Ostatni miesiąc upłynął pod znakiem THULE. Właśnie przez ten czas, miałem okazję testować wózek biegowy Thule Glide Dark Shadow. Jedyne zdanie jakie ciśnie mi się na usta po przetestowaniu – Piękna torpeda! Torpeda zwrotna, szybka i lekka. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. A to dlatego, że z charakteru jestem “szukającym dziury w całym”, taki tester “Czepialski”. Już na samym początku mojego testowania, zaraz po szybkim wyjęciu z opakowania i jeszcze szybszym złożeniu (składanie zajęło mi niecałe pół minuty), zanim wyjechałem na trasę, pomyślałem sobie, że pierwszą rzeczą, która mi nie podpasuje będzie zapewne przednie kółko. Przecież ono nie skręca… Pierwsza próba na ścieżce biegowej, wjeżdżam wózkiem w dosyć ostry zakręt i szok! Nawet nie poczułem jak wózek skręcił. Niska masa własna wózka (w/g producenta 9,9 kg) i waga testera Marcelka (17 kg) była nieodczuwalna. W cały manewr włożyłem minimum siły. Testy z zakrętami powtórzyłem jeszcze dwa razy – raz z Hanią (11 kg) i drugi raz z Krysią (17 kg). Wózek wchodził w zakręty jak rozgrzany nóż w masło. Myślę sobie, pięknie, to teraz może parę jazd po polskich nierównych chodnikach…tu na pewno coś znajdę. I powtórka z rozrywki – cudo. Wózek posiada amortyzację tylnego zawieszenia. I w zasadzie nie jedzie – on płynie. Jazda po nierównościach w szybkim tempie nie przerwała ani razu snu każdego z trzech testerów…Tak, tak, każdy z nich podczas testowania chociaż raz przysnął – i to jest najlepszy dowód na to, że podróż tą karocą, jest bardzo komfortowa. Dodatkowym plusem jest to, że siedzenie jest pokryte oddychającym materiałem, więc nie ma obawy, że maluch się spoci albo odparzy. I najważniejsza zaleta – siedzenie można rozłożyć prawie do pozycji leżącej.
Jako pan “Czepialski” myślałem, że znajdę cokolwiek. Chociaż małe coś, jakąś wadę… Niestety, moje poszukiwania spełzły na niczym. A wręcz z każdym przebiegniętym kilometrem, odkrywałem co chwilę same zalety – 2 kieszonki z siatki wszyte w wewnętrznej części siedzenia – idealne na herbatniki lub mały sok dla dziecka. Duża kieszeń z siatki pod siedzeniem jest super rozwiązaniem – sprawdziła się i miałem tam zawsze schowaną folię przeciwdeszczową oraz moskitierę. Pod wózkiem – pojemny koszyk z gumowym dnem. Nie przecieka, nawet jeśli coś nam się w nim rozleje. Sprawdziłem to 🙂 Kosz jest na tyle głęboki, że zmieści spokojnie 3 butelki 1,5l wody. Wrażenie spore zrobił na mnie daszek nad siedzeniem – jest głęboki i wręcz idealnie chroni dziecko przed słońcem.
Jedyne do czego mógłbym się doczepić to długość wózka po rozłożeniu. Jest długi…wynika to z jego aerodynamicznej, budowy.. Problem może się jedynie pojawić, jeśli musimy wózek przetransportować. W ciasnych, małych windach w starym budownictwie będzie ciężko – na szczęście uchwyt do prowadzenia można regulować w bardzo szerokim zakresie i istnieje opcja całkowitego złożenia go. Do tego można szybko zdemontować przednie koło – jest montowane na zacisk. Tak zmniejszony wózek powinien poradzić sobie z małymi środkami transportu.
Z czystym sercem polecam Thule Glide Dark Shadow dla wszystkich, którzy oszaleli na punkcie biegania. To taka “Formuła Jeden” wśród wózków. Zakochałem się w nim od pierwszego treningu. W mojej ocenie – test zdany celująco. Kłótnie moich dzieci, o to kto teraz z tatą jedzie na trening są najlepszym potwierdzeniem moich słów.
3 komentarze
A problemu z przednim kołem nie było? Ja wczoraj rozpakowałem, zmontowałem i zobaczyłem, że koło nie jest wycentrowane, tzn. bije na boki ocierając o klocki hamulcowe. Ehh, myślałem że kupuję volvo… Czekam na reakcję dystrybutora, bo serwisu w takim miasteczku jak Kraków to nie ma.
Nie było żadnych problemów,. wszystko działało idealnie. Nic nie tarło, nic nie przeszkadzało. Chyba wadliwy model trafiony 🙁 przykro nam. Mam nadzieję, że Thule stanie na wysokości zadania.
Ja uwielbiam jeździć na rowerze i tutaj idealnie sprawdza się przyczepka rowerowa. Ja z moim B zadowoleni bo możemy jeździć rowerami a i synek szczęśliwy bo jak królewicz sobie siedzi i podróżuje z nami.