FASD – Spektrum Płodowych Zaburzeń Alkoholowych – wiecie co to jest?
Pozwólcie, że coś Wam opowiem…
Wracam z zakupów. Ciężkie siatki wbijają mi się w ręce, ale sama chciałam. Sama wybrałam zakupy, a nie opanowanie całej czwórki pod wieczór.
Po drodze widzę JĄ. Brzuch dość pokaźny, na oko jakiś 7 miesiąc. Stoi otoczona “kolegami”. Papierosy w zębach u każdego, w ręku butelka ze złotym napojem.
Co chwila wymieniają uwagi – posługując się gwarą podwórkową.
I w tym wszystkim ONA. Taka sama butelka w ręku, papieros w drugim. Pociąga łyk za łykiem, zaciągając się przy tym co i raz dymem.
Śmieje się, posługując się taką samą gwarą podwórkową jak pozostali kompani.
Widzę ją i tak bardzo chcę podejść, zwrócić jej uwagę.
Nie, przepraszam, nie zrobię tego. Moja uwaga nic nie da w tym przypadku. Moje uwaga może tylko sprowokować jej “przyjaciół”, a ja w domu mam czekającą na mnie 4.
Mijam ich z poczuciem ogromnej bezsilności. Odchodzę, czując, że nie mogłam zrobić nic więcej.
Jakiś czas potem widzę ją bez brzucha, ale w tym samym towarzystwie. Dziecka nie ma. Jak się póżniej okazuje – zostało zabrane do rodziny zastępczej, urodziło się z ponad jednym promilem alkoholu we krwi.
Takich kobiet jest wiele. Takie kobiety mijamy codziennie na ulicach, w parkach, pod blokami.
Takie kobiety są codziennością.
Historia nr 2
Cofamy się kilka lat wstecz. Pani wykształcona. Z dobrą pracą. Mężem. Mieszkaniem. Ma w zasadzie wszytko, czego potrzebuje. Za dwa miesiące urodzi maleństwo. Cieszą się oboje. Ciąża przebiega podręcznikowo.
Pani radzi się koleżanek, pyta doktora google – dostaje jednoznaczną odpowiedź – “jeden kieliszek wina nie zaszkodzi, jedna butelka piwa to nic takiego”.
Pani popija więc spokojnie to winko, każdego wieczoru do kolacji, rozmawiając jak bardzo jest szczęśliwa oczekując na upragnione dziecko.
Dwa miesiące później przychodzi na świat córeczka. Malutka, chociaż urodzona w terminie, waży zaledwie 1750 gram. To niecałe dwie torebki cukru. Leży w inkubatorze. Ma drgawki. Lekarze nie wiedzą dlaczego. Nie wiedzą co jej jest.
Mija parę lat. Dziewczynka żyje, dziewczynka chodzi do przedszkola. Dziewczynka właśnie nauczyła się chodzić, choć dawno skończyła 3 lata. Rozwija się dużo wolniej niż rówieśnicy. Do tego doszły problemy z jąkaniem. Rodzice nie mogą zrozumieć co się stało. Przecież wszystko było w porządku. Przecież ciąża była zdrowa.
DLACZEGO?
Rok później udaje się dziewczynkę zdiagnozować. Informacja jest porażająca – FAS czyli Płodowy Zespół Alkoholowy.
To była tylko lampka wina do każdej kolacji.
Dwa środowiska. Dwa przypadki. Łączy je tylko nieszczęście dziecka, którego można było uniknąć.
O ile w pierwszym przypadku uświadomienie pewnie nie przyniosłoby wielkich efektów, o tyle w tym drugim, z pewnością dałoby 100% sukces.
Cztery ciąże. Wszystkie zdrowe. Jedne mniej, drugie bardziej uciążliwe. Na szczęście wszystkie zakończone sukcesem.
Każda ciąża inna. W każdej zachowywałam się i przeżywałam inaczej. Wszystkie miały jednak coś wspólnego. W żadnej z nich nie tknęłam alkoholu. Przy żadnej nie powiedziałam “jeden kieliszek nie zaszkodzi”. Ani razu nie pomyślałam jedno piwko się przyda. Wielokrotnie słyszałam “oj, już nie przesadzaj, kieliszek winka Ci nie zaszkodzi”. “Jeju, nie panikuj tak, jeszcze kilka łyków piwa nikomu krzywdy nie zrobiło”. Brzmi znajomo?
NIE – po prostu NIE.
Czy wiesz ile pokarmu jest w stanie przyjąć dziecko zaraz po urodzeniu? Tyle co na łyżeczce. A teraz wyobraź sobie kieliszek wina – dla twojego żołądka to nic, a dla żołądka wielkości ziarna fasoli? Dużo co?
Już niewielka ilość alkoholu (czyli ten przykładowy “kieliszek”), może nieść ryzyko urodzenia dziecka z syndromem FAS (Płodowy Zespół Alkoholowy). Dzieci urodzone z FAS są nadpobudliwe, bywają agresywne i mają problemy z koncentracją.
Alkoholowy zespół płodowy jest chorobą nieuleczalną, której można uniknąć zachowując abstynencję w czasie trwania ciąży.
Pomyśl – czy naprawdę dla jednego kieliszka wina, butelki piwa czy drinka jesteś w stanie zaryzykować zdrowie swojego dziecka? Czy naprawdę te parę miesięcy bez procentów to dla Ciebie ciężar?
W naszej świadomości niestety nadal krąży wiele mitów na temat spożywania alkoholu w ciąży.
Musicie pamiętać, że NIE ISTNIEJE bezpieczna ilość alkoholu, jaką może wypić kobieta w ciąży,
Łożysko nie stanowi bariery dla alkoholu. Po wypiciu stężenie alkoholu we krwi dziecka i matki jest takie samo. O ile dojrzały organizm matki jest w stanie szybko go wydalić, o tyle dopiero kształtujący się organizm dziecka, nie poradzi sobie z nim zupełnie.
Nie ma też “bezpiecznego” terminu w jakim kobieta może alkohol w trakcie ciąży spożywać. Wypicie go na każdym etapie rosnącego brzucha, niesie ze sobą takie samo ryzyko wystąpienia FAS u dziecka.
Pamiętajcie też, że skutków FAS nie można wyleczyć. To nie jest grypa, która dzięki odpowiednim lekom pójdzie w niepamięć.
Przekonałam Cię?
NIE?
Twoje dziecko jest największym szczęściem, jakie mogło Cię w życiu spotkać – postaraj się, żeby jego spotkanie z Tobą, było równie szczęśliwe.
Nie sięgaj po alkohol w ciąży.
Społeczeństwo jest świadome (mam nadzieję) jakie zagrożenia niesie za sobą palenie papierosów w ciąży. Niestety, jeżeli chodzi o alkohol, nadal panuje błędne przekonanie, że kieliszek wina nie zaszkodzi.
Nie wiem czy wiecie, ale to właśnie alkohol, jako jedyna z używek, wpływa na modulowanie genów u dziecka.
Czy teraz Was przekonałam?
8 komentarzy
raz nie zaszkodzi a raz tak – nikt nie ma wiedzy, który łyk jest tym powalającym.
Mnie w 1 ciąży odrzuciło od alkoholu i palenia. Ostatnio wypiłam 1 porcję piwa jabłkowego – prawie 12 lat odkąd podziękowałam.
życie to jest jednak bardzo niesprawiedliwe, tyle kobiet zmaga się z problemem bezpłodności, leczenia za grube pieniądze żeby móc urodzić to upragnione chociaż jedno dziecko. Moja koleżanka z pracy 10 inseminacji, dwa in vitro i nie udało się mnóstwo wydanych pieniędzy i wielki żal że znowu się nie udało, zbieranie kasy na następne in vitro, druga leczenie hormonalne kilka ciąż urojonych i też nic z tego. A taka (nawet nie wiem jak ją nazwać) rodzi co chwila następne dziecko nawet nie zabiera go ze szpitala nie interesuje się co się z nim dzieje i nie musi się starać latami po prostu jeden stosunek i bach jest ciąża. I gdzie tu sprawiedliwość.
Tak jak napisałaś. O ile w pierwszym przypadku tłumaczenie nic by nie dało. O tyle w drugim zapewne była szansa by uchronić dziewczynkę. Niestety mam w swoim otoczeniu dziewczynę która pila wino do kolacji w ciazy… Nie lampkę a całą butelkę. Ja się dowiedzialam o tym już po porodzie. (mi się nie przynzala) powiedział mi jej szwagier. A nie mieszkamy w jednym mieście. Mały na szczęście rozwija się prawidłowo. Miała więcej szczęścia niż rozumu…
Mam narazie dwójkę dzieci. Ani jednego papierosa, ani łyka alkoholu w czasie ciąży. Pierwsza córka urodziła się z połowa serca. Ciężka wada, wiele uwag że lepiej usunąć od lekarzy, wiele łez. Dwie ciężkie operacje serca o które musieliśmy walczyć żeby kardiochirurdzy dali szansę córce. Wiele komplikacji po operacjach- krwotok, problem z własnym oddechem i wiele innych. Byliśmy 650 km od domu, od rodziny Przez wiele miesięcy . Tosia ma teraz 2 i pół roku. Trzecia operacja przed nami. Synek urodził się zdrowy. Komentarze położnych ‘dlaczego Państwo się zdecydowali na kolejne dziecko?’ Jakby choroba córki to była nasza wina. Przecież nie piłam, nie paliłam, dbałam. Planujemy kolejnego krasnala. Docelowo chcemy mieć czwórkę dzieci. Dlaczego się zdecydujemy? Bo chcemy żeby nasza córeczka miała wsparcie i żeby otaczalo ja kochające rodzeństwo w ciężkich chwilach. Mnie w pierwszej ciąży uratowala siostra, która wyciągnęła mnie z łóżka zapłakaną kiedy nam brakowało sił. Po co to pisze akurat pod tym wpisem?? Bo jestem dumna że NIE PIŁAM i mimo że moja córka jest ciężko chora to mam świadomość że to nie ja się do tego przyczyniłam, że nie ja sprawiłam że moje dziecko tak cierpiało… I ogromnie się cieszę że nasza córka trafiła na NAS! Na rodziców którzy walczą, kochają i dbają, a nie na takich którzy stoją pod sklepem i mają w nosie maleństwo walczące o każdy oddech o każde uderzenie chorego serduszka…
Mam narazie dwójkę dzieci. Ani jednego papierosa, ani łyka alkoholu w czasie ciąży. Pierwsza córka urodziła się z połowa serca. Ciężka wada, wiele uwag że lepiej usunąć od lekarzy, wiele łez. Dwie ciężkie operacje serca o które musieliśmy walczyć żeby kardiochirurdzy dali szansę córce. Wiele komplikacji po operacjach- krwotok, problem z własnym oddechem i wiele innych. Byliśmy 650 km od domu, od rodziny Przez wiele miesięcy . Tosia ma teraz 2 i pół roku. Trzecia operacja przed nami. Synek urodził się zdrowy. Komentarze położnych ‘dlaczego Państwo się zdecydowali na kolejne dziecko?’ Jakby choroba córki to była nasza wina. Przecież nie piłam, nie paliłam, dbałam. Planujemy kolejnego krasnala. Docelowo chcemy mieć czwórkę dzieci. Dlaczego się zdecydujemy? Bo chcemy żeby nasza córeczka miała wsparcie i żeby otaczalo ja kochające rodzeństwo w ciężkich chwilach. Mnie w pierwszej ciąży uratowala siostra, która wyciągnęła mnie z łóżka zapłakaną kiedy nam brakowało sił. Po co to pisze akurat pod tym wpisem?? Bo jestem dumna że NIE PIŁAM i mimo że moja córka jest ciężko chora to mam świadomość że to nie ja się do tego przyczyniłam, że nie ja sprawiłam że moje dziecko tak cierpiało… I ogromnie się cieszę że nasza córka trafiła na NAS! Na rodziców którzy walczą, kochają i dbają, a nie na takich którzy stoją pod sklepem i mają w nosie maleństwo walczące o każdy oddech o każde uderzenie chorego serduszka…
Ludzie mają w ogóle jakiś nabożno-poddańczy stosunek do alkoholu i nie rozumieją. Abstrahując od ciąży – mam uczulenie na wino, jeśli wypiję choć łyk, bardzo cierpię, w widoczny dla wszystkich sposób. Ale nie – “no jak nie chcesz, wszyscy pijemy do obiadku, na lepsze trawienie, naleję ci!” Więc co tu mówić o sytuacjach, gdzie nie widać bezpośrednio negatywnych skutków?
Temat o którym trzeba mówić/pisać głośno, bo wiedza społeczeństwa na temat tego jednego kieliszka, który przecież “nie szkodzi” nadal jest różna, a fora i rady dr google nie pomagają.
Świetny tekst. Ja też w ciąży nie wypiłam ani łyka alkoholu. Nawet mi to do głowy nie przyszło. Aż dziw bierze, że ludzie i to często wykształceni są tacy nieświadomi, lekkomyślni.