Tam gdzie drzewa rosną w hotelu
Mazury zawsze były moim konikiem. Wspomnienia z dzieciństwa, często pojawiają się właśnie tam – w krainie jezior.
Jak wszem i wobec wiadomo, buduję również księgę wspomnień dla moich dzieci i właśnie dlatego, na ferie postanowiliśmy pojechać właśnie tam.
Poszukiwania ciekawych pakietów feryjnych zaczęłam dość późno, ale szczęśliwym trafem, udało się znaleźć miejsce w przepięknym, malowniczym a co najważniejsze – nastawionym również na duże rodziny, Hotelu Anders w Starych Jabłonkach.
Pojechaliśmy wszyscy, razem z naszym psim dzieckiem.
Już od wejścia wiedzieliśmy, że to był dobry wybór.
Uśmiechnięte od ucha do ucha recepcjonistki tylko nas w tym utwierdziły.
Szybkie zameldowanie i z naręczem kart magnetycznych (dodatkowe karty na ręczniki basenowe i szlafroki), otworzyliśmy drzwi do naszego królestwa (no może nie naszego, ale przez kilka dni my w nim rządziliśmy).
Do dyspozycji dostaliśmy dwa, łączone ze sobą pokoje. Każdy pokój z łazienką, co przy naszej, dużej rodzinie było idealnym rozwiązaniem.
Nawet przez chwilę pojawiła się nadzieja, że dzieci będą spały w jednym, a my w drugim. Oczywiście wszystko zostało zweryfikowane już pierwszej nocy i nasze nocne wędrowniczki, obudziły się w naszym łóżku, ale jakie to ma znaczenie?
W związku z tym, że nasz pobyt wypadał w ferie, hotel pomyślał o najmłodszych gościach i zorganizował pełen pakiet animacji dla nich. Mieliśmy więc cudowne animatorki, które od samego rana wymyślały niezliczoną ilość zajęć dla dzieci. Efekt był taki, że nasze pociechy widywaliśmy wyłącznie w przerwach na jedzenie i w trakcie pobytu na basenie.
Tak – basen był również do naszej dyspozycji – otwarty codziennie aż do 21!. Do tego kilka saun (różne, różniaste – od parowej, przez suchą, fińską itd.) i grota solna, w której nasze dzieci musiały spędzić choć kilkanaście minut po każdej kąpieli.
Muszę zdradzić Wam nasz sposób na wieczory w hotelu.
Po pierwsze – basen – to jest konieczność, jeśli chcemy mieć chwilę spokoju wieczorem.
Po drugie – szalona kąpiel w basenie tuż przed kolacją, wtedy możemy być pewni, że dzieci zjedzą prawie wszystko, bez marudzenia.
Po trzecie – po kolacji prosto do pokoju. Szybkie mycie zębów i do łóżek (w końcu prysznic na basenie już był, dzieci czyste).
Po maksymalnie 10 minutach, Morfeusz zabierze je do swojej krainy, a my będziemy mieli wieczór dla siebie (czytaj – zaśniemy po 15 minutach oglądania jakiegokolwiek serialu, bo basen również nas zmęczył).
Basen – basenem, ale animatorki w hotelu to jest sztos nad sztosy. Dzięki takim zabawom, nasze dzieci nawet raz nie powiedziały „nudzi mi się”. Każdy dzień obfitował w inne zabawy i inne pomysły.
Poza zorganizowanymi zajęciami, w hotelu jest też małpi gaj, z którego każdy gość hotelowy może do woli korzystać. Kulki, drabinki, zjeżdżalnie – czyli to, co dzieciaki kochają najbardziej. Zaraz obok, jest też kręgielnia, bilard, piłkarzyki – pełen zestaw dla każdej marudy! To nie wszystko. Dzieciaki miały też sanki. Pełne zaplecze taboru sankowego do użytku przez hotelowych gości, czekało na nas zaraz obok hotelu. Na szczęście pogoda pod względem sportów zimowych dopisała i sanki przydały się idealnie! Zrobiliśmy kulig, gdzie w roli konia wystąpił tata – koń idealny.
Piękny wewnątrz i na zewnątrz
Sam hotel jest przepiękny. Otoczony lasem i dopasowany do niego, bo np. droga do restauracji prowadzi przez specjalnie zbudowany „tunel”, w którym na samym środku rośnie…drzewo. Prawdziwe, żyjące i pachnące drzewo.
Posiłki w Hotelu Anders to również nie lada doznanie. Ogromny wybór plus menu dla dzieci i specjalne stanowisko również dla nich, powoduje, że nie chce się stamtąd wyjeżdżać. Do tego talerze, sztućce, kubki, śliniaki, krzesełka – wszystko specjalne dla najmłodszych gości.
Czworonożni przyjaciele tez są ważni
Wybierając miejsca na nasze rodzinne pobyty, zawsze staramy się odwiedzać te, które nie mają żadnego problemu z domowymi zwierzakami. Tak też jest w przypadku Hotelu Anders. Nasz Jarmuż traktowany był jak pełnoprawny gość hotelowy, a zaraz obok hotelu miał nawet specjalnie oznaczony wybieg dla czworonożnych przyjaciół.
W hotelu jest również strefa SPA. Nie mieliśmy niestety czasu skorzystać, ale oferta wydaje się rewelacyjna i jeśli wrócimy do Starych Jabłonek, z pewnością SPA odwiedzimy (mają też zabiegi dla dzieci!). Skorzystaliśmy za to z okolicy – tzn tata. spróbował i codziennie morsował, a my dopingowaliśmy go tuż obok. Powiem więcej – hotel wypożycza dla chętnych siekierę. Gdybym tylko mogła zrobić zdjęcie Pani z recepcji, w momencie gdy mój mąż poszedł i zapytał grzecznie, czy może pożyczyć siekierę…w hotelu…do rąbania. Kolejne zdjęcie chciałabym zrobić ludziom, kiedy szliśmy nad jezioro, a tata szedł przodem niosąc metrowa siekierę w dłoni.
Chce więcej!
Te kilka dni, to stanowczo za mało, żeby odkryć wszystkie tajemnice Hotelu Anders i z pewnością chcielibyśmy tam kiedyś wrócić latem!
6 komentarzy
czy w trakcie wakacji też są animacje dla dzieci? Jeśli tak – chcę tam pojechać!
wydaje mi się, że animacje w wakacje są jak najbardziej
dziękuję za ten artykuł, właśnie szukaliśmy miejsca na majówkę – i jest! – sprawdziłam – wydaje się być idealne!
dlaczego ja wcześniej nie wiedziałam o tym miejscu!!!!!
Wygląda przepięknie – sama chętnie bym się wybrała. Chyba zarezerwuję coś na lato
My się wybieramy tam w wakacje 🙂 Zimą jak dzieciaki podrosną 🙂