Nie jesteśmy idealni – ba! nawet blisko tego określenia się nie kręcimy. Nie robimy nic podręcznikowo, nie stosujemy metod Montessori (nie twierdzę, że są złe), nie podążamy za modą, nie zawsze robimy tak jak zalecają psychologowie, doradcy i autorzy najpoczytniejszych podręczników (chociaż często się z nimi zgadzamy) – Dlaczego? – bo polegamy na sobie, polegamy na własnej intuicji, własnych pomysłach i własnych doświadczeniach.
Czy nasze dzieci są grzeczne – nie są – ale co z tego? mają do tego prawo – są dziećmi. Krzyczą, biją się, biegają, rozrzucają zabawki – i dobrze – od tego jest dzieciństwo. Często – gęsto nie sprzątają po sobie, często robimy to z mniejszą czy większą ochotę MY.
My – straszni rodzice stosujemy szantaże, jakbyśmy byli w tym mistrzami świata
– Nie chcesz jeść obiadu – to nie jedz, następny posiłek na kolację…
– Nie ubierasz butów – nie idziesz z nami na spacer…
– Bijesz brata/siostrę – zabieram zabawki i wyrzucam albo oddam innym dzieciom, które będą się nimi bawić…
Stosujemy też „obiecanki-cacanki”, które (prawie) zawsze mają pokrycie (tak wiem, wiem mało psychologiczne i zaburza dziecku wiarę w nasze obietnice itd. – ale działa)
– jak będziesz grzeczny – pojedziemy na plac zabaw (nigdy nie mówię kiedy – to karta przetargowa)…
– jak zjesz ładnie obiad to dostaniesz lody na deser (lody zazwyczaj są – ale czasem nie takie jak dziecię sobie życzy)…
Gdyby nie te wszystkie myki – zjedliby nas, popili i wypluli.
Nasze dzieciaki nie muszą położyć się spać o g 20 (nie pójdziesz spać o normalnej porze – będziesz zmęczony rano, a my i tak z łóżka Cię ściągniemy). Nie muszą wcześniej pochować wszystkich zabawek. Nie muszą bać się potwora spod łóżka – bo jeśli jest taka potrzeba, mogą spać z nami, albo my śpimy z nimi (szczególnie A. – zasypia na podłodze przy łóżku Krysi).
Czasami nasze dzieci jedzą przy bajce (straszne). Czasami nasze dzieci przy bajce zasypiają.
Jesteśmy beznadziejnymi rodzicami, bo oddaliśmy nasze dzieci do żłobka, chociaż jeszcze byłam na macierzyńskim. Trudno – dla nas te chwile spokoju są równie cenne, co chwile spędzone z dzieciakami.
Nasza okropność objawia się też, w codziennym wychodzeniu na spacery, place zabaw itd. – nie robimy tego dzień w dzień. Nie codziennie uda nam się wyjść z całą czwórką na spacer. Nie znosimy placów zabaw, bo nasze dzieci rozbiegają się jak mrówki, a nam brakuje rąk i nóg do latania za nimi. Czasami jedynym „wyjściem” na zewnątrz, jest pojechanie do hipermarketu na zakupy – i co ? trudno – nie zawsze jest czas i nie zawsze jest możliwość.
Czy zawsze przed snem czytamy dzieciom „do poduszki”, bo to bardzo „edukacyjne”? – Nie, nie zawsze. Nie zawsze mamy na to siłę. Czasami w czytaniu wyręcza nas najstarszy, czasami czekamy aż sami padną i nie robimy nic.
Nasze dzieci nie biegają w czystych, idealnie wyprasowanych ubraniach (szczerze mówiąc, jeśli coś nie wygląda jak przemielone w pysku psa – nie wymaga prasowania). Biegają w deszczu w samych pieluchach mimo, że wszyscy w kurtki są odziani. Latają z gołymi tyłkami po domu – bo tak lubią i tak im wygodniej. Mogą całować najmłodszą. Jedzą parówki (a fe!). Nie chcą jeść to nie jedzą – przymusu nie ma.
Puszczają w domu bańki, przynoszą do salonu tysiące zabawek zamiast bawić się we własnych pokojach, rozlewają, brudzą itd. My po nich sprzątamy, bo taka jest nasza rola. Naszym sensem życia są dzieci. Dopóki jesteśmy zdrowi i dzieci są zdrowe, mamy co zjeść i na głowę nam nie pada – nic więcej do szczęścia nam potrzebne nie jest. Nigdy nie będziemy (nawet nie chcemy) idealnymi rodzicami, ale nam wystarczy, że nasze dzieci są zdrowe i szczęśliwe.
Pozdrawiam
K
29 komentarzy
ja bym powiedziała że jesteście normalni 🙂
hmmm, ale wiesz jak tak patrzymy po innych blogach – czyste domy, czyste dzieci, porządek, plan dnia itd – troche nie pasujemy do tego. Od pół roku nie rozpakowaliśmy się do końca po przeprowadzce 🙂
Mi też się wydaje, że normalni 🙂 Ja mam od roku remont i gołe ściany. Jakoś żyjemy 🙂
Nie wierzę w idealnych rodziców 😉
Uważam natomiast, że warto próbować być najlepszą wersją siebie, również jako rodzica. Z tym, że nikt nie ma nam prawa mówić co to znaczy, bo dla każdego może znaczyć co innego. Niektórzy będą najlepszą wersją siebie będąc wyluzowanymi rodzicami niesfornej gromadki, jak Wy, inni z kolei będąc perfekcyjną mamą perfekcyjnego jedynaka. Każdy ma jakąś własną wizję rodzicielstwa. Moja jest bliska Waszej 🙂 Też mam w planach czwórkę dzieci (zresztą mam trójkę rodzeństwa, a mój Mąż siódemkę – nie wyobrażamy sobie mieć rodziny “małodzietnej”), choć na razie moje pierwsze ma dopiero 7 miesięcy.
Jednak nie wszystko w tym poście mi się podoba. Szantaże i “obiecanki-cacanki”, zwłaszcza w kwestii jedzenia – kara za nie zjedzenie obiadu i nagroda, deser za zjedzenie. I przekupywanie, aby dziecko bawiło się z własnym rodzeństwem. Wydaje mi się, że w ten sposób coś, co powinno wynikać z własnej chęci i być czystą przyjemnością, staje się przykrym, choć opłacalnym obowiązkiem. Daleka jestem od jakiejkolwiek krytyki Was i Waszych metod, w końcu Wy jesteście doświadczonymi rodzicami, a ja dopiero początkująca 🙂 Po prostu mam nadzieję, że uda mi się takich chwytów nie stosować. Ale życie pokaże 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
My też kiedyś obiecywaliśmy sobie, że nie będzie szantażu, nagród i przekupstwa 🙂 Nie udało się, polegliśmy – ale dopiero przy czwartym dziecku 🙂 Masz jeszcze chwilę, zanim przyznasz nam rację – zobaczysz 🙂 – Jelśli uda Ci się tego uniknąć przy nr 4 – to jedziemy do Ciebie na nauki 🙂 Oni nie traktują tego jak przykry obowiązek – bo sami z siebie też to wszystko robią, czasem bez nagród. To jest kwestia potrzeby chwili spokoju:), jakże ulotnej e naszej rodzinie 🙂 Pozdrawiamy i trzymamy kciuki za czwóreczkę
ja mam trojkę 😉 najmlodsze ma 3 lata. I zgodzę sie z Angelika co do szantazow przy jedzeniu 😉 Kiedys uwazałam, ze dziecko powinno zjesc to co ma na talerzu, a odkąd mam dzieci, to zmieniłam zdanie- nic na siłę, skutek bedzie odwrotny. Jesli bede dziecko zmuszac, ze musi zjeść tą sałatkę, to skutecznie ją znienawidzi i w dorosłosci ani nei zechce spojrzec. Ddziecko nie umrze jesli nie doje zupy czy nie zje ziemniakow 😉 Trzymam sie tego by przed obiadem nie dawać im innego jedzenia, by byli w miare głodni 😉 Jeden syn nie lubi tego inny tamtego, inny odwrotnie. Jak nie chce jesc, to trudno 😉 My dorosli tez nie jemy wszystkiego 🙂 sami wiemy czy juz mamy dosc czy chcemy dokładke 😉
U nas tak to działa 🙂
Jestescie normalni, nie napuszeni, nie spięci i zdrowi psychicznie dzieki temu ze nie musicie na sile wpasowywac sie w utopijny, idealny swiat. Tak idealnie nie da sie zyc na dluzsza mete bo to rodzi same frustracje i nerwowosc w rodzinie. Poza tym, nie uwazasz, ze w rzeczywistosci duzo sie o tym pisze i mowi, ale nikt taki nie jest? Toz to nieszczesliwi ludzie by byli.
Właśnie ciężko zweryfikować, czy Ci, którzy o tym mówią, są naprawdę idealni…
czyste domy, czyste dzieci, porządek, itd – przy czwórce dzieci to jest możliwe chyba tylko gdy śpią 🙂 najważniejsze że dzieci są szczęśliwe a po Waszych widać że są!!
🙂 to fakt – wszystko robimy jak śpią 🙂 Nawet kolacje jemy dopiero jak zasną, bo inaczej zabierają się za nasze talerze 😉 Pozdrawiamy i dziękujemy
Co do szantażu czy straszenia, to staram się nie stosować, choć mi się czasem zdarzy. Ale na spacerach Polka często słyszy, ze ma się nie oddalać, bo ktoś ją zabierze, czy się zgubi i mamy, taty nie będzie- działa błyskawicznie. I może nie powinnam, ale taka prawda- jak się zgubi, wszystko się może zdarzyć.
Nikt nie jest idealny, parówki zawierają coraz więcej mięsa, a za placami zabaw tez nie przepadam 🙂
ooo Pan K kiedyś najstarszemu bardzo dosadnie wytłumaczył dlaczego nie należy się oddalać… pokazał mu jak sie porywa dzieci.. zakrywając usta wciągnął w bramę… i już najstarszy nigdy więcej nawet nie pomyślał o oddalaniu się…. Ja krzyczałam, że przesadził – ale z perspektywy czasu twierdzę, że szok działa najlepiej na wyobraźnię
Matka tak samo nieidealna przybija pionę!
przybita każdą kończyną :)))
Naj Naj pewnie nie 🙂 ale dziękuję. Też uważam, że najważniejsze aby mama czuła się komfortowo i bezpiecznie i maluszek był bezpieczny. Jeśli chce CC to chwała mamie za to – jej wybór. Każda mama jest mamą, bez względu na to, którędy dziecię wyszło 🙂
Jesteście normalnie normalną rodziną idealną dla swoich dzieci i samych siebie i tak być powinno. Sama jestem mama jedynaczki która rozrabia i brudzi się i robi bałagan i broi za czworo 🙂 i niestety też posuwam sie do szantażu i wzbudzeniu strachu w moim dziecku lub ” obiecanek cacanek” i kar kiedy inne metody ” po dobroci” nie działają. I co z tego ? Nie uważam tego za nic złego skoro moje dziecko jest szczęśliwe i słyszę że jestem ” wspaniała” i kochana znaczy to że jestem idealną choć nie perfekcyjną matką i to jest najważniejsze 🙂 A po waszych dzieciach widać że sa szczęśliwe i cudowne a to znaczy że choć może się wydawać że nie jesteście idealni i żyjecie w chaosie to dla nich jestescie perfekcyjne idealni a ich mały świat który tworzycie jest idealnie poukladany 🙂
I o to w tym wszystkim chodzi – o szczęście dzieci 🙂 :*
Napisze prowokacyjnie (a tak mi się przynajmniej wydaje): a i tak Was lubię 😉
normalnie się zaczerwienię 🙂 Przeokropnie żałuję, że wtedy się nam nie udało 🙁 ale teraz nasza kolej 🙂
Jesteście całkiem normalni 🙂 moja rodzinka jest bardzo podobna do Waszej 🙂 🙂
Hmmmm….pachnie normalnością i chęćią przeżyćia 😉
A tak na serio, to jak sobie Was poczytuje to nie widze chaosu, raczej organizacje i fajne dzieci.
Osobiście najbardziej boje sie (serio, to strach) rodziców z “metodą” i czytających poradniki i ksiazki psychologiczne matek. Orientuje sie co jest czym ale wierze ze mamy intuicje i prawo do pójścia ma skróty 🙂
Czy ja czytam o sobie??? 🙂
O, to zupełnie tak jak u nas 🙂
Pozdrawiamy!
Jak wiele rzeczy z tego postu pokrywa się z naszym codziennym życiem 🙂 Ale w sumie ja też nigdy nie twierdziłam, że jesteśmy idealni 🙂
Odnalazłam tu siebie, swoją rodzinę i dzieci. Uwielbiam!!! <#
Wpis super! Ale błagam nie piszcie ze nie robicie tak jak zalecaja psychologowie lub inni specjalisci (bo byc moze nie korzystacie z ich pomocy i byc moze to mieliscie na mysli) bo to mozna dwojako zrozumiec. Szczegolnie wlasnie ci rodzice kierujacy sie “tylko swoja intuicja” ( o zgrozo tacy ktorzy zbyt mocno wzieli sobie to do serca)- utwierdza sie w swoim przekonaniu.
Mam wrazenie ze w Polsce teraz jest moda na “kierowanie sie intuicja” i rodzic ma najlesza . I pewnie Duzo w tym racji,ale rodzic musi tez czerpac wiedze i odrzucanie badan naukowych etc nie prowadzi do niczego dobrego. Bo skad ten rodzic ktory do tej pory rodzicem nie byl ma to wszystko wiedziec?
Niestety – jeśli napisalibyśmy, że wychowujemy dzieci wg podręczników – skłamalibyśmy. Korzystalismy z porad psychologa dziecięcego – niestety – porady nam się nie sprawdziły – z ręką na sercu i pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie korzystamy z porad. Jeśli zajdzie taka potrzeba – nie odrzucamy ich jako zło. Po prostu – tak jak napisaliśmy – nie korzystamy…
Ok:-) ale to co nic nie czytaliscie przed pierwszym dzieckiem?nawet blogow:-)
Kochana – prawie 11 lat temu…blogi?? ja nawet poradnika o wychowywaniu nie przeczytałam, a co mówić o blogach 🙂