Hotel Warszawa czyli raj wśród jezior.
Czekałam z utęsknieniem na ten wyjazd.
To była kolejna pozycja na naszej mapie podróży. Kolejny raz na Mazurach. Kolejne dni spędzone w pięknym miejscu. Tym razem Augustów i Hotel Warszawa (tak przewrotnie).
Hotel wcześniej widziałam tylko na stronie. Nigdy nie przejeżdżałam nawet obok, nikt mi go nie polecił.
Przyjechaliśmy i przepadliśmy.
Pierwsze wrażenie to totalny zachwyt. Las, jezioro, szum wody i słońce. o tego wszystkiego przepiękne trasy rowerowe, biegnące brzegiem jeziora. W hotelu, wśród gości, większość to rodziny z dziećmi. W sumie nie ma się czemu dziwić, bo ilość atrakcji dla najmłodszych jest ogromna. Już w recepcji dowiadujemy się, że wystarczy przyjść i można pożyczyć większość znanych gier planszowych. Do tego dochodzi sala zabaw, ogromny plac zabaw, animatorki (na to się niestety spóźniliśmy, bo sezon się zakończył). Miejsce wprost przeznaczone na rodzinne wakacje.
A POKÓJ?
Do dyspozycji mieliśmy dwa pokoje. W zupełności wystarczająca ilość – nawet dla nas.
Standardowo, z nadzieją na wyspanie się zajęliśmy mniejszą sypialnie. Dzieciaki dostały przestronny pokój z wielkim łóżkiem i dostawką, wstawioną specjalnie dla nas.
OK – pokój pokojem – to ma każdy hotel.
Poszliśmy zbadać teren.
” Zapraszamy do sali zabaw” – powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha recepcjonistka.
Zabraliśmy klucz i wkroczyliśmy do dziecięcego raju. Setki zabawek, kulek, zamek warowny, zjeżdżalnie – wszystko to w wielkiej sali, która zdawała się nie mieć końca. Ponieważ poszliśmy tam wieczorem, byliśmy sami. Mieliśmy całą salę tylko dla nas. Dzieciaki szalały, a my leżeliśmy na dywanie obserwując ich zabawy – idealnie.
KOLEJNY PLUS – POSIŁKI
To było niesamowite przeżycie dla naszych podniebień. Ogromny wybór i cudowny smak. Można było wybrać coś, dla każdego. Wegetarianie też nie mieli na co narzekać 🙂
Wisienką na torcie były lody. Nie mówię tu o zwykłym deserze serwowanym dla dzieci. Ja mówię o lodówce pełnej rożnych smaków, z której dzieci mogły same sobie nakładać to co chciały i ile chciały (tzn ile rodzice pozwolili, bo dla naszych dzieci skończyłoby się to jedzeniem wyłącznie lodów). Wyobraźcie sobie swoje dzieci, z łyżką do lodów w ręku, wpadające do cukierni. Mogą wziąć tyle ile chcą i co chcą – widzicie to? My to widzieliśmy – każdego dnia :). W końcu w wakacje można pozwolić na trochę więcej, a uśmiech dzieciaków jest tego wart.
Myślice, że to wszystko? Nic z tego. Posiłki można było jeść w ogrodzie, tuż obok placu zabaw! Ogromnego statku pirackiego, który wyzwalał w naszych dzieciach potężną dawkę kreatywności i wyobraźni. To wszystko dało nam idealne pole manewru przy posiłkach, które znikały w oka mgnieniu, bo przecież plac zabaw czekał, a my rodzice mogliśmy w spokoju zjeść i obserwować nasze wrzeszczące i biegające pociechy (nie były jedyne, wiec nie myślcie, że przeszkadzały komukolwiek – przy placu zabaw siedzieli wyłącznie rodzice, którzy chcieli spokojnie zjeść własne posiłki).
CO JESZCZE MOŻNA TAM ROBIĆ?
Mamy las, mamy jezioro, plażę, przystań. Do wyboru, do koloru. My wybraliśmy spacer brzegiem jeziora. Przegoniliśmy dzieciaki dookoła :). Po powrocie zdecydowaliśmy sie na łódkę (to też było przy należącej do hotelu przystani). Taką małą łupinę z motorkiem. Miałam nawet wrażenie, że nie zmieścimy się na niej w 6 osób, ale to było tylko wrażenie. Przez chwile zastanawiałam się, czy nie lepiej będzie wypożyczyć coś większego. W końcu stały tam wielkie motorówki, rowery wodne, kajaki i 10 osobowe łodzie. Jednak pozostaliśmy przy pierwotnym wyborze.
Wsiedliśmy i popłynęliśmy. Mieliśmy godzinę i choć myślałam, że godzina to mało – dla naszej czwórki było to w zupełności wystarczające. Byli zachwyceni. Opłynęliśmy dookoła małe wysepki i wróciliśmy do przystani.
TO NADAL NIE WSZYSTKO
Na deser zostawiliśmy sobie jacuzzi. Ogromna “wanna” w piwnicach hotelu. Zmieściliśmy się wszyscy, a dzieciaki nie chciały wychodzić. Czekaliśmy standardowo, aż palce się “pomarszczą” 🙂
JEST JESZCZE COŚ
Hotel Warszawa dysponuje fantastyczną strefą SPA, gdzie do dyspozycji gości są masaże, zabiegi na twarz, na ciało.
Spędziliśmy w Hotelu Warszawa kilka dni.
To były dni wypełnione zabawą, śmiechem, spacerami i przygodami. Uśmiechnięty personel tylko potwierdzał to, że warto tu przyjechać. Prawdziwą “kropką nad i” był to, że mogliśmy przyjechać tam z psem! Nasz Jarmuż przyjechał więc z nami i czuł się niczym książę na zamku.
Dzieciaki poznały nowych znajomych (ba nawet po wyjeździe mamy z nimi kontakt).
Najbardziej jednak urzekła mnie jedna rzecz – dzieci są wszędzie. Bawią się, hałasują, śmieją, biegają – nikomu to nie przeszkadza. Nikt nie patrzy na Ciebie spode łba, przewracając oczami.
Jeśli miałabym więc polecić rodzinny hotel na Mazurach, to Hotel Warszawa z pewnością znalazłby zaszczytne miejsce na liście hoteli polecanych.
1 comment
Hotel wydaje się naprawdę bardzo fajną opcją na wyjazd 🙂 Super artykuł, pozdrawiam!