Kilka lat tamu skończyłam 30 lat. Na koncie jeden mąż, czwórka dzieci, pies, gekon, papużki, świnki morskie. Nieźle jak na trzydzieści kilka lat życia.
Mając lat kilkanaście, z lekkim “obrzydzeniem” patrzyłam na trzydziestolatków, myśląc, że to strasznie starzy ludzie. Poważni, zamknięci w sobie, bez cienia uśmiechu. Ot, tacy nudni starcy dla typowej nastolatki.
Zawsze myślałam, że jak zostanę mamą, stanę się właśnie taka. Dorosnę szybciej. Stanę się nudna. Przecież wszyscy mówią, że rodzicowi różnych rzeczy nie wypada. O dziwo, w moim przypadku jest zupełnie odwrotnie. Są oczywiście sfery, w których dojrzałam, ale to raczej spowodowane jest upływającymi wiosnami, a nie posiadaniem dzieci. Dzieci nauczyły mnie patrzeć ich oczami na świat. To one uczą mnie dystansu. To oni wyrabiają we mnie anielską cierpliwość. To oni uczą radości z rzeczy małych, tak jak oni cieszą się z szeleszczącego papierka będąc jeszcze bezzębnym niemowlakiem.
To właśnie dzięki dzieciom poznałam smak spontaniczności. Smak nieprzewidzianego, niezaplanowanego do końca życia.
ŁAP CHWILĘ “ULOTNĄ JAK ULOTKA”
One tak szybko rosną. Ich dzieciństwo to tylko moment. Dopiero teraz widzę jak bardzo tęsknię za zapachem niemowlęcej czupryny, wtulonej we mnie w trakcie karmienia. Cieszymy się tymi krótkimi chwilami, które odchodzą bezpowrotnie. Chce spać z Tobą – pozwól – niedługo może nie chcieć się nawet przytulić. Znana zasada – wszystko co masz zrobić później – zrób teraz. Życie dzieje się dzisiaj!
W NOSIE Z PLANOWANIEM.
Przy dzieciach nie da się nic zaplanować. Jeśli wydaje Ci się, że możesz snuć jakiekolwiek plany, to tylko Ci się wydaje. Jeśli Twoje dziecko dzisiaj jest zupełnie zdrowe i pełne życia, a Ty się z tego cieszysz, bo dookoła panuje wirus – wiedz, że z dużym prawdopodobieństwem, obudzi się rano z gorączką, dokładnie wtedy, kiedy Ty musisz akurat koniecznie być wcześniej w pracy. Jeśli z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, zaplanowałeś sobie romantyczny wieczór z partnerem, przed ulubionym serialem i z ulubionym winem – wiedz, że Twoje dziecko będzie miało zapas energii do 24, podczas gdy Tobie baterie wyczerpią się ok. 22.
DYSTANS ALBO WSZYSCY ZGINIEMY
Pracownik wielkich korporacji, zawsze w szpilkach. Zawsze nienagannie ubrana. Największym szaleństwem były dżinsy w piątki. To wszystko zweryfikowały dzieci. Smerfy na bluzce – proszę bardzo – w końcu podoba się moim córkom. Biała koszula? Dopiero po dotarciu do pracy – przecież to kompletny masochizm, zakładanie czegokolwiek białego przy dzieciach. Bluza z Garfieldem – czemu nie – wywołuje uśmiech na twarzy moich synów. Nadchodzi weekend, zakładam przewygodne trampki, naciągam na tyłek jeansy i z uśmiechem ruszam dzielnie na plac zabaw, marząc tylko, żeby nie chcieli tego samego w jednym momencie.
NICNIEROBIENIE
Po prostu bycia. Spędzania razem czasu, nie zastanawiając się co robić. Bycia obok siebie, bez konieczności rozmawiania. Spędzania czasu na słodkim niczym, razem, wszyscy. Bez patrzenia na nieposprzątaną podłogę, nieumyte naczynia czy rozrzucone zabawki. Ja wiem, że 5 min po uprzątnięciu, wszystko wróci do stanu pierwotnego. Szkoda moich nerwów. Dom jest dla nas, nie my dla domu.
TYLKO SZCZEROŚĆ
Przecież dzieci nie uczyły się dyplomacji. Nie potrafią kłamać w żywe oczy. Nie uśmiechną się, jeśli coś im się nie podoba. Nie będą piały z zachwytu, jeśli mają zły humor. Ja też przestałam. Nie liczę na zachwyt każdą rzeczą, którą zrobię im do jedzenia, tylko pytam o opinię. Nie chcę od nich sztucznych uśmiechów, jeśli coś im się zupełnie nie podoba. Spróbujcie – tak żyje się łatwiej. Udawanie jeszcze nikomu nie wyszło na dobre, a następnym razem, jak życzliwa Pani w sklepie, powie Twojemu rozbeczanemu dziecku, że jest brzydkie i ona je zabierze, będziesz wiedziała co jej odpowiedzieć.
POSIADANIE CZEGOŚ W …
Wystarczy popatrzeć na dzieci, jak bardzo gdzieś mają opinię innych. Jak beztrosko żyje im się ze świadomością, że tylko ich zdanie się liczy. Od urodzenia są po prostu sobą, a potem pojawiają się inni i ich opinie. Wraz z wiekiem, wzrasta wrażliwość na opinię innych. Ja chcę umieć ją olewać, tak jak robią to moje dzieci. Chce nauczyć się bycia po prostu sobą. Krysia chciała być supermenem na balu. Była jedyna w swoim rodzaju na tle 15 księżniczek. Wiedziała czego chce, a ja jej w tym przyklasnęłam.
Nie ma nic ważniejszego, od bycia sobą. Moje dzieci tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu, a jeśli komuś to nie odpowiada – to znaczy, że nasze fale nie nadają na tej samej częstotliwości i najlepiej rozstać się, zanim na siebie wpadną.
Dzieci wbrew pozorom mogą nas nauczyć życia. Nie takiego, które już przeżyły, ale takiego jakie przeżyć chcą….
3 komentarze
Zazdroszczę takiej wesołej gromadki !! Ja mam dwie córki – najwspanialsze na świecie, ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zostanę mamą dla dzieci przysposobionych. Noszę się z zamiarem zostania mamą w wiosce SOS. Oczywiście jak dziewczyny moje już dorosną, a zwłaszcza młodsza 🙂 Bo dzieci to największe szczęście – i najlepszy cel w życiu – ich wychowywanie. Bycie mamą to nie kara – jak niektórzy sądzą! To pasja!!!
Z taką gromadka jest wesoło. Ja mam 2 synów mąż ma bliźniaki więc często jesteśmy 2+4 i to jest wspaniałe. Jako mslolata też myślałam tak jak Ty. Ależ oni starzy.
Też coraz częściej odnoszę wrażenia, że to my możemy się od nich nauczyć o wiele więcej, niż oni od Nas 😛 i też bym bardzo chciała mieć wszystko w… 🙂
Cudne fociachy )