Mam dość. Serdecznie dość. Tak bardziej dosadnie mówiąc to rzygam już poradami. Gdzie się nie obejrzę ktoś coś doradza. Ktoś coś podpowiada.
Tu jak dobrze sprzątać i być jak Małgorzata Rozenek jednocześnie, gdzie indziej jak mieć czas dla siebie, jak go nie mieć, jak mieć czas dla rodziny, jak nie mieć rodziny itd.
Jeśli wiecie więc wszystko, powiedzcie mi proszę…jak żyć?
Podpowiedzcie mi jak zbalansowac czas rodzinny, pracę, bloga i samą siebie? Jak zmieścić to w 24 godziny?
Wstaję codzienne rano. Mój alaram niemiłosiernie wyje od 5:50 i nie jest to żadne z dzieci. To niestety najzwyklejszy w świecie alarm. Fakt uwielbiam funkcje drzemki, ba ja nawet ją kocham. Niestety ona nie odwzajemnia mego uczucia i zazwyczaj powoduje, że spóźniam się do pracy.
Po wybudzeniu całego towarzystwa, zduszeniu histerii połowy z nich i ubraniu we wszystkie potrzebne warstwy, orientuje się, że jest już 60 minut później. Jest już dawno po czasie, w którym powinniśmy być już w drodze do placówek edukacyjnych.
Wsiadamy do samochodu, wszystko w biegu. Rozwozimy towarzystwo i spędzamy ze sobą 20 minut w drodze do pracy. 20 cudownych minut sam na sam.
Praca, 8 godzin najmniej, dzień mija.
Za oknem ciemno, zimno. Wracam.
Docieram do domu 12 godzin po tym, jak z niego rano wyszlam. Codziennie.
Dzieciaki czekają juą w domu.
Zostaje nam godzina w porywach do połtorej wspólnego czasu. 90 minut na bycie mamą. 90 miut, w których muszę zmieścić bycie rodzicem dla całej czwórki!
Kolacja, kąpiel, ogarnianie, usypianie – to wszystko w moich 90 minutach.
Zasypiają.
To kolejny moment na czas we dwoje. Kolejne 60 minut, w których możemy być razem. Zazwyczaj kończy się zaśnięciem jednego z nas. Zazwyczaj te 60 minut, to najlepszy moment na przytulenie i sen.
Nadchodzi weekend – mamy 48 godzin na bycie rodziną. 48 godzin na radość, zabawę I przytulanie.
Wykorzstujemy je maksymalnie. Wyciągamy z tych chwil całą esencję.
Jest cudownie.
Pisanie, blog, czas dla samej siebie – gdzie? Jak to zmieścić?
Od tego mam noc. Noc jest moim sprzymierzeńcem.
Dzięki nocy blog istnieje. Dzięki nocy, mam czas dla mojego ja.
Sen to towar deficytowy. Celebrowany w każdej minucie.
Drodzy “doradcy” powiedzcie mi – jak znaleźć balans? Jak życ w zgodzie ze wszystkim?
Da sie?
Ja tego nie wiem, ale wiem jedno – jestem cholernie szczęśliwa w każdej minucie swojego życia. W każdej z 70 sekund tej minuty.
6 komentarzy
Witam!:* Żałuję, że tak późno Was odkryłam!;) W każdym razie będę sumiennie nadrabiać zaległości ;). Miło tu u Was… Dosyć słodzenia!;p
Mam bardzo podobną sytuację, pomimo, że ,,jeszcze” z jednym dzieckiem, ale obowiązkami służbowymi podwójnymi można powiedzieć! Podziwiam szczerze, że dajesz radę z nieco większą ekipą!;) I zazdroszczę takiej dużej rodzinki, to zawsze było moje marzenie! Być może wszystko przede mną…;)
Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy w nasze skromne progi!;)))
Karola, jak znajdziesz odpowiedz to proszę daj znać 😉
buziaki
Hania
i Ty to samo 🙂 dawaj znać jak tylko znajdziesz odpowiedź 🙂
Witam,
Mam tak samo:( i to mnie przeraża!!! Czas przemyka przez palce… Boże!!!
Szukam złotego środka tak jak Ty. I jak ci się już wydaje, że panujesz nad wszystkim … zawsze znajdzie się coś lub ktoś, przypominający że, jest pominięty, niezaopiekowany, zaniedbany itp.
Buuuuuuuuu……
Pozdrawiam
Aldona
Aldona- pracująca mama czwórki dzieci;)
I zapadało milczenie 😉 Nikt nie ma złotego środka, porady, wskazówki, nikt nie wypracował uniwersalnego rozwiązania dla nas matek, ojców? Nie ma nadziei? Zaległości się piętrzą, stres narasta, siwych włosów przybywa. Jak odeśpię noc, to jest jeszcze gorzej, bo lista TO DO bezlitośnie się wydłuża. Jak mnie wk… jak ktoś pisze, że trzeba sobie ustawić priorytety. Tzn. że matki za priorytet mogą wybrać tylko pracę czy tylko dzieci, a może męża. A reszta gdzie? Albo po łebkach albo na 100%. Ja lubię na 100%, więc póki co uczę się godzić różne role i starać się przy tym nie frustrować, a że nie jest idealnie, trudno.