Okradli nas!!!!!! Włamali się do domu i go splądrowali!!!! – tym radosnym zdaniem powitałam A (Pana K) dzwoniąc do niego w trakcie wakacji z dzieciakami. Ja miałam pracę i brak urlopu, więc A pojechał z nimi sam (masochista).
Pisałam już TU co czuje człowiek, który wraca wieczorem do domu, chce otworzyć drzwi, a tam nie ma w co klucza włożyć, bo najzwyczajniej w świecie nie ma zamków. Te ułamki sekund to wieczność. Odwlekasz otwarcie drzwi jak najdalej, bo w głębi duszy wiesz doskonale co za nimi zastaniesz (a może raczej czego nie znajdziesz). Okropne uczucie, którego nikomu bym nie życzyła. Dodatkowym minusem był fakt, że A był 500 km ode mnie. Że stałam w tym zrujnowanym mieszkaniu sama, kompletnie nie wiedząc co robić dalej.
Przez głowę przelatywały setki myśli – kto? Dlaczego? Czy zamknęłam drzwi wychodząc do pracy? Czy ktoś nas obserwował? Skąd wiedzieli, że jestem w pracy? Czy widzieli jak A wyjeżdża z dzieciakami?
Oczywiście na takie pytania nie jest w stanie odpowiedzieć nikt, poza osobami, które „nieproszone” odwiedziły nasz mieszkanie.
Potem standardowe działania – policja, zbieranie śladów, zgłoszenie, umorzenie i żyje się dalej. Już nic nie zrobimy. To tylko rzeczy. Całe szczęście że dzieciaki na wakacjach, że pies u mamy, że nikogo nie skrzywdzili.
Jak tylko emocje opadną, zaczynasz zastanawiać się, co zrobić żeby nie wrócili, żeby nigdy więcej się to nie powtórzyło.
Zamki – oczywiście trzeba zainwestować w dobre, ale stare powiedzenie mówi, że nie ma zamków, których dobry włamywacz nie otworzy, są tylko takie nad którymi nieco dłużej się pomęczy.
OK to jedno – ale co jeszcze? Nie mieliśmy zupełnie pojęcia.
Aż pewnego dnia, do naszych drzwi zapukał kurier – przywiózł nam ciekawy gadżet. Kamerę GoClever Eye.
Takie małe sprytne urządzenie, dzięki któremu, możemy widzieć co dzieje się w naszym domu z każdego miejsca na ziemi. Wystarczy pobrana aplikacja, dobrze zainstalowana kamera i voila. Czarno na białym widać kto wchodzi, gdzie jest i co robi.
Dodatkowo, kamera działa również w nocy, na podczerwień, można ją więc wykorzystać jako swego rodzaju monitoring parkingu, jeśli mamy widok na nasz samochód z okna.
To sprytne urządzenie, ma jeszcze jedną (obok wielu innych) przydatną dla nas osobiście funkcję, może pełnić rolę „Wielkiego Brata” w pokojach naszych dzieci. To bardzo przydatne, szczególnie jeśli dzieci należą do tych „pomysłowych” i cisza zawsze oznacza kłopoty (tak jak np. Hania, która wczoraj zjadła cały klej w sztyfcie).
Cala aplikacja prosta w obsłudze (nawet ja daję radę), kamera obraca się we wszystkie strony w pionie i poziomie. Pełen luksus J
Znalazłam taki opis kamery:
„Goclever Eye to kamera IP WiFi przeznaczona do monitorowania wnętrz na żywo. Urządzenie zostało wyposażone w matrycę zapewniającą rejestrowanie obrazu w jakości HD, jak również w filtr podczerwieni i 12 diod IR, dzięki którym nawet przy słabym oświetleniu kamera uchwyci obraz.
Obrotowy obiektyw o zakresie regulacji wynoszącym 355 stopni w poziomie i 80 stopni w pionie zapewnia pełną kontrolę nad obrazem. Należy też dodać, że użytkownik może nim zdalnie sterować – z poziomu komputera lub urządzenia mobilnego.
Gdy Eye będzie naszą wirtualną nianią, kontrolę rodzicielską ułatwią głośnik i mikrofon. Monitoring i nasłuchiwanie może być włączone jednocześnie dla czterech osób, dzięki czemu kontakt z dzieckiem mogą mieć także, na przykład, ojciec w pracy i dziadkowie w swoim domu.
Funkcję nocnego strażnika usprawniają przede wszystkim detektory ruchu i dźwięk. Gdy któryś z nich zostanie wykryty, aplikacja mobilna wyśle do wskazanych wcześniej osób powiadomienia wraz ze zdjęciem z momentu zdarzenia.
Aplikacja mobilna Goclever Eye pozwoli też użytkownikom sterować kamerą, nagrywać materiały wideo i robić zdjęcia, dostosować ustawienia oraz komunikować się ze sobą. Desktopowe oprogramowanie i interfejs przeglądarkowy umożliwią również obserwowanie obrazu na żywo.”
To w zasadzie kwintesencja tego co mówi o niej producent i użytkownicy.
Już dawno zastanawiałam się nad zakupem takiego urządzenia i szczerze mówiąc, bardzo żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Być może udałoby się uniknąć włamania, a przynajmniej wiedzieć kto go dokonał.
Jestem tak zachwycona kamerką, że postanowiłam podzielić się szczęściem z Wami. Mam jedną sztukę do przekazania dla Was. Będzie szansa na zdobycie możliwości „podglądu” waszego mieszkania, sklepu, podwórka – gdziekolwiek będziecie.
Co trzeba zrobić?
Napisać w komentarzu na blogu / FB lub w mailu przesłanym na dwapluscztery@dwapluscztery.pl dlaczego właśnie Tobie miałabym przekazać kamerę GoClever.
Jak dacie radę – polubcie też na FB – przyda się do obserwowania wyników rozdania.
Cała zabawa trwa do 8 listopada do godz. 20:00.
POWODZENIA!!!
KOCHANI WYBÓR BYŁ CIĘŻKI, ALE OSTATECZNIE KAMERA JEDZIE DO:
BEATY B!!!!
Gratulujemy!!! – skontaktujemy się mailowo.
Więcej o samej kamerze możecie obejrzeć w filmiku poniżej:
8 komentarzy
Byłam wtedy w drugiej klasie podstawówki, czekałam w świetlicy na tatę, mieliśmy potem jechać na lotnisko po wujka 🙂 ten dzień pamiętam jak mało który z dzieciństwa. Miałam białe jeansy, siedzieliśmy na placu zabaw,, obok mnie była koleżanka Dominika, była wczesna jesień, pogoda lekko pochmurna…
Tata przyszedł mnie odebrać, poszliśmy do domu, wjechaliśmy windą na nasze 7 piętro a tam otwarte drzwi do trzech mieszkań, które na pietrze się znajdowały.
A za drzwiami bałagan, szuflady rozgrzebane, szafy pootwierane, moja bielizna na podłodze…koszmarne uczucie obdarcia z intymności. Jakoś nie docierało do mnie wtedy, że rodzicom zabrano cenne rzeczy, biżuterię i sprzęt fotograficzny, że ukradziono mojej mamie obrączkę. Jedyne co pamiętam, to lęk, wstyd i obrzydzenie, że ktoś dotykał moich ubrań, że przeszukał moje “szkatułki”, zajrzał do pamiętnika, zjadł cukierki, które leżały w miseczce na biurku.
Pojawiła się wtedy w mojej głowie fantazja o domu sejfie, chciałam aby po naszym wyjściu wszystko co cenne i ważne chowało się gdzieś, wtapiało w ściany, zapadało w podłogę a złodziej wchodził do pustych ścian.
Ta myśl, ten niepokój jest nadal ze mną. Każdy wyjazd, każde zamknięcie drzwi za sobą to myśl o tym, że ktoś może się do nas włamać. I nie chodzi o biżuterię, sprzęt, bo to można stracić na milion sposobów (zgubić, zalać herbatą, zostawić i nie wiedzieć gdzie), a o to, że ktoś przejrzy nasze zdjęcia, zabierze je (ilość kopi trudno policzyć), dotknie naszych ubrań, zniszczy pamiątki, będzie się przy tym śmiać, nie będzie szanować naszej intymności.
Chciałabym aby nasz Syn nie miał takich wspomnień, aby te nasze 4kąty były dla niego najbezpieczniejszym miejscem na świecie, miejscem gdzie nigdy nie stanie mu się krzywda, gdzie może trzymać swoje skarby. Dlatego nie chcę mieć sejfu, bo on chroni tylko to co materialne, chcę móc zapobiec, uprzedzić i sprawić by nikt nieproszony nigdy z butami nie wszedł do naszego domu.
Miałaś podobne uczucie jak ja otwierając drzwi – najgorsze było obdarcie z intymności ..
Ja kiedyś nakryłam złodzieja i był biedny. Chyba na długo zapamietał, że do cudzego domu się nie wchodzi. A kamerkę bym chciała bardzo, ponieważ czesto wyjedżam i to dobry sposób by mieć baczenia na swoje mieszkanie
A ja mam takie swoje trzy powody,a raczej trzy dziewczy które mam na oku:
-córca, żeby podglądac ją czy juz grzecznie śpi w łóżeczku i czy nie maluje flamastami po ścianach,czytał bym jej książęczki,opowiadał bajeczki, chciałbym jej śpiewać kołysanki do snu nawet gdy jestem w trasie i być z nią nawet kiedy dziela nas kilometry
-żonia, ustawiłbym kamerkę na lodówce i patrzył jak pięknie się w nocy odchudza,aż trzeszczą(papierki od kabanosów), a wtedy krzyknął bym znad lodówy: Nie jedz tyle bo nie będziesz motylem!
-babcia, która ma już zaawansowaną sklerozę,do tego stopnia że gubi wszystko,ostatnio chodziła trzy dni i szukała klucza od domu.A taka kamerką podglądałaby ją w jej chatce,zawsze bym wiedział gdyby się coś stało i zawsze bym patrzył gdzie co kładzie,i mówił :Babciu blacha stoi koło ciasta,spójż,nie szukaj już,tylko piecz Babuleńko!
Ubawiłam się 🙂 i rozczuliłam – cudne
wysłałam na maila 🙂 trzymam kciukasy 🙂
Kamera fajny gadżet do dużego domu, można swobodnie pracować na podwórku lub na parterze i obserwować dzieciaki na piętrze 🙂
ooooo, Muszęe się tym zainteresować w kontekście naszego starego drewnianego domu. Gdy nas nie ma, a ON tęskni 🙂 moglibyśmy podglądać co się tam dzieje. Czy koty grasują, czy dzieciaki szaleją i kto wrzuca papierki na nasze podwórko 🙂