Czytasz to i spoglądasz na swoją czterolatkę. Gardło zaciska się, łzy napływają do oczu. Jedyne co możesz powiedzieć to “dlaczego”?
Jesteś matką. Kochasz swoje dziecko ponad wszystko. Zastanawiasz się jak to możliwe.
Niestety – jak widać możliwe.
Za naszymi ścianami istnieje przemoc. Świat jest jej pełen.
Nie jesteś w stanie określić w jakich domach to się dzieje. Nie jesteś w stanie przewidzieć w którym to się stanie.
W przypadku wspomnianej księżniczki, jedno dziecko było już w domu dziecka, a trzecie w drodze. Ta malutka był środkowym. Ta malutka całe swoje krótkie życie przeżyła w koszmarze. Ta malutka zyła z oprawcami i nikt nie chciał jej pomóc. Nikt nie wyciągnął do niej ręki.
Nie było ciepłych Świąt, wymarzonych prezentów, pysznych potraw. Nie było czytania na dobranoc, przytulania na powitanie. Książeczek, zabawek, miłości, czułości. NIE BYŁO NIC!
Dlaczego tak się dzieje? Czy rodzic jest w stanie skrzywdzić, lub pozwolić na krzywdzenie własnego dziecka?
Niestety jest – jak pokazuje wiele innych przypadków, rodzic jest w stanie z zimną krwią pozbyć się własnego dziecka.
Czytaliście o mężczyźnie w USA, który właśnie został skazany za umyślne “ugotowanie” swojego 2-letniego synka w nagrzanym samochodzie? Powód – przeszkadzał mu na drodze do romansowania z kobietami.
Wyrafinowane. Okrutne. Zaplanowane w najmniejszym szczególe.
A Mała Madzia? A Szymon z Będzina?
Przykładów są niestety setki.
Tracisz czasem cierpliwość do swoich maluchów? Ja tracę. Czasami para idzie mi uszami, oczy ze złości płoną. Mam ochotę wrzeszczeć, gryźć. Nigdy jednak, nawet w chwili największego amoku moich dzieci, nie przeszło mi przez myśl uderzenie ich. Nie przyszło mi do głowy, że mogłabym im coś zrobić.
Mój mózg nie pojmuje i nie potrafi zrozumieć tego, co dzieje się z takim rodzicem. Z rodzicem, który zabija swoje dziecko. który pozbawia życia bezbronną małą istotę.
Są kobiety, które dopuszczają się dzieciobójstwa ze strachu. przez otoczeniem, przed partnerem, przez napiętnowaniem, przed biedą. Czy to je w jakikolwiek sposób tłumaczy?
Czy strach daje im usprawiedliwienie? Czy jest tylko wynikiem najwyższego stopnia egoizmu?
Dlaczego za naszymi ścianami dzieje się tyle dramatów, a my nie potrafimy pomóc?
Milczymy i udajemy, że nie słyszymy.
Moje dziec czasami wyją niemiłosiernie. Czasami krzyczą. Czasami płaczą jakby obdzierali ich ze skóry. Zdarzają się im chwile amoku, histerii.
Do tej pory nikt nie zapukał do nas sprawdzić co się dzieje. nikt nie zapytał jak dzieci. Nikt nawet się nie zainteresował. Naszym dzieciom nic nie jest i nic im nie grozi. krzyczą bo się kłócą. Wpadają w histerię, bo czasami nie dostaną tego, co chcą. Skąd jednak wszyscy dookoła wiedzą nie znając nas? Skąd mają pewność,że te krzyki nie są wołaniem o pomoc. Że za ścianą nie dzieje się dramat?
Jesteśmy anonimowi na wielkich osiedlach. Żyjemy we własnych czterech ścianach, nie interesując się tym, co dzieje się wokoło. Nie znamy ludzi, którzy mieszkają obok. Jesteśmy kompletnie głusi.
Dlaczego? Wystarczy zapytać, zainteresować się.
Boimy się posądzenia o bycie wścibskim?
Jeśli to jest cena za uratowanie zdrowia lub życia chociaż jednego dziecka – ja mogę ją płacić.
Jeśli moje zainteresowanie, uchroni je przed krzywdą, to mogą nawet nazwać mnie wariatką.
Nie bądźmy obojętni słysząc płacz za ścianą. Nie bądźmy głusi na wołanie.
To naprawdę może uratować kolejne dziecko, które nie “spadnie z huśtawki”.
6 komentarzy
taka patologia mieszka z patologią dlatego nikt nie zwraca uwagi. Moich sąsiadów dziecko jak było małe też czasami się darło ale człowiek jak się zna to wie, że dzieci czasami tak mają. W takich przypadkach nie ma przekleństw, alkoholu, bicia itp. Jak pracowałam w sklepie to przychodziła para alkoholików, wiecznie ta baba tłukła faceta. Jednym słowem masakra. Patrzę kiedyś a ona idzie z wózkiem przeżyłam szok. Facet bardzo się niecierpliwił i skarżył się, że jeszcze nie dostali pieniędzy “za urodzenie dziecka”. Po miesiącu opieka odebrała im synka bo ciągle pili a mały płakał. Po prosu sąsiedzi nie wytrzymali i anonimowo zgłosili co tam się wyprawia.
I ludzie (często matki), którym mówisz o tak strasznej tragedii, a oni albo machają rękami, jakby odpychali to od siebie z prawie histerycznym krzykiem: “och nie mów mi nawet o takich RZECZACH! Ja nie chcę o TYM słyszeć! “; albo niedzieciaci od których nieraz usłyszałam: “No Pani to zawsze coś TAKIEGO wyczyta… Skąd Pani to bierze?” Ton zniecierpliwiony, na twarzy niesmak. Skąd ja to BIORĘ? Z zycia, proszę empatycznych Państwa,z zycia….
A może takie pytanie tylko jeszcze bardziej zdenerwuje oprawcę i dziecka koszmar się tylko zwiększy.
Dla kogoś kto sam był bity w dzieciństwie, bicie to jedyny sposób na posłuszeństwo dzieci.
Trzeba kilku pokoleń aby to zmienić.
Zajęcia “Szkoła dla Rodziców” powinna być obowiązkowa już w czasie ciąży.
Pięknie napisane mnie też krew zalewa jak słyszę o kolejnym takim przypadku horror nie mieści się w głowie jak można. A zaraz za tym pojawia sie pytanie gdzie był mops ? Skoro jedno dziecko było już zabrane wiadomo było że są tam jakieś problemy to dlaczego nikt z mapsu nie interesowal sie ta rodzina gdzie był opiekun rodziny ? Przeciez to ich rola ! Być może nie spodoba się wielu to co teraz napiszę ale kobiety które nie czują się gotowe na bycie matką powinny móc mieć możliwość przerwania ciąży u takiej kobiety nigdy nie narodzi się instynkt macierzyński i nigdy nie pokocha tego dziecka. Lepiej tak niż narażać taką małą księżniczkę na życie w takim piekle. A za dzieciobojstwo ze szczególnym okrucieństwem jak w tym przypadku czy przypadku tego 3 miesiecznego dziecka skazalabym na karę śmierci !
Straszne jest to o czym piszesz, obawiam się że dopóki nie wprowadzą kar za niezgłoszenie takich sytuacji to nic się nie zmieni.
Moje dziecko jest wyjątkowym krzykaczem. Gdy nie dostanie tego, co chce wpada w histerie. Nie należę do rodziców, którzy ustępują, bo dziecko wrzeszczy i dlatego u nas takie wrzaski są na porządku dziennym. Nie raz zastanawiałam się, kiedy sąsiedzi wyślą do nas opiekę socjalną. Nikt jakoś nie przychodzi. Małemu akurat nic się nie dzieje tylko taki ma charakter. Przejdzie pewnie jak trochę podrosnie. Ale i tak nikt się nawet nie zapyta czy wszystko jest ok.