Uffff …Najstarszy w szkole, średniaki w żłobku więc zostaliśmy tylko z najmłodszą na polu walki i mamy chwilkę na notkę.
Żłobek – właśnie. Zaraz pewnie usłyszymy głosy „sumienia”, jak możecie oddawać dzieciaki do żłobka skoro jeszcze jesteś w domu? Ano możemy… kochamy swoje dzieci ponad życie, zrobimy dla nich wszystko i chcemy dla nich jak najlepiej. Posyłamy do żłobka z kilku powodów:
– dzieciaki rozwijają się fantastycznie. Porównując z najstarszym, który do żłobka nie chodził – jest o niebo lepiej (szybciej). Nasza córa ma 22 miesiące i odkąd skończyła 14, ubiera się sama. Jak tylko nauczyła się trzymać łyżkę i świadomie wkładać ją do buzi – sama je, sama wybiera sobie ubrania, sama zakłada buciki. To samo starszy synek. Żłobek nauczył ich tego wszystkiego. W naszym przypadku ciężko byłoby poświęcać czas tylko jednemu maluchowi, bo jest ich u nas nieco więcej. Nawet jeśli nie wiem jak staralibyśmy się to robić – nie da się – nie podzielimy się na cztery. Żłobek na kilka godzin dziennie pomógł nam w tym fantastycznie.
– wyobraźcie sobie cały dzień z niemowlakiem, 2-latką i trzylatkiem – można oszaleć?? Można – i to był kolejny powód skorzystania z placówki edukacyjnej,
– zbliżający się wielkimi krokami powrót do pracy – wolałam nie rzucać dzieciaków na głęboką wodę i przyzwyczaić ich do żłobka zanim jeszcze poszłam do pracy
Nam się udało – trafiliśmy na przecudowny żłobek. Najwspanialsze miejsce tego typu jakie znamy. Kochane „ciocie” z czułością podchodzące do każdego malucha, rewelacyjny kontakt na linii rodzic-dziecko-wychowawca. Panie odpowiadają na każde pytanie – nawet te najbardziej absurdalne. Budynek nowy – wyremontowany i dopasowany pod każdym względem do dzieciaków. Pyszne i zdrowie jedzenie robione na miejscu. Nikt nikogo do jedzenia nie zmusza, nikt na nikogo nie krzyczy. W lato dzieciaki cały dzień na dworze – co daje możliwość podejrzenia, jak nasze pociechy latają z łopatkami po trawie, albo jak dzielnie ślizgają się na ślizgawkach. W każdej chwili można do żłobka zadzwonić w ciągu dnia i zapytać o nasze skarby. Nic dodać nic ująć. Od września już nasze trzecie maleństwo będzie do niego uczęszczało i to że wracamy to chyba najlepsza rekomendacja.
Dzieciaki przeszły adaptację – raz lepiej, raz gorzej. Bywają gorsze dni, szczególnie po weekendzie, ale i tak idą tam z uśmiechem i tulą się do Pań. Marcel opowiada nam każdego dnia co robił, śpiewa piosenki, tańczy cuuudo. Krysia gada pełnymi zdaniami (czasem w sobie tylko zrozumiałym języku).
Mogę tak pisać i pisać o zaletach naszego żłobka – choć czasem serducho kraje się jak Misiaki mają gorszy dzień i jest płacz od samego rana. Jest jeden szkopuł – ten płacz jest tylko do momentu zamknięcia drzwi żłobka i pojawia się czasami ponownie przy odbiorze. Odgrywane role są na miarę Oskara, a młody aktor doskonale wie, że na rodzica to działa. Jak tylko rodzic znika z horyzontu – płacz cudownie mija i dziecko zadowolone bawi się z rówieśnikami. Tak więc mamusie i tatusiowie – głowa do góry nie taki diabeł straszny jak nam się wydaje. Nasza rada: Najlepiej jak tata zaprowadza, bo tata z reguły jest bardziej opanowany, a mamy dość często reagują zbyt emocjonalnie. Nie generalizujemy, tylko trzymamy się porad doświadczonych Pań z naszego żłobka i własnych obserwacji.
Co dla nas było ważne i jak wybieraliśmy żłobek:
– lokalizacja – blisko do domu i blisko do babci (w razie czego może dzieciaki odebrać / zaprowadzić), max 5 km lub 15 min jazdy samochodem/autobusem/rowerkiem z przyczepką,
– zabezpieczenie terenu – Pan K ma na tym punkcie hopla i sprawdzał wszystko osobiście. W naszym żłobku ogród jest zabezpieczony wzmocnioną siatką i podwójnymi furtkami z zasuwami, których dzieci za nic nie otworzą. Przed wejściem do szatni jest domofon i nikt obcy się tam nie dostanie. Dzieciaki oddzielone są kolejnymi drzwiami i rodzic osobiście odbiera je od Pań,
– personel – przemiłe „ciocie”, skore do pomocy i zabawy, cierpliwie odpowiadające na milion naszych pytań i na dwa miliony pytań dzieci. Po rozmowie z Panią kierownik wiedzieliśmy, że to „nasze” miejsce. Rodzinna atmosfera przesądziła o wyborze,
– posiłki – robione na miejscu z najwyższej jakości, sprawdzonych produktów, codziennie dostarczanych. Brak jakichkolwiek półproduktów i cateringów. Niesamowite jest to, że tu gdzie chodzą nasze dzieci, nawet makaron robiony jest ręcznie przez cudowne Panie kucharki,
– parkowanie (dla posiadaczy aut) – sprawdziliśmy czy w pobliżu (max 50m) można zostawić auto i bezpiecznie wysadzić dzieciaki z samochodu,
– schowek na wózek bądź fotelik samochodowy – tzw wózkownia. Bardzo często dzieci do żłobka zaprowadza jeden rodzic, a odbiera drugi. Dlatego właśnie ważne jest, aby było takie miejsce, gdzie spokojnie możemy zostawić fotelik samochodowy czy wózek dla osoby, która po dziecko przyjdzie,
– program dnia w grupie – zadaliśmy 1356 pytań dotyczących każdej pozycji w przedstawionym programie. Wszystko idealnie dopasowane do potrzeb maluchów. Nas urzekły rytmika (bo lubią tańczyć i śpiewać) i podwieczorki (bo słodkości zrobione osobiście przez Panie kucharki rządzą),
– wolność wyboru –żaden maluch nie jest do niczego zmuszany. Jeśli nie chce jeść to nikt mu tego na siłę nie wpycha (Panie potrafią nawet z brokuła zrobić w opowieści najpyszniejszą delicję). Jeśli nie chce spać to nikt go na siłę nie kładzie. „Ciocie” potrafią przez godzinę siedzieć i głaskać malucha po pleckach, czy przytulać do siebie, jeśli tego właśnie mu potrzeba,
– psycholog – na miejscu jest przemiła Pani, która informuje o każdym pojawiającym się problemie (jeśli takowe są) i doradza co z tym można zrobić,
– zabawki i meble – wszystko atestowane, dostosowane idealnie do dzieci i w pełni bezpieczne.
Czego i jak szukać przy wyborze żłobka:
Najlepiej odwiedzić kilka żłobków. Porozmawiać z personelem, przejść się po obiekcie, prześledzić opinie w internecie (chociaż nie trzymać się ich zbyt sztywno). Zadać setki, a nawet tysiące nurtujących nas pytań. Pójść na „dni otwarte” i zdać się na intuicję. Niestety wiemy jak ciężko jest z państwowymi placówkami dla rodziców, którzy mają jedno lub dwoje dzieci – dostanie się do żłobka jest ciężkie – i na to niestety nie mamy wpływu. Pozostaje tylko nadzieja, że gminy w końcu znajdą pieniążki na nowe obiekty i każdy potrzebujący, będzie mógł cieszyć się miejscem w wybranej placówce.
Dla Marcelka przygoda ze żłobkiem dobiega końca – od września idzie do przedszkola – a nam…jest nieco przykro, że to już koniec, ale na szczęście mamy jeszcze czas, bo dziewczynki jeszcze chwilę do niego pochodzą.
PS: Zdjęcie Krysi i Marcelka wychodzących ze żłobka jest autentyczne. Ubiór dobrany przez Pana K, który na modzie zna się tak jak Pani K na sztukach walki. Pani K nie ma z tym nic wspólnego i nie podpisuje się pod tym ubiorem oraz przeprasza wszystkich estetów.
6 komentarzy
ja też uważam że żłobek to fajna sprawa! a ubiór przecież nie ma znaczenia, i tak wyglądają super 🙂
🙂 oczywiście, że ubiór maluchów to sprawa mało znacząca…ale Pan K potrafi założyć jednocześnie spódnice i spodnie twierdząc, że tak będzie cieplej, a do tego ma odwieczny problem z odróżnieniem sukienki od spódniczki 🙂
Ja byłam z niemowlakiem, nieco ponad rocznym i 3 latkiem w domu przez kilka lat i nie oszalałam, więc to nie reguła 🙂 A do żłobka nie jestem w stanie się przekonać, bo oprócz plusów – choć nie wszystko o czym piszesz to dla mnie plusy – jest dużo minusów. Pozdrawiam!
Oczywiście, że nie jest to reguła. Niestety trzeba pamiętać, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na ten komfort i zostać z dzieckiem w domu przez kilka lat. My trafiliśmy na cudowny żłobek, może dlatego nieco więcej widzimy plusów. Siedzenie w domu z dzieciakami to nie jest coś złego. To wybór którego dokonuje rodzic i każdy ma do tego prawo 🙂 Pozdrawiamy
A ja napiszę coś kontrowersyjnego :))) Kocham moje dziecko najbardziej na świecie, chyba właśnie dzięki temu, że w czasie kiedy jest w żłobku z godziny na godzinę tęsknię za nią coraz bardziej, więc czas który spędzamy popołudniu razem wykorzystujemy w 100%! Żłobek jest genialną sprawą i nikt nigdy nie przekona mnie żadnym argumentem, że jest inaczej. A każdy kto twierdzi, że to zło nie wie co mówi i z dużą dozą prawdopodobieństwa jest przewrażliwioną, niezdrowo zapatrzona w swoje dziecko matką/ojcem. O!
Oj to wsadziłaś kij w mrowisko 🙂 choć ja też popieram instytucję żłobka
Pozdrawiamy