzej!I wkurwia mnie niemiłosiernie, ze patrzę na rodzine zza płotu, która cała jest na socjalnych zasiłkach i sobie bomba cały dzień przy piwku rodzice, dzieciaki latają osiąknie po podwórku. Ale im sie przecież należy wszystko- są biedni to gmina ich wyślę na tydzień nad morze. A ja cały rok cieżko pracuje aby wyskoczyć chociaż na weekend. Kiedy mi braknie czasem na chleb głupio mi kogokolwiek zapytać o pożyczkę. A szanowni sąsiedzi widząc, ze kupiliśmy nowa pralkę przychodzą bezczelnie z pytanie, czy im damy nasza stara, bo im sie przecież wszystko należy. Bo sa na socjalu i maja prawa. Bo wygodnie jest być pasożytem. Wnerwia mnie to, ze na nich idą moje podatki.
K: Bardzo mądry i prawdziwy artykuł. Dziękuję! Jeszcze nie jestem w sytuacji wielodzietnej rodziny, a już spotykam się z tymi problemami. Niedługo jednak i rola matki się pojawi, więc podbijam, Panie Prezydencie.
dobijające…i raczej nie sądzę, że to się zmieni
popieram każde słowo, które tu jest napisane, ale mam prośbę. Zróbcie z tego prawdziwy list, nawet w formie petycji, tak, żeby każdy mógł się podpisać i wyślijcie do Prezydenta. To się da zrobić!
P.S. Przycisku udostępniania i like Facebooka szwankują. Miałem ten sam problem, ale rozwiązałem go w bardzo prosty sposób. Przyczyną jest reguła CSS:
iframe, object, video {
max-width: 100%;
}
można ją dać w komentarz, lub usunąć (po aktualizacji motywu może wrócić) i wtedy okienka Facebboka będą działać prawidłowo.
Bartek – taki mamy plan… chcemy to wysłać do Prezydenta, Pani Premier – wszędzie – gdzie mogą nam takiej odpowiedzi udzielić… A z tymi technicznymi rzeczami – to ja ciemna – musi K wrócić z pracy … i zadziałać… w zasadzie to można to w list wsadzić … i utworzyć na FB stronę… lub wydarzenie…. co???
Strona na Fb, wydarzenie, itd. – to też, ale jest strona typu “petycje online”, gdzie można takie coś utworzyć, zebrać podpisy i wysłać. Sadząc po odzewie na Facebooku (Tom i Tobi, i cała reszta), to udałby się zebrać sporo tych podpisów. Ja zostałem poproszony przez jedną z fundacji o napisanie jakie przepisy powinny się zmienić, aby pomóc rodzinom. Sam nie dam rady. Wrzucę ten temat na bloga, bo co dwie głowy, to nie jedna, a co dopiero tysiące głów ;-).
Ja mam “tylko bliźniaki”, a miejsce w żłobku, czy przedszkolu cudem dostaliśmy. W dodatku problem jest nasz ślub. Gdybyśmy nie wzięli ślubu, to miejsce byłoby pewne, a oboje pracujemy. Też uważam, że za bardzo “pomagamy”, dając. Uważam, że powinniśmy pomagać, ale nie bezzwrotnie – gdzieś na moim blogu jest temat “Publiczna pomoc – to zła pomoc.
Bardzo dobry tekst.. u mnie dzieci dwoje, oboje pracujemy, mieszkanie wynajmujemy i ledwo wiąże się koniec z końcem..:/
Trafiłaś w samo sedno!!! Chciałam dać dziecko do państwowego przedszkola, ale że wychowuje się w pełnej kochającej się rodzinie to…sorry..nie dostało punktów za samotną matkę, jako że nie ma niepełnosprawnego rodzeństwa i samo jest w pełni sprawne też punktów nie dostało, jako że brat już w szkole, a nie w przedszkolu też nie dostała punktów za rodzeństwo i NIE DOSTAŁA SIĘ, mimo, że mieszkam 400 metrów od przedszkola, na tej samej ulicy!!!AAA i jeszcze jedno, nie dostało punktów za to że nie jest z wioski obok, tylko z miasta w którym jest przedszkole, bo w tym roku za dzieci spoza terenu dodatkowe dofinansowania. Tak więc zostało przedszkole prywatne. Moja znajoma stracił zadatek na dom, bo urodziła miesiąc przed terminem porodu i bank naliczył od nowa zdolność kredytową i tak oto już nie przyznał im kredytu, stracili zadatek, szansę na dom i nadzieję. Prezydent Duda chce dać 500pln na dziecko i co? ano będzie tak, że patologia rozmnażać się będzie na potęgę, bo ŻADEN NORMALNY rodzic nie zdecyduje się na kolejne dziecko mają wizję 500pln miesięcznie!!!! Wolałabym za to żeby moje dziecko dostało się do normalnego przedszkola/wcześniej żłobka abym mogła normalnie pracować i sobie zarobić a nie liczyć na 500pln które nic KOMPLETNIE nic nie rozwiąże. Nie pomoże w kredycie, nie pomoże w dostaniu się do przedszkola, nie starczy na wynajęcie opiekunki, nie tędy droga!! To tak nie działa!!! Nie można ludziom dawać ryby trzeba dać im wędkę!! To jak w Afryce zawozili pomoc humanitarną i co? zjedli ryż i wszystko inne i problem nie rozwiązany, tam trzeba budować studnie, pokazać jak nawadniać, tak aby sami mogli sobie ten ryż i ziemniaki wyhodować. Dawanie ZA DARMO nie rozwiązuje NIC! Jak idę z trójka dzieci ulicą to WIERZCIE mi patrzą na mnie jak na patologię, oglądają się, spoglądają, szeptają….ja mam dwoje, ale często zabieramy dziecko znajomych, sąsiadów i chodzimy gromadką, wtedy uświadamiam sobie co muszą czuć rodzice wielodzietnej rodziny, albo jak chcą pójść do kina…na kryty plac zabawa, do parku wodnego….A potem mama jedynaka mówi mi…przecież to nie taki drogi plac 18pln za godzinkę…hmmm nie drogi jak masz jedno dziecko! Ale jak masz 3,4 to już BARDZO drogi, nie dość że godzina to za mało do zabawy, a potem chce się pić i wszystko jest potrójnie! Ludzie nie są świadomi kosztów, nie ma tak że jedno “chowa” się przy drugim to nie te czasy!!!
Podpisuję się pod opinią Bartłomieja. Zróbmy z tego list otwarty petycję. .. bo trzeba wspierać osoby w takiej sytuacji!
Juz się robi 🙂 – bałam się zarzutów, że narobiłam dzieci a teraz chcę coś…. chociaż i takie głosy pewnie się pojawią….
Banki zamykają rozmowy na dwójce dzieci. Sprawdzone.
Rodziny takie jak Wasza czy Nasza, jeśli dzieci chodzą całe, czyste, jeśli dzieci mają do szkoły kanapki i nie chodzą głodne, są traktowane co najwyżej jak cudaki.
No właśnie – i to doprowadza mnie do szału… na mieszkanie mnie nie stać… a od gminy nie dostanę czynszowego – bo…. pracuję….
Trudno o odpowiedź na Twoje pytania. Ba, aby cokolwiek się w tej kwestii zmieniło – w tym państwie musi zmienić się wszystko.
Gdy zaszłam w ciążę (drugą) postanowiliśmy, że czas wynieść się na swoje. Z duszą na ramieniu poszliśmy do banku sprawdzić naszą zdolność kredytową, jakoś intuicyjnie pominęliśmy fakt, że spodziewam się drugiego dziecka. Okazało się, że przy jednej pensji, nie jakoś rewelacyjnej wciąż mamy jakieś perspektywy. Zaczęło się szukanie wymarzonego e-m.
Dopóki nie przyszła na świat Pola, a nasza zdolność spadła na łeb na siłę. Jakieś nowe sposoby przeliczania zdolności, zwiększenie wkładu własnego, – początek roku, kolejny członek rodziny, straciliśmy na tym ponad 100 tys. zdolności, które w tym wypadku było naszym być albo nie być, a raczej mieć albo nie mieć.
Zaczęło się kombinowanie, nerwy, bo jak znaleźć tak tanie mieszkanie, które nie jest ruiną i nie wymaga ogromnego nakładu na remont.
Trudno o mieszkanie, a ceny wynajmu są straszne. Często znacznie przekraczają ratę za kredyt na nasze WŁASNE e-m. Ale jednak na wynajem nas musi być stać, więc dlaczego bank nie wierzy, że stać będzie nas spłacać raty?
Trzymam za was kciuki ! I niech Twoje słowa idą w świat.
Niestety, dla banku nie jesteśmy wiarygodni… Nie ma znaczenia, że wynajmujemy i płacimy co miesiąc… mam nadzieję, że słowa pójdą w świat! 😀
Niestety mając 1 dziecko jest podobnie . Nie mogę pracować bo córka co chwile jest chora , mieszkamy razem z teściami w dwupokojowym mieszkaniu bo kredytu nie dostaniemy (już pominę fakt, że z 1 pensji nie moglibyśmy się raczej utrzymać ) , na żadne zapomogi z państwa się nie załapiemy bo rzekomo jesteśmy za bogaci 😉 a tam gdzie rodzice chleją i mają za przeproszeniem w dupie swoje dzieci należy się wszystko . Ot taka nasza polska rzeczywistość .
Wspaniały tekst – współczuję, rozumiem rozgoryczenie i oczywiście uważam, że ta sytuacja jest patologiczna i powinna się zmienić. Ale tekst jest z 7 września 2015? Zatem rozumiem, że skierowany jest już do p. Dudy, który zaledwie rozpoczął urzędowanie i jak się wydaje problemy rodziny zna i pragnie rozwiązać. Jednak, aby to uczynić potrzebuje do tego współpracującego z nim i mądrego rządu nie działającego nieustannie na złość obywatelom i Prezydentowi. Zachęcam więc do sensownych wyborów 25 października. Na marginesie: również Prezydent nie ma swojego mieszkania, ponieważ 2 lata temu Pałac Prezydencki sprzedano, a obecnie w jego pomieszczeniach, które były przez właściciela wynajmowane Prezydentowi RP, trwa niekończący się zarządzony przez byłego prezydenta remont…
Z całym szacunkiem, ale myślę, że brak mieszkania Pana Prezydenta nie jest dla niego większym problemem. Tak tekst jest pisany do obecnego prezydenta – to za jego rządów zwołana została Narada Rodzinna, na której nikt nie chciał lub nie mógł udzielić mi odpowiedzi na pytania zawarte w artykule. Sytuacja jest na tyle patowa, że rodziny z więcej niż 1 dzieckiem nie mają praktycznie szans na własne mieszkanie – każde dziecko obniża zdolność o ok 100tyś…. Do tego dochodzi coraz większy wkład własny… to przykre, że aby być zauważonym, trzeba stać się rodziną z problemami….
Moim zdaniem nie należy mieszać Prezydenta do Narady Rodzinnej. Nie jego inicjatywa, nie został raczej zaproszony. To typowa kiełbasa wyborcza. A czym tu się chwalić? Jaka to znowu polityka prorodzinna?
Większość dużych rodzin, normalnych, kochających swoje dzieci i posiadające je z wyboru nie czeka na mannę z nieba.Ja mam trójkę. Nie korzystam z zasiłków, dodatków. Mimo, że szkoła nie oszukujmy się, jest droga, do tej pory uczciwie opłacałam radę rodziców. A w klasie syna są rodzice którzy kolejne lata nie płacą posiadając tylko jedno dziecko. I ten wszechobecny brak zrozumienia…. Wycieczki. Chcę by moje dziecko integrowało się z klasą, kiedy dostajemy informację o planowanej wycieczce to szukamy podobnej oferty w niższej cenie. Ale musimy łaskawie zdawać się na przychylność rodziców czy wybiorą droższą czy tańszą opcję, bo tak nauczycielowi przecież wygodniej.
Kolejne dziwadło to KARTA DUŻEJ RODZINY. Nie mieszkam w dużym ośrodku miejskim, ale pokusiłam się ostatnio by zrobić zakupy w carrefurze, bo tam jest zniżka. Jakie było moje zdziwienie, gdy dostałam kupon rabatowy, który mogę zrealizować przy kolejnych zakupach. Czy to nie jest robienie z nas idiotów? Czy nikt nie kontroluje z głową ofert?
Ja ciągle naiwnie mam nadzieję, że wreszcie ktoś dostrzeże że przyszłość jest w naszych dzieciach, bo ja wcale tak dużo nie oczekuje. Nie chcę jałmużny, nie chcę zapomóg. Mam ręce, mam głowę, uczciwie pracuję.
Co to ma być? Prezydent zna problemy wielodzietnych rodzin???? Ma jedno dziecko, wszystko z najdroższej półki, więc za przeproszeniem gów…o zna. Żenująca agitacja wyborcza.
Nie wiem czy ktoś już o tym napisał ale program Mieszkanie dla Młodych znów ewoluował. Ostatnio czytałam o tym u Michała Szafrańskiego. Dla dużych rodzin ma nie być już ograniczeń. Może teraz będziecie się już łapać 😉 Pozdrawiam.
Błagam – bez absurdów… Łapać? Na kredyt? z 4 dzieci??? Nawet w programie MdM nikt nie da nam kredytu… nikt nawet nie rozpatrzy w niosku rodziny z 4 dzieci… Ograniczenia nie sa problemem – tu po prostu się nie łapaliśmy… problemem są banki, ceny i polityka prorodzinna w naszym kraju….
“Na program „Młodzi na Swoim” już się nie załapujemy.” W takim razie źle Cię zrozumiałam.
Czytam i czytam i jak bym czytała o sobie i mojej rodzinie co prawda mam “tylko” troje dzieci ale problemy te same. W tej chwili borykamy się jeszcze z problemem mieszkaniowym gdyż mieszkanie które wynajmowalismy zostało sprzedane wraz z nami i teraz Państwo nie ma mieszkań dla nas a my tulamy się od mieszkania do mieszkania co nie zadzwonię w sprawie M2 to słyszę nie nie z dziecmi nie da rady więc też zapytam dlaczego ? Dlaczego kazecie rodzic następne pokolenie a nie chcecie pomóc ?
Wiesz jaka była odpowiedź w trakcie debaty na pytanie “po co ten 1000 dla bezrobotnych i studentów?” – “Bo to da im poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji…” Za 1000 zł, przez rok… a potem co? Kolejne dziecko – bo 1000 będzie spływał… a po co stabilizacja i bezpieczeństwo dla pracujących i uczciwych? … – Nie jest potrzebne – poradzą sobie sami…
Straszne to, ale niestety prawdziwe. Niewielki odsetek osób, które dostają coś od państwa, są naprawdę potrzebujące. Większości się nie chce pracować, bo po co, bez wykształcenia mają isć do pracy za najniższą krajową, jak mops da. Da mieszkanie, da jedzenie i zasiłek da. Da na książki dla dzieci, opłaci obiady w szkole.
My oboje z mężem pracujemy. Płacimy składki, nie pobieramy zasiłków (no ja teraz chorobowy, bo w ciąży jestem, wcześniej miałam rentę rodzinną, ale uczciwie studiowałam dziennie i jeszcze legalnie- co prawda na śmieciówce- pracowałam). I co mamy? Mamy kredyty, mamy kolejki do lekarza, mamy czasem problem by przetrwać do ostatniego.
1000 zł tak, ale dla osób na śmieciowych umowach- bo sama wiem jak jest ciężko dostać umowę o pracę. Ale nie dla bezrobotnych, nie dla studentów. Ale z drugiej strony. 1000 zł będą pobierać i co? Nadal mogą pracować na umowę zlecenia. Czasem osoba na umowę o pracę (np. pół etatu czu 3/4) nie dostanie tyle macierzyńskiego. Sprawiedliwości nie ma i ktoś tu nie pomyślał jak to rozwiązać. Niestety- uczciwy zawsze oberwie.
Mi się płakać chce, że uczciwość w naszym kraju to najgorsza opcja do wybrania. Najlepiej nic nie robić – wtedy dostaniemy wszystko co chcemy…
Trzeba tylko pamiętać, ze żeby takie 500 zł albo 1000 komuś dać rząd musi komuś 1000 albo 2000 zabrać (w podatkach), bo koszt transferu i obrotu tymi pieniędzy jest olbrzymi (urzędnicy, procedury itd). Jest to bezsensowne trzeba rozwiązań systemowych a nie “dać kasę”. Bo potem co? minie rok i będzie tak samo źle.
W podobnym klimacie pisałam wczoraj u siebie
Takim rodzinom jak Wasza należy się pomoc od państwa, a nie 500 zł na dziecko dla wszystkich jak głoszą obietnice wyborcze. Tylko czekać aż patologia zrobi sobie z tego idealne źródło utrzymania. Zadbajmy, by szkoły faktycznie nic rodziców nie kosztowały, by powstało więcej państwowych żłobków i przedszkoli, dajmy ludziom godne pensje i normalne umowy.
co to jest 500zł.w tych czasach?mam 2 dzieci i trzecie w drodze,żłobki i przedszkola do 17 ,jak opłacę za 3 dzieci to z wypłaty mojej mi zostanie ze 100zł.,mieszkanie wynajmujemy,na dodatek w pracy już nie idą na rękę że do 2 lat można na rano wtedy po pracy odbieram dzieci i byłabym spokojna,a jak wrócę do pracy opłacę żłobek i przedszkole,i popołudniu opiekunkę bo nikt nam nie pomaga a ja mam pracę zmianową,to nam na to nie starczy a wychowawcze jest śmieszne bo 400zł.plus rodzinne jak z tego wyżyć?proponuję jeszcze powalczyć o podwyższenie wychowawczego tak żeby starczyło na rachunki a z drugiej wypłaty wtedy na jedzenie
Tez mam problem z tym, że placówki do 17…a do tego w przypadku chorób dzieciaków – wykorzystaliśmy już od początku roku cale 60 dni.. i co teraz? 🙁
u nas placówki do 16.30 …
no to jeszcze lepiej.. współczuję
no to jeszcze lepiej.. współczuję…
Święta prawda, cały list to coś na co nam powinni odpowiedzieć, mam dwójkę dzieci i o własnym mieszkaniu też możemy pomarzyć.
Nie sposób się nie zgodzić. Mamy 2 dzieci i sytuacja z mieszkaniem bardzo podobna. Ledwo dajemy radę wynajmować. Nie mamy szans na mieszkanie socjalne także z powodu absurdu z meldunkiem. Pochodzimy z innego miasta i żaden właściciel wynajmujący nam mieszkanie nas nie zamelduje, więc od razu odpadamy, bo “nie stąd”. A to że od lat podatki płacę w miejscu zamieszkania się nie liczy.
Projekt 500 na dziecko to jakiś absurd (to z programu PIS), te 500 zł będzie kosztować podatników 1000 (procedury przyznawania, koszta przekazania tych pieniędzy) a i tak nie ma gwarancji, ze te pieniądze trafią na dzieci a nie na wódę, to problemu głodnych dzieci nie rozwiąże. Ja nie chcę 500/mc. Ja chcę 100% pokrycia kosztów żywienia dzieci w placówkach np. darmowe obiady w szkole dla każdego ucznia, Darmowy żłobek, przedszkole (koszt ok 700-800) dla naszej rodziny. A nie wywalać kasę (której nie ma) w błoto.
A o mieszkaniach – to dziki rynek, banki i deweloperzy robią co chcą i windują ceny. Chciałabym 3cie dziecko ale nie damy zwyczajnie rady.
z tego co usłyszałam na debacie w Kancelarii Premiera – projekt 500 na dziecko nie przeszedł (ale mogę się mylić). Będzie tylko 1000 dla bezrobotnych, studentów i tych, którzy nie mają odprowadzanych składek ZUS
No, to super, bo przecież to na pewno cokolwiek rozwiąże… a po tym roku to co? Wielka kampania a potem się okaże że uprawnionych jest 3% bo jest milion restrykcji i i tak nic się nie zmieni…
Dlatego uważam, że trzeba zacząć działać! Trzeba pozbyć się tych pasożytów w sejmie, bo oni celowo uchwalają takie przepisy, aby utrzymać nas, Polaków w nędzy=głupocie! Drenowanie naszych portfeli musi się skończyć! Mamy dość socjalizmu!!! Ponoć komuna się skończyła i od 25 lat jesteśmy wolni? To dlaczego nie mogę zdecydować o tym kiedy moje dziecko pójdzie do szkoły? Dlaczego nie mogę zdecydować jakim zabiegom medycznym poddane będzie moje nowonarodzone dziecko? Dlaczego nie mogę zdecydować w jakim funduszu (i czy w ogóle) umieścić swoje oszczędności na emeryturę? Dlaczego nikt nie podał mi do podpisu umowy z ZUS? Dlaczego mam dawać ze swoich pieniędzy na alkoholików, pedałów, nieudaczników, niepełnosprawnych, obce dzieci? Skoro na moją rodzinę mi brakuje??? Nie chcę “darmowej” edukacji, “darmowej” służby zdrowia, “darmowych” dróg, “darmowych” podręczników, “darmowych” lekarstw! Chcę aby zostawili w spokoju mnie i moją rodzinę i przestali zabierać mi moje pieniądze siłą – ZŁODZIEJE! Dlatego będę głosować na Partię KorWin, której postulaty są najbliższe moim. Walczmy o naszą i naszych dzieci przyszłość!!!!!!!
Trochę mnie krew zalała czytając ten post i komentarze wasze. A uwielbiam czytac wasz blog. Macie duże rodziny ok tak chcieliście wasz wolny wybór wasze życie podziwiam w dzisiejszych czasach takie rodziny piszecie o różnych problemach dużych rodzin o swoich problemach i uderzacie w małe rodziny z jednym dzieckiem i samotne matki. Jestem samotna matką jednego dziecka z wyboru bo wolałam żyć sama jak z ojcem mojego dziecka więcej dzieci niestety nie mogę mieć bo choruje i myslicie ze co tak mi lekko bo mam jedno dziecko ?? Bo dostałam punkty za to że jestem sama ? Ale przedszkole czy szkoła kosztuje tyle samo co i dla rodzin wielodzietnych pensje mam tylko jedną i cale 1200 zł co miesiąc plus marne alimenty. A jak nie będę pracować to kto mi da ??? NIKT !! Żadnych zasiłków nie dostaje ani moje dziecko nie je obiadów w szkole za darmo tylko za nie płacę nie biorę zasiłku na wyprawkę szkolna ani niczego innego bo mam za dużo pieniędzy co miesiąc na życie , tez muszę wynajmować mieszkanie bo ani kredytu ani mieszkania z miasta nie dostanę bo sobie nie poradzę finansowo według banków i urzędów też uczciwie pracuje i też uczciwie place podatki ale w waszych oczach jestem gorsza i tego nie rozumiem. Nawet według pisu jestem gorsza i 500 zl dodatkowych nie dostanę bo mi sie nie należy bo mam jedno dziecko. Stwórzcie petycję z tego postu ale napiszcie w niej cała prawdę o nie tylko dużych rodzinach ale i o tych małych POLSKICH RODZINACH które tak samo jak wasza nie radzą sobie bo mamy chory porabany system państwo powinno dać zarobić rodzica pieniądze obniżyć podatki zusy koszty utrzymania w placówkach oświatowych i pomóc w otrzymaniu mieszkania a nie dawać śmieszne 500 zł na dziecko które i tak nie wiele zmieni bo 500 zl dadza a i tak je zaraz zabiorą w chorych podatkach albo ukrytych podwyżkach. .. MY jako polskie rodziny powinniśmy RAZEM walczyć o zmiany dla swoich dzieci i dla nas a nie walczyć tylko o tych ” dużych”. Pozdrawiam wszystkich
Z całym szacunkiem – ale gdzie ja atakuje rodziny z jednym dzieckiem? Nasz blog jest o rodzinie wielodzietnej i to właśnie problemy rodzin wielodzietnych tu pokazujemy. Każdy ma jakiś problem i każdy zawsze znajdzie dziurę w całym. Wybacz, ale porównywanie kto ma lepiej jest absurdalne. My również żyjemy bez zasiłków, co nie zmienia faktu, że mieszkania nigdy mieć nie będziemy, ze względu na panujące zasady przyznawania kredytów. My o nic nie prosimy, nie chcemy nic dostać. Chcemy tylko mieć możliwość posiadania własnego mieszkania…
Bo to nie jest dżungla, przenieś się do jakiegoś dzikiego plemienia.
rozumiem Twój ból i rozżalenie. mam dwójkę chłopców, chcianych, planowanych, kochanych… ale gdy zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w drugiej ciąży na gwałt zaczęłam szukać kredytu mieszkaniowego, bo ktoś w podobnej do Twojej sytuacji uświadomił mnie, że później to będę mogła tylko pomarzyć. niestety, okazało się, że jako przedsiębiorca nie byłam odpowiednim klientem dla banków, na MDM się nie łapałam z kolei więc… policzyliśmy oszczędności, pożyczyliśmy coś tam od rodziny i znajomych i kupiliśmy mieszkanie za granicą (nieruchomości w Niemczech bywają tańsze niż w Polsce).
Nigdy nie myślałam, że będę na emigracji ze względu na mieszkanie więc los spłatał mi figla.
niedawno minął rok odkąd się wyprowadziliśmy z Polski. Jeszcze nie ogarniam nowej rzeczywistości, ale wiesz była taka sytuacja, która wywołała mój duży śmiech… po 6 miesiącach od zameldowania dostaliśmy pismo z urzędu wraz z drukiem w języku polskim, że przysługuje nam już świadczenie rodzinne więc oni serdecznie proszą o wypełnienie formularza bo chcą nam wypłacić zaległe pieniądze 😉
Pani K ja absolutnie nie porównuje kto ma gorzej lub lepiej bo każdy kto ma dzieci i nie zarabia grubych tysięcy w Pl ma tak samo pod górkę nie wazne czy ma 1 czy 4 dzieci musi się gimnastykowac. Napisałaś że każdy kto ma więcej dzieci niż 1 jest traktowany przez banki jako nie wyplacalny więc się wypowiedzialam że nie tylko ci co mają dużo dzieci tak są traktowani. Ja też nie mam szans na wlasne M. Też chciałabym je mieć. Mogę się wypowiedzieć więc sie wypowiadam i skoro piszecie ” list do Pana Prezydenta to ja chce też wtrącić swój głos w tą sprawę nie jako duża rodzina ale jako mała.
Niektórym zarobki przekraczają na osobę 501 zł i już rodzinnego nie dostaje się bo o tą złotówkę się człowiek wzbogacił … a nikt nie widzi tego jak ktos nie odprowadza żadnych podatków , robi lewe interesy tym nie ma się kto zająć a potem taki ktoś chodzi po zasiłki ze niby jest biedny i pracy nie ma i dostaje od razu …. a my utrzciwi płacimy za nierobów w tym kraju , szkołę która sie należy dzieciom przynajmniej do 18 roku zycia za darmo …. jak nie masz pieniędzy to dziecko nie p.ójdzie do szkoły a jak nie pójdzie to bedą sie czepiać ze dlaczego dziecko nie poszło , że rodzice są źli i zabierają dzieci bo nie wysyła się ich do szkoły ….patologia
Całkowicie się zgadzam, mimo, że my jesteśmy w innej sytuacji. Mamy własne mieszkanie, jeszcze 20 lat będziemy je spłacać. W styczniu urodziłam dziecko. Szef zapewniał, że praca będzie na mnie czekać (a miałam naprawdę fajną pracę). Po pół roku chcę wrócić i co? Oczywiście- kryzys pani Kasiu, miejsca nie ma… Całe szczęście, że zdążyłam złożyć wniosek o urlop rodzicielski, więc póki co dostaję jałmużnę z ZUSU i szukam. Ale jak pracodawca słyszy, że mam małe dziecko, drzwi zamykają się przede mną, jak przed Wami te do banku. Polityka prorodzinna w naszym kraju odbija mi się czkawką…
Bo to jest niestety tak że na pomoc jesteśmy za bogaci ale żeby wyjechać na wakacje z dziećmi z rodziną niestety za biedni. Mam 2 dzieci i muszę mieszkać w wynajętym niestety… Mąż żeby jakos bylo musiał wyjechać na trzy miesiące za granicę. Ja sobie radzę bo dorosły wszystko zniesie, ale jak codziennie moja 4 latka za nim płacze i mówi że ona chce się tylko przytulic do tatusia to serce mi pęka. I nie pojechał po to żeby mieć nowy samochód czy coś w tym stylu tylko żeby nam starczało od 1 do 1. Bo pomimo że pracuje i nie zarabiam najniższej krajowej jest nam ciężko. I nikt nie pyta jak jest bez niego tylko ile on tam zarobi…. Dla niektórych tylko to die liczy.
Dołożę swoją cegiełkę. Ja też jestem “patologia” 😉 sama wychowuję syna. Ojciec dziecka, jeszcze mąż, od 7 lat nie utrzymuje z nami kontaktu. Jak łatwo się domyślić, alimentów też nie płaci, tłumacząc się trudną sytuacją osobistą… Ponieważ pracuję na etacie, nie przysługuje mi żaden zasiłek czy zwolnienie z odpłatności za obiady w szkole syna. Wyegzekwować alimentów nie jestem wstanie. Komornik zajął mężowi już chyba szóste konto bankowe, bezskutecznie. Co ja Wam zresztą będę…. Chętnie podpiszę się pod listem do prezydenta.
byłam w podobnej sytuacji.
Matka z dwójką dzieci w trakcie rozwodu. Ojciec nie płacił alimentów. Opłaty w szkole i w przedszkolu,płaciłam wszystkie świadczenia .Poprosiłam w Opiece Społecznej o pomoc. Przyszła Pani sprawdzić warunki w domu. To co usłyszałam pamiętam do dziś (dzieci są już na swoim)- Widzę,że ma pani kolorowy telewizor. Nie rozumiem jak pani może prosić o pomoc.
Tak to było kryterium pani z Opieki.
Na szczęście pomogła mi rodzina,bo Państwo nie widziało ,że nie starcza mi na życie po opłaceniu świadczeń.
Mam wrażenie,że gdybym nie dała rady to prędzej zabraliby mi dzieci,a rodzina zastępcza dostała by na utrzymanie dziecka kilka set złotych. Pozdrawiam i podpisuję się pod Waszym listem Obiema rękami. Polski Rząd powinien zająć się polskimi dziećmi irodzinami,a nie narzekać,że mamy niż demograficzny.
Wiele lat wierzyłam, że w Polsce będę mogła żyć, pracować i wychować swoje dzieci. Niestety to były pobożne życzenia. Mieszkanie wynajmowane, dwoje dzieci. Ja zarabiałam jako technik farmacji około 1700 zł. Mąż zmuszony był wyjeżdżać za granicę, abyśmy się mogli utrzymać i nadal ”kokosów” nie było, gdyż żyliśmy na dwa domy. Dzieci rosły bez ojca 4 lata….aż powiedziałam DOŚĆ. Mieszkam w DE od roku, mąż sam pracuje. Synowie chodzą do szkoły i przedszkola, ja uczęszczam na kursy językowe i …spodziewam się córeczki. Nasze małżeństwo przetrwało, jesteśmy szczęśliwi, snujemy plany na przyszłość. Sami opłacamy własne rachunki i na wszystko musimy oszczędzać, ale w końcu jest z czego. Ja w końcu zasypiam spokojnie i choć początki były trudne,cieszę się, że tutaj jestem. Takich zmuszonych do emigracji rodzin jest mnóstwo. Rząd polski przyjmuje uchodźców, a o własnych obywateli nie potrafi zadbać, nie zauważa ich potrzeb. I kto będzie pracował na ten kraj kiedy polskie dzieci będą emigrowały lub przychodziły na świat za granicą ? Kto zarobi na emerytury tych, którzy pozostaną ? Azylanci ?
Zgadzam się w 100%. Rodzinie, w której rodzice pracują, starają się własnymi siłami zapewnić swoim dzieciom odpowiednie warunki życia, by wychować je na porządnych ludzi i obywateli – nic się od państwa nie należy… To straszne, że wszystko od państwa zaś mają dostać ci, co często nigdy nie zhańbili się uczciwą pracą….
Samo zycie niestety…pomoc frankowiczom??tak,moze dla tych,ktorzy wzieli 100% kredytu,ja z moim 50 tys wkładem własnym nie mam szans na pomoc,nigdy zreszta o nią nie prosiłam-rata wzrosła raptem o 40zł…bez przesady,a i tak jestem w lepszej sytuacji,bo w 2005 roku miałam bardzo dogodne warunki kredytu :)))),mamy 2 dzieci,oboje pracujemy i jakos sie daje rade…wiecej szumu wokól franka zrobili ci,ktorzy maja kredyty w milionach…a jak zwykle przysłowiowy Kowalski zbera cięgi….
Na ulice ma prawo wyjsc gornik,lekarz,nauczyciel-ale nie my,prosci pracowanicy .nam sie nic nie nalezy,nas mozna olac-a juz najlepiej byc patologia bez pracy,zyc na mopsach i caritasie,oni daja wszystkim nieudacznikom zyciowym,pijakom,narkomanom.
Oto ,kto sie dla nich liczy
Trzymam kciuki za Was i za powodzenie akcji! Popieram każde słowo – nasz kraj jest pełen absurdów, a polityka rodzinna to wisienka na torcie.
[…] złożymy e-deklarację PIT, to szybciej dostaniemy zwrot podatku. SZAŁ. Tak jak już pisałam w Liście do Prezydenta – osobiście wolałabym zniesienia podatku VAT na artykuły dziecięce czy chociażby zwrotu […]
To już zero seksów. Do końca świata. Nie na tej planecie :'( Nie daj Bóg kolejne dziecko. No właśnie – te całe “boskie plany” i już szlag człowieka trafia. Nam dali kredyt przy jednym dziecku, w międzyczasie pojawiła się kolejna dwójka. Jesteśmy jak jakiś cholerny więzień Azkabanu. Padamy na twarze, ledwo się wyrabiamy z rachunkami. Najczęstszy tekst do dzieci to osławione “nie mam czasu”. Dzieci tabletowe rosną. MA. SAK. RA. Sieroty zarobkowe, sieroty emigracyjne (kiedy rodzice emigrują sezonowo zagramanicę i zostawiają dziecko np na pół roku z babcią, o ile mają niepracującą babcię)
oj jaki piękny tekst 🙂 ja ostatnio poszłam złożyć dokumenty o zasiłek rodzinny to mnie panie osłabiły bo jak ja mogłam nie zgłosić. i od razu przeliczenia czy czasami bezprawnie świadczen nie pobieram boże widzisz i nie grzmisz. 4 dzieci sama wychowuję wynajmuje mieszkanie bo przeciez urzad miasta rozkłada rece bo nie wie czy moze wniosek przyjac poniewaz nie mam meldunku moge złożyć w poprzednim miejscu zameldowania(dodam ze było to 7 lat temu gdzie mieszkałam w innym województwie ) to nic ze od 7 lat dzieciaki chodza tu do szkoły, ze tu pracuje, odprowadzam podatki itp itd. nawet karta rodziny to dla nich problem i nie mam. ale po co. człowiek załatwia żłobek potem przedszkole(prywatne bo dla 3 latków miejsc nie ma) by isc do pracy i utrzymac gromadkę a oni licza czy mi dochód nie przekroczy kur..zapiał..bo słów brakuje. Czasem sie zastanawiam czy nie lepiej byłoby posiedziec z najmłodsza w domu tak jak inni to robia bo po co isc do pracy ops da ,ale dzieciaki rosna i nie chce by miały przykład ze zycie polega na datkach z OPSu. Nie pracuje dla swojej przyjemności po 12 godzin a dla naszego wspólnego komfortu życia 🙂 Wchodzi Mieszkanie plus ciekawe ilu chetnych bedzie i komu beda przyznawac bo jesli znowu bedzie potrzebny meldunek to pewnie sie nie załapę (nikt nie zamelduje samotnej matki z dziecmi nawet tymczasowo) i dalej bedzie mi dane płacic na czyjes mieszkanie bo na swoje to nawet o kredycie mogę pomarzyć. No ale pozostaje jeszcze opcja wygrania w totka 🙂