Poczucie winy zawsze było ze mną.
5 lat.
5 długich lat.
Tyle czasu zajęło nam zdecydowanie się na drugie dziecko.
Przez 5 lat mieliśmy jedynaka. Wychuchanego, rozpieszczonego pierworodnego. Wszystko musiało być naj, bo człowiek zaraz po urodzeniu dostał kociego rozumu i nie bardzo wiedział jak poruszać się w materii rodzicielstwa. Goniłam więc za ideałem.
Najlepsze rzeczy, zabawki, kosmetyki. Czas poświęcany dziecku niemal w 100%. Wyjazdy tylko z nim. Nawet jeśli zdarzyły nam się samotne, to i tak przeplatane mega tęsknotą i myślami co teraz robi.
W końcu nadszedł ten moment. Zobaczyliśmy dwie kreski na teście i się zaczęło.
Od samego początku przygotowywaliśmy najstarszego na zmianę. Opowiadaliśmy jak to cudownie, że będzie teraz starszym bratem. Jak fantastycznie będzie nam wszystkim razem/ Wciągaliśmy w przygotowania, zabieraliśmy na USG. W opowieściach było wprost idealnie.
I nagle BUM….
Wróciłam do domu z bobasem i dopadła szara, codzienna rzeczywistość. Dzień świstaka, który zdaje się nie mieć końca. To co miało być fantastyczną bajką, okazuje się gorzką porażką. Nocne pobudki, nabrzmiałe piersi, płacz, pranie, karmienie, sprzątanie. Niby nic nowego, bo już przez to przechodziłam, a jednak jakoś ciężej, bo tuż obok stoi starszy brat i nie wygląda na zachwyconego.
Czeka na te fajerwerki. Na radość z bycia starszym, a jak narazie musi dzielić się Tobą. Najważniejszą osobą w jego życiu.
Do tej pory był sam. Najważniejszy. Wyniesiony na piedestał.
Dwie kreski na teście zmieniły diametralne jego świat i wywróciły do góry nogami.
Spadł z tronu, mocno się przy tym obijając rzeczywistością.
I Ty biedna patrzysz na to. Serc rozpada CI się na milion kawałków, bo wiesz, jak bardzo mu ciężko. Jak mocno Cię potrzebuje i jak bardzo chce być na tym samym miejscu co ten różowy bobas, któremu teraz poświęcasz tak dużo czasu. I jesteś bezradna, bo przecież maluch musi zjeść. Do tego trzeba go przewinąć. Uśpić, Przytulić. Gdzie tu czas dla starszego?
Angażowanie w opiekę nad młodszym?
Działa połowicznie, bo ten starszy nie potrzebuje czuć się potrzebny do opieki. On potrzebuje czuć się potrzebny Tobie. Przytulony, wychuchany i rozpieszczony ponownie.
Mijają dni, radzisz sobie już całkiem nieźle. Starasz się dobrze dzielić czas pomiędzy dzieci. Jak najbardziej sprawiedliwie. Coraz mocniej angażujesz starszego w codzienne zabawy z młodszym. Wciągasz do zabawy tatę i organizujesz specjalne dni “sam na sam” z pierworodnym. Idziesz z nim do kina, na lody. Bawicie się świetnie. Uśmiechacie, jakby to był najlepszy czas Twojego życia. I właśnie wtedy Cię dopadają. Znowu są z Tobą.
WYRZUTY SUMIENIA
Bo przecież młodsze też Cię bardzo potrzebuje. Przecież Twoje mleko z butelki nie smakuje już tak dobrze jak z piersi. Przecież taki noworodek potrzebuje całej Twojej uwagi.
I koło się zamyka. Znowu targa Tobą poczucie winy, bo uszczęśliwiłaś jednego, a synów masz dwóch.
Chcesz im powiedzieć jak bardzo ich obu kochasz. Jak bardzo obaj są dla CIebie ważni. Jak bardzo chcesz poświęcać ten czas tylko dla nich.
I wtedy przychodzi Ci do głowy kolejny wariacki pomysł. Bo może trzecie pomoże 🙂
Twój mózg prawdopodobnie jest jeszcze na etapie burzy hormonów po drugiej ciąży i nie myślisz racjonalnie, ale jak sama twierdzić: “raz kozie śmierć”.
I kiedy widzisz po raz kolejny dwie kreski na teście, już wiesz że tym razem , jako bonus, dostaniesz uderzeniową dawkę wyrzutów sumienia.
Wiesz doskonale, że nie dasz rady sprawiedliwie podzielić doby i w którymś momencie, zawsze ktoś będzie poszkodowany.
I wiesz co?
To wszystko G….O PRAWDA.
Między trójką naszych dzieci jest po roku różnicy. Co roku w naszym domu pojawiał się nowy bobas. Każdemu poświęcałam tyle czasu ile się dało.
Każdy dostawał tyle miłości ile mogłam mu dać.
Od samego początku przyzwyczajaliśmy nasze dzieci do spędzania czasu razem, całą rodziną.
Od samego początku staraliśmy się też wygospodarować co jakoś czas dzień “sam na sam” z rodzicem. Taką chwilę na wyprawę tylko we dwoje. Taki moment na bycie tylko z jednym dzieckiem.
Jak? W tym czasie resztą zajmowało się drugie z nas.
W tym czasie pozostała trójka zostawała pod jego opieką i bawili się, nawet nie zauważając nieobecności drugiego rodzica.
Dlaczego więc o tym pisze?
Bo chcę CI drogi rodzicu uświadomić, że Twoje poczucie winy nie jest konieczne.
Że nie musisz wyrzucać sobie czasu poświęconego tylko jednemu dziecku.
Że nie musisz czuć się winny, jeśli Twoja uwaga tylko na nim się skupi.
Twoje dzieci wiedzą, że je kochasz, a Twoje sumienie siedzi jedynie w TWOJEJ głowie.
Przyzwyczaj się, że z każdym kolejnym dzieckiem, Twoje poczucie winy będzie większe i nie daj się zaskoczyć zaraz po porodzie.
Pomyśl, co bardziej pamiętasz…to, że rodzic musiał zająć się młodszym rodzeństwem, czy super zabawy z młodszą siostrą/bratem?
19 komentarzy
U nas etap zastanawiania się trwa już 6 lat…
tekst trafiony w punkt
jestem własnie w tym momencie
jeszcze dzieciaczków nie mamy, ale podejrzewam, że jest jak piszesz..wartościowy tekst
U mnie podobnie. Starszy synek, też wypieszczony i nasz pępek świata, miał prawie 3 latka, kiedy urodziły się bliźniaki.
Masz rację z tymi wyrzutami sumienia, chociaż ja do dziś nie potrafię się ich pozbyć. U nas trwają wojenki o zabawki, jedzenie. Łapię się na tym, że często proszę starszego, by ustąpił młodszym. Staram się z tym walczyć, bo co on temu winien, że ma młodszego brata i siostrę, którzy chcą się bawić tym czym on. Ale coraz częściej bawią się razem, więc jest szansa, ze będzie lepiej. Ja sama mam siostrę starszą 3 lata i nie wyobrażam sobie, że mogłabym jej nie mieć i być jedynaczką.
Otóż to. Wyrzuty sumienia są tylko w naszych głowach. Nie pozwólmy im zawładnąć naszym życiem 🙂
nie ma się co przejmować 🙂
Ja mimo wszystko doskonale rozumiem te wyrzuty z powodu mniejszej ilości czasu i uwagi dla starszaka. Chociaż ze mną było tak, że kiedy urodziła się moja siostra, poczułam, że teraz jestem dużą dziewczynką i podobno zaczęłam sama zasypiać.
Samej pociechy z dorastających dzieci, a wyrzuty sumienia odrzuć w kąt. 😉
Ja wyrzutów nie mam 🙂 pozbyłam się ich już dawno 🙂
Moja córcia ma 8 lat, syn zaraz skończy rok. On ja uwielbia, ona jego też. Razem się bawią już teraz. Moje wyrzuty sumienia są czasami, jednak większe miałam wtedy, gdy poświęcałam czas dla siebie. Teraz już nalazłam balans pomiędzy tym wszystkim. Uważam, że wszystkiego trzeba się nauczyć i zorganizować. Mały bobas uczy się nowej rzeczywistości. MY uczymy się życia z nim na zewnątrz brzuszka. Później już wszystko się układa 🙂 Dajmy sobie czas i małymi kroczkami realizujmy tworzenie rodziny.
Nas była w domu r dzieci i rodzice caly czas sie dzialo.. 😉 męża mam jedynaka i widze różnice z tego wychodzące. Niedlugo bedziemy się starać o swoje pociechy 😉
Nie mam jeszcze dzieci ale Twój tekst daje do myślenia, bardzo fajnie napisane. Niewiele osób porusza ten temat a Ty tak fajnie od siebie o tym mówisz 😉
Dziękuję – mówię jak jest u nas i jak ja to widzę 🙂
Dzieci nie mam, ale “problem” znam 🙂
Ale masz fajnie, czwórka dzieciaków to takie moje małe marzenie, ale nie wiem czy się uda. U nas było nieco inaczej, bo między starszą córką a młodszą jest aż 10 lat różnicy. I owszem, starsza odeszła nieco na boczny tor, ale jest już na tyle duża, że rozumie. I pomoc mam w niej nieocenioną.
Świetny tekst z poczuciem humoru 😀 “może trzecie pomoże” – padłam jak przeczytałam 😀 miło się czyta co piszesz 🙂
Mój pierwszy syn równie wypieszczony, a teraz ma dwójkę rodzeństwa i obdarza go takimi uczuciami i czilosciami jakie miał od nas.
Opisałaś dokładnie moje odczucia, kiedy na świecie pojawiło się drugie dziecko…
Moja kuzynka nigdy nie zdecydowała się na drugie dziecko, bo “nie chciała tego zrobić swojej córce”…