Obłuda – wiecie co to takiego?
Słownik mówi nam, że to postawa kogoś, kto ukrywa swoje prawdziwe myśli i uczucia, aby zaprezentować się w lepszym świetle.
Ja mówię, że kwintesencją obłudy są “przyjaciele”.
Przyjaciele, którzy uśmiechają się do Ciebie, współczują Ci, zapewniają o wsparciu, a za 5 min boli ich Twoje szczęście.
Wyznaję zasadę, że tylko prawdziwy przyjaciel, potrafi cieszyć się sukcesami drugiej osoby.
Ostatnie 18 miesięcy to był ciężki czas. Powrót do pracy, zmiana pracy, zmiana otoczenia, ponownie zmiana pracy, kolejne nowości i kolejna zmiana pracy.
Były chwile, kiedy pracy nie było. Były chwile, kiedy zwątpienie wygrywało. Łzy, obawa, smutek, złość to uczucia, które przez ostatni rok były ze mną nieustannie.
W całym maraźmie codziennego życia, były jednak ONE.
Osoby, które codziennie powtarzały mi “będzie dobrze”. Każdego dnia zapewniały o swoim wsparciu. Na każdym kroku współczująco kiwały głową, deklarują dozgonną pomoc.
Wiedziały jak ciężka jest sytuacja. Wiedziały, że pomoc potrzebna jest od zaraz.
I co z tego?
W tym czasie wydawały się cudownymi przyjaciółkami. Najlepszymi kompanami. To był dla nich dobry czas.
Wypełniony moimi koszmarami.
Tak – to nie były ich koszmary. One były tylko moje.
Jednak “przyjaciółki” stały murem.
Były genialne w poklepywaniu po ramieniu. Idealne w słuchaniu opowieści o moim bólu. Cudowne w momentach największego zwątpienia.
Byłam zaślepiona.
Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Pewnego dnia powiedziałam im trzy słowa, które “zabiły” w nich “przyjaźń”. Trzy słowa, które sprawiły, że tak uwielbiany przez nie “mój koszmar”, przestał nagle być koszmarem. Powiedziałam im “mam nową pracę”. Dodałam “wymarzoną nową pracę”. Podkreśliłam – “wymarzoną nową pracę od już”
Te kilka słów, zniszczyło wszystko.
Zadało “przyjaźni” śmiertelny cios w serce.
Odebrało życiodajny pokarm – cudze nieszczęście. Przestało dostarczać powodów do twierdzenia “dobrze, że ktoś ma gorzej”.
Nagle ja, ta która miała ostatnio pod górkę, ta która miała ciężko – staję na nogi.
Co więcej – nowa praca jest wymarzona!
I nagle okienko Messengera przestało informować o otrzymaniu nowej wiadomości. Nastała cisza.
Cisza trwa. Cisza będzie trwała. Cisza nie zostanie przerwana. Z tą ciszą jest mi dobrze, bo głosy, które wcześniej mówiły, okazały się pełne fałszu.
I niech tak zostanie. Mi naprawdę nie jest źle. Ba – ja jestem szczęśliwsza niż kiedykolwiek.
Na szczęście, są w moim życiu ludzie, którzy wciąż ożywiają moje okienko messengera, a ja z utęsknieniem klikam “odpowiedz”.
A tamte okienka niech milczą – na zawsze.
CHWILO TRWAJ!
10 komentarzy
Oj jakież to prawdziwe! 🙂 też już mam za sobą “oczyszczenie” otoczenia z tzw wampirów energetycznych i innych pseudo przyjaciółek…
i co lepiej? Bo mi cudownie 🙂
Zazdroszczę! Choć to przykre przeżycie, fajnie się przekonać kto jest Twoim prawdziwym przyjacielem.
Prawdziwi przyjaciele będą stali murem w każdej sytuacji 🙂
Dobrze, że są jeszcze tacy 🙂
to fakt – choć niewielu pozostało….
Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby ze prawdziwych przyjaciół nie poznaje się w biedzie ale po tym jak znoszą twoje sukcesy… faktycznie jest to bardziej trafne 🙂
I ja tej zasady sie trzymam…mocno… ““““:*
Niestety ale opisane zjawisko dziala w obie strony. Sa ludzie, ktorzy dbaja o ‘przyjazn’ tylko wtedy kiedy sa w kropce, kiedy potrzebuja sie wygadac. W momencie, gdy ich zycie wraca do normy, przestaja pielegnowac znajomosc.
Pozdrawiam.
zjawisko często spotykane u kobiet bo one muszą się wygadać. potem znikaja
ciekawy post