Mając dwadzieścia kilka lat urodziłam syna, pierwszego syna. Po 5 latach pojawił się kolejny, za rok córka, kolejny rok – kolejna córka. Urodziłam czwórkę dzieci…. i nasze życie zmieniło się całkowicie. W chwili przywiezienia pierwszego dziecka ze szpitala – zmieniliśmy się na zawsze.
Po blisko 10 latach od narodzin pierwszego dziecka uważam, że moje życie zostało wywalone do góry nogami. Wyprane na wszystkie strony.
Wiele młodych dziewcząt twierdzi, że nie chce mieć dzieci bo ciąża „zniszczy” ich ciała, a dziecko – ich życie. My matki możemy tylko pokręcić nosem i ubolewać nad ich młodzieńczą „ignorancją”, ale nagle okazuje się, że nasze życie również zostało „zniszczone”. Pojawiła się „nowa rzeczywistość”.
Co dokładnie „zniszczyły” we mnie moje dzieci?…
Moją młodość
Kiedy patrzę na zdjęcia siebie z przed paru lat – Wow, to tylko kilka lat, a co zrobiły? Teraz wyglądam na zmęczoną, mam siwe włosy, jestem „większa” … I kiedy patrząc, mam ochotę zbić lustro i wpaść w rozpacz, podchodzi do mnie któreś z dzieci, przytula się i mówi mi że jestem „taka piękna” – i to wystarczy. Ta „nowa ja” bardziej mi się podoba.
Moją potrzebę bycia perfekcyjną
Czas przed dziećmi to czas posprzątanego mieszkania, idealnego obiadu, wyprasowanego prania i umytych podłóg. To czas delektowania się posiłkami. To odeszło. Dom przez najbliższe paręnaście lat nie będzie idealny, podłogi nie pozostaną długo czyste, a ubrania 3 minuty po wyprasowaniu, będą zawierać sok malinowy – ale czy to ma znaczenie? Nie ma żadnego.
Czy to, że moje dzieci nie posilają się wyłącznie organicznym jedzeniem. Że zamiast stać przy kuchni i gotować wykwintne posiłki, czasami podpieram się „gotowcami” i serwuję wszystkim pizzę? Że ten czas na gotowanie, wolę poświęcić dzieciom. Czy to jest zbrodnia? Nie – bo moje dzieci uśmiechają się i mówią, że jestem idealna.
Moją spontaniczność
Z pewnością nie jestem już tą beztroską osobą, którą byłam zanim zostałam matką. Nie ma już tych niezaplanowanych randek w kinie, spotkań w kawiarniach. Nasz samochód jest wypełniony pustymi butelkami po piciu, starymi chrupkami i toną zabawek „na drogę”. Ostatnia wizyta w klubie, kilka tygodni temu, odbyła się razem z dziećmi (tak tak, nienormalni rodzice zabrali dzieci do klubu). Przestaliśmy być dziećmi – mamy dzieci.
Zmieniły się plany, potrzeby, rozkład dnia – wreszcie dorośliśmy.
Mój błogi sen
Hmmm sen, to takie odległe. Zdarzało się tak dawno temu. Potrafię teraz być wdzięczna, za te parę godzin snu, przygnieciona stopą Krysi i otoczona ramieniem Marcela. Bo to jest parę godzin błogiego spokoju i te malutkie stópki wcale mi nie przeszkadzają.
Mój spokój
Przed urodzeniem dzieci, żyłam w błogiej nieświadomości otaczającego nas świata. Wiedziałam co i gdzie się dzieje, ale wszystko było tak odległe. Tak bardzo nie dotyczyło mnie samej. Nagle stałam się świadoma. Mam najdroższe mi istoty, słodkie i niewinne osoby, które muszę chronić i przeprowadzić przez życie. Wiem, że świat nie kocha moich dzieci tak bardzo jak ja. Że ten świat dzielą z nami również wstrętni ludzie, czyhający na tych dobrych. Muszę chronić nasze dzieci przed złem całego świata, który mnie coraz bardziej przerażą.
Mój czas sam na sam
Momentami uwielbiałam być tylko “ze sobą”. Jednak spędzanie czasu „ze mną” to coś czego już nie doświadczam. Wszędzie gdzie jestem mam kogoś obok – nawet wizyty w łazience odbywają się w towarzystwie. Moje życie jest na zawsze połączone z tymi małymi osóbkami, a ja ich do życia potrzebuję.
Moje zakupy
Znacie to powiedzenie? ”jesteś matką, jeśli wchodzisz do sklepu z zamiarem kupienia sobie nowej rzeczy, a wychodzisz z masą rzeczy dla dzieci”. Tak właśnie to wygląda. TO nie jest przesadzone, ani przesłodzone. Każde zakupy są właśnie takie. To już nie jest czas kupowania butów, bo są „nieziemskie”, nawet jeśli nie mają mojego rozmiaru. To czas chodzenia w tym samym obuwiu drugi rok i zachwycaniu się piątą parą nowych dla córek. I tak ma być. Mi się to podoba. Jeśli przestanie – kupię sobie nowe buty.
Moją dietę
Ugotowaliście kiedyś coś bez próbowania? Ciężko. Jak gotuję dla dzieci – najadam się przy próbowaniu i dietę szlag trafia, bo w końcu obiadów light dla maluchów nie robię. Notoryczne “dojadanie” po dzieciach? Klasyka, bez której, żaden obiad się nie odbędzie.
Moje zagraniczne wakacje
To było tak dawno, że nie pamiętam. Ostatni raz gdzieś dalej byliśmy jak Najstarszy syn był malutki. I to by było na tyle. Nasze wakacje kręcą się zazwyczaj w Kołobrzegu. I wiecie co – dobrze mi z tym. Kołobrzeg jest piękny.
Moje randki z mężem
Wychodzimy, nawet często, ale zawsze mamy “przy sobie” chociaż dwójkę. Przez ostatnie kilka lat, sami wyszliśmy raz 🙂 do kina. Czuliśmy się jak nastolatki na pierwszej randce i to było piękne. Cieszyliśmy się każdą chwilą w swoim towarzystwie. Docenialiśmy każdą sekundę. To wszystko dzięki naszej małej czwórce.
Dzieci zabrały mi figurę, zdrowie psychiczne, czas, pieniądze i święty spokój, ale ta „zniszczona” ja to moja lepsza wersja. Nieidealna, nieprzerysowana – matka czwórki dzieci. Nie chcę innej.
35 komentarzy
Cudownie napisane!
Mam podobnie- trzech synusiów 8 lat, 3,5 i roczny ,a czwarte w drodze.
Pozdrawiam Justyna
Gratuluję 🙂 Mi się trzecie dziecko marzy, ale mąż jakoś nie do końca przekonany – jeszcze 😉
czas go przekonać 🙂
Przybijamy piątkę 🙂
Zapomniałam dopisać, że super dzieciaczki :o)
dziękujemy 🙂
Super wpis, taki pozytywny. Rzeczy które normalnie niszczą kobietę Pani przekuła w zalety i lepszą siebie. Muszę pójść za Pani radą i przestać się tak przejmować a zacząć cieszyć życiem i dziećmi. Mam 2 córeczki 3 letnią Zosię i 6 miesięczną Helenkę, więc widzę że jeszcze wiele przede mną 🙂 pozdrawiam
Szkoda życia na zamartwianie się…
Praktycznie pod wszystkim bym się mogła podpisać 🙂 Tylko zmieniłabym na dwójkę a nie czwórkę 😉 Pozdrawiam
Bo to dotyczy każdej mamy 🙂 bez względu na ilość dzieci.
Jak ja Was uwielbiam!!! Świetny wpis… ja jestem mamą trójki dzieci, może kiedyś będzie więcej- narazie jeszcze nie jestem gotowa… no ale na trzecie też nie byłam 😉 Tak to prat że to “zniszczone” życie, nowe życie to lepsze życie pod każdym względem 🙂 pozdrawiam
Normalnie zaraz będę spływać czerwienią 🙂 Baaardzo nam miło. Na trzecie i czwarte podobno nigdy sie nie jest gotowym 🙂 ale warto 🙂 Pozdrawiamy
Cudnie się czyta <3 I tak trzeba. Minusy w plusy zamienić, szukając tego, co najlepsze dla nas. Pozdrawiam Serdecznie!
Mama Czwórki 😉
Bo z plusami łatwiej się żyje 🙂 Pozdrawiamy mamę czwóreczki 🙂
Chyba po spotkaniu mamy podobne przemyślenia, właśnie skończyłam pofobny yylko nieco bardzirj zgryźliwy.
Właśnie dawno chodził mi po głowie 🙂 tylko w końcu wena naszła 🙂
Jakiekolwiek te “zniszczenia” by nie były, warto je ponieść za uśmiech swojego dziecka. To prawda że dziecko wywraca całe życie do góry nogami, ale czymże byłoby to życie na dłuższą metę, gdyby nie miało się dla kogo żyć? Dla kogo rano wstawać, dla kogo się uśmiechać, komu gotować i kogo układać do snu… Ja nawet w ciąży byłam przerażona tym, jak bardzo zmieni się teraz nasze życie. Choć czekaliśmy na naszą kropkę długie miesiące, choć chcieliśmy bardzo być w ciąży, kiedy już się to stało nieraz histerycznie płakałam że nie chcę tych zmian.. Ale to chyba naturalne, że się człowiek nowego boi. Moja kropka kończy zaraz trzy lata a ja nie wyobrażam sobie innego życia, innej codzienności, bez niej. I nawet nie wiesz jak Wam zazdroszczę tak dużej rodziny! Marzy mi się taka, ale zapewne tylko w marzeniach pozostanie..
Marzenia są po to, by je realizować. Nie odpuszczaj 🙂 Pięknie napisane.
Nowa jakość życia 🙂 Super z Was rodzinka! Pozdrawiam 🙂
Dziękujemy 🙂 miło nam.. Pozdrawiamy serdecznie
Te “niszczące” rysy bardzo dodały Ci urody 🙂 Jesteś piękna, mądra i masz przesłodkie dzieci.
No teraz to przesadziłaś 🙂 czerwień mnie zalała. Dziękuję 🙂 Panu K też się podoba – a to najważniejsze 🙂
Dzięki za ten wpis. Spojrzałam inaczej na siebie. Moja gromadka też czworo liczy. Dwa plus dwa 🙂
Super tekst! Mogę się w całości podpisać, jako mama piątki, dwóch chłopców (9 lat i 7 mcy) i trzech dziewczynek (7, 5 i 3 lata) 🙂 Dzięki serdeczne, będę sobie wracać do tych słów w chwilach “kryzysu” 😉
Niszczenie życia w taki sposób popieram 🙂
Matka polka pełną gębą 🙂
Ja Was kochani podziwiam u nas juz przy dwójce świat wygląda inaczej 😉
Świetny tekst a tak poza tym to podziwiam Was
swietny artykuł
SAMA mam 4 dzieci:)
Fantastyczna jesteś, o!
Świetnie napisane. Choć ja po dzieciach mam lepszą figurę niż przed i wyglądam odrobinę mlodzien mimo zmęczenia . Ale ja mam tylko bliźniaki i nie ma co się porównywać do mamy czwórki; ).
Pieknie napisane, chce sie czytac kolejny raz 🙂 jestescie piekna rodzinka 🙂
Prawdziwe i zakupy z ubrankami dziecięcymi to prawda! Sama nie raz tak miałam 🙂
Świetny tekst 🙂 mogłabym się pod nim podpisać. Też mam czwórkę (13 lat,10 lat,8 lat i 9 m-cy) i dokładnie wiem, co to znaczy 🙂
Ja na własne życzenie ? “zniszczyłam” sobie znowu życie po 10 latach…Starsza samodzielna,już nie potrzebuje mamusi na każdym kroku,więc mogłabym “leżeć i pachnieć” to mi się drugiego dziecka zachciało ☺ I bardzo dobrze,bo pomimo zmęczenia i ciągłego bałaganu nie żałuję i nie zastanawiam się co by było…Kocham moją małą terrorystkę i nie wyobrażam sobie życia bez Niej ?