Drogi obserwatorze – nie dotykaj
Mam 4 dzieci. To nie znaczy, że wiem więcej o ich wychowaniu, niż ktoś, kto dzieci ma mniej. To znaczy jedynie tyle, że znam więcej “sztuczek”, które na dzieciach własnych wypróbowałam.
Czy naprawdę myślisz, że jestem złą matką, bo moje dzieci płaczą czasami?
Gdy widzisz mnie zrezygnowaną w sklepie, bo moje dziecko leży właśnie na podłodze, krzycząc i kopiąc, bo wybrałam zły kolor lizaka, myślisz pewnie, że nie daje sobie rady z taką ilością dzieci. Z politowaniem przyglądasz się, jak staram się opanować histerię, podczas gdy pozostałe dzieci zaczynają się niecierpliwić.
Zastanawiasz się, czy podejść? Nie musisz. Ja sobie daje fantastycznie radę, ale moje dzieci czasami nie potrafią poradzić sobie z nagromadzonymi emocjami. Ja nie ignoruję moich dzieci – ja czekam aż się uspokoją. Jedyne co mogę zrobić w takiej sytuacji to właśnie czekać. Przytulać i czekać. Wyglądam nieporadnie? Oczywiście – każdy w takiej sytuacji wygląda.
Myślisz sobie “ja bym takiego dzieciaka szybko nauczył posłuszeństwa”. Naprawdę? To nie jest zwierzę w cyrku (tam też zwierzęta nie powinny być tak traktowane). To maluch, który nie potrafi jeszcze opanować własnych uczuć.
Czy naprawdę to robi ze mnie złą matkę?
Drogi obserwatorze, jeśli naprawdę zastanawiasz się czy nie podejść – to pozostań przy zastanawianiu się. Ja naprawdę nie potrzebuję “wujka/cioci dobrej rady”, który będzie straszył moje dziecko. Nigdy nie podchodź mówiąc: “o jaka brzydka dziewczynka tak płacze, chodź pójdziesz ze mną, zabiorę Cię jak będziesz tak płakała, zaraz przyjdzie policjant/ochroniarz”. Ja Cię o pomoc nie proszę. Nie oczekuj za nią wdzięczności.
Drogi obserwatorze, proszę Cię, pod żadnym pozorem nie strasz mojego krzyczącego dziecka policją, ochroną w sklepie, kimkolwiek. Moje dziecko tego nie potrzebuje. Ono ma wiedzieć, że służby pomagają, a nie zabierają.
Drogi obserwatorze – wiem, że mam piękne dzieci (jak dla każdego rodzica ich własne dziecko jest najpiękniejsze), ale nie próbuj dotykać ich policzków, mówiąc jak słodkie są. Nie staraj się pogłaskać ich włosów, mówiąc, że są jak u księżniczki lub księcia. One, tak samo jak dorośli są nietykalne. Dorosłego bez pozwolenia byś nie dotykał – więc nie rób tego moim dzieciom.
Nie staraj się mi na siłę pomagać.
Szanuj je tak samo, jak ja szanuję Ciebie.
2 komentarze
Proponuje troche wiecej luzu.
Nie zgodze sie, ze zwrocenie dziecku uwagi w sklepie- przestrzeni publicznej przez osobe trzecia jest czyms niewlasciwym.Nikt nie mowi o straszeniu, tylko wlasnie o obiektywne wsparcie autorytetu rodzica przez osobe trzecia. Dlaczego nie moge powiedziec innemu niz moje dziecko, ze bardzo krzyczy i wlasnie obudzilo moje dziecko? I po co tworzenie takiego klosza ochronnego- tylko nie mow mojemu dziecku ze zle sie zachowuje? Nie tylko rodzice wychowuja, a dzieci warto przyzwyczajac ze ich zachowanie wsrod ludzi budzi okreslone reakcje- czesto niestety dopiero w szkole zaczyna sie to korygowac- nie jestes sam, sa inni, sa zasady jakiegos wspolzycia spolecznego. Owszem bywa to irytujace w takiej chwili dla rodzica, ale przynosi wlasnie wiecej korzysci niz jakiej “traumy” czy Bog wie czego.
Chyba nie do końca zrozumiałam Pani artykuł. Tu nie chodzi o zwaracanie uwagi jako takiej. Nie chodzi o klosz i chowanie pod nim dziecka. Ja nie mam problemu, jesli ktos powie mojemu dziecku, ze zle sie zachowuje. Ja mam problem jesli moje dziecko zaczepia lub straszy. Mam problem jesli powie: “jaka niegrzeczna dziewczynka, zaraz przyjdzie pan z ochrony i Cie zabierze”… to chyba kolosalna różnica i zupelnie inny sens całego artykułu.