Łóżeczko najlepsze jakie wyszukasz.
Materacyk – najzdrowszy jaki wyprodukowali.
Ubranka – z najlepszej bawełny.
Kosmetyki – tylko organiczne, bezpieczne, delikatne.
Beciki, kocyki, misie, pozytywki, karuzelki, wózki, słoiczki, elektroniczne nianie…
Głowa boli.
Teraz wyobraź sobie, że to wszystko znika.
Rodzisz dziecko i słyszysz krzyki na ulicy.
Twój maluszek łapie pierwszy oddech, a 100m dalej ktoś właśnie wydał swój ostatni.
Nie masz mleka w piersiach. Mieszanka dla noworodka to coś nieosiągalnego. Nie masz pieluch, becików, kocyków. Nie masz nic – tylko stare, brudne prześcieradło i porwaną gazetę sprzed miesiąca.
Woda nie leci. Żeby ją zdobyć, ryzykujesz życiem. Idziesz do jedynej czynnej studni, gdzie przydzielą Ci głodową porcję, mając nadzieję, że tym razem nie będzie nikt strzelał. Że tym razem odpuszczą. Masz pół szklanki, żeby wypić, dać dziecku i jeszcze je umyć.
Do jedzenia nie ma nic. Łapiesz trochę mąki, wody i ucierasz z cukrem – to musi wystarczyć dla Twojego nowonarodzonego cudu.
Boisz się, że zaraz przyjdą. Że za chwilę otworzą się drzwi i zabiorą Ci Twoje szczęście.
Radość z narodzin zagłusza strach o życie Twojej największej miłości.
Słyszysz jego płacz i nie umiesz mu pomóc. Nie masz jak. Jest głodne. Jest zziębnięte.
Tulisz i to jedyne co możesz zrobić.
Tak właśnie żyły kobiety, które urodziły w trakcie Powstania Warszawskiego.
To była ich codzienność.
Jedynym celem ich życia, było ocalenie własnego dziecka.
Za wszelką cenę.
Młoda sanitariuszka – położna, nazywana “MATECZKA”. Pracowała w obozie. Polka. Przeżyła, bo znała niemiecki i miała papiery akuszerki.
Odbierała porody. Przyjęła ich ponad 3tyś.
Widziała, jak inne akuszerki topią noworodki, zaraz po urodzeniu. Opowiadała, że ten niemy krzyk i chlupot wody jest z nią przez cale życie. Widziała, jak po wszystkim rzucały te bezbronne ciałka szczurom.
Była świadkiem setek, tysięcy tragedii.
Młoda dziewczyna, urodziła. Zdrowy, piękny chłopiec. Silny i różowy. Zanim położna odcięła pępowinę, usłyszała, że wywołują właśnie ją. Przecież pięć minut temu urodziła. Wiedziała dlaczego ją wołają. Był jej czas na komorę – razem z nowonarodzonym, nieodciętym od niej jeszcze dzieckiem. Zawinęła je w brudne prześcieradło, przytuliła do piersi i poszła. To była ich ostatnia, wspólna droga.
Takie zdarzenia to była ich codzienność.
Takie przeżycia zostały z nimi na resztę życia.
Dlatego jeśli następnym razem usiądziesz i będziesz narzekać. Ponownie zezłościsz się, bo dziecko marudzi. Jeszcze raz uznasz, że masz dość bo ciągle musisz przy dziecku coś robić – wróć myślami do tego wpisu i uśmiechnij się do swojego szczęścia. Masz je przy sobie na zawsze.
Historie matek w powstaniu przeczytałam m.im w książce Anny Herbich, “Dziewczyny z Powstania”.
11 komentarzy
Jest wiele książek opowiadających o tamtych wydarzeniach, ale niewiele mówi aż tak dobitnie jak “Dziewczyny z Powstania”. No dobra jest jeszcze książka “Numery mówią” ale to już bardziej o historiach ludzi co tam byli. Jest jeszcze “Brunatna kołysanka” ale to już bardziej o samych dzieciak uprowadzonych…
Pouczający wpis, człowiek nie jest sobie w stanie wyobrazić tego co przeżywały te kobiety. Zawsze jak czytam takie wpisy to mam wzruszenie w oczach
Wstrząsające… a nam wciąż jest mało i mało. Tak trudno docenić to, co mamy. A mamy przecież tak wiele!
Tak ciężko doceniać codzienność, nie potrafimy spojrzeć za siebie
[…] Mateczka z Powstania… – następny tekst związany z II wojną światową, ale tekst raczej związany z ludźmi z […]
Oczywiście, że powinno się doceniać wszelkie wygody dzisiejszego świata ale nie można popadać w paranoję.
Teraz są inne czasy i musimy się do nich dostosować. Nie możemy żyć dzisiaj jednocześnie żyjąc tym co było wiele lat wstecz…
Dzisiaj może i mamy wszelkie wygody ale człowiek dla człowieka wilkiem. Tylko porównywanie, presja społeczna jak masz żyć, jak wychowywać. I co byś nie zrobiła to i tak źle…
Karolina, bardzo dobry i ważny tekst!
dziękuję! Nawet nie wiesz, jak miło widzieć i słyszeć, że tekst zrobił wrażenie!
W jakiej książce można przeczytać o “Mateczce” oraz historiach opisanych przez Panią na końcu?
“Dziewczyny z Powstania” przeczytalam ale cielawa jestem z jakiej książki są historię opisane przez Panią na końcu tekstu
Z całego serca polecam książkę „macierzyńska miłość życia” teksty o Stanisławie Leszczyńskiej!!! Położnej o złotym sercu. Ogrom nieszczęścia jaki opisuje i właśnie te topione noworodki…szczury…zaraza! Koszmar