Prezenty pod choinkę to trauma każdego rodzica. Co zapamiętają nasze dzieci? Z pewnością nie to, co nam się wydaje.
Polowanie zaczyna się już w listopadzie. Zaraz po pierwszym listopada w sklepach ruszają świąteczne kampanie. Zakładane są piękne dekoracje. Króluje czerwień i zieleń. Dookoła rozbrzmiewają wesoło, świąteczne piosenki.
Ok połowy listopada zaczynasz się zastanawiać, co kupić najbliższym.
Pod koniec listopada zaczynasz wpadać w panikę, że jeszcze nie masz ogarniętych prezentów.
Na początku grudnia jesteś już pewna, że nie wyrobisz się ze wszystkim, a do tego nie masz tak naprawdę pojęcia co Twoje dzieci chcą.
Siadacie więc razem i piszecie listy do Mikołaja, jeśli jeszcze w niego wierzą.
Siedzisz obok swojego dziecka, patrzysz co pisze, czytasz i oczom nie wierzysz (to prośby naszego sześciolatka):
Gry na PS4,
Lego, Lego, Lego
Nowy Telefon Samsung Galaxy (nie ma jeszcze starego, a już chce nowy)
NERF Modulus (taki wielki karabin na piankowe strzałki).
Gdzieś w tle lecą bajki, przerywane reklamami.
Młody odwraca głowę do telewizora:
– ooooo i to też chcę – dodaje do listy kolejną pozycję, którą właśnie zobaczył w TV.
Otwierasz coraz szerzej oczy ze zdziwienia.
Wiesz, że to Twoja wina. Wiesz, że przyzwyczaiłaś ich do tego, że marzenia spełniają sie 24 grudnia, bez względu na to, jakie te marzenia są. To zawsze Ty uważałaś, że marzenia dzieciaków trzeba spełniać, bo potem będą pamiętali.
Co zapamiętają nasze dzieci?
A teraz zastanów się. Sięgnij wstecz pamięcią. Pomyśl o świętach swojego dzieciństwa? Co z nich najlepiej pamiętasz? Ja pamiętam wspólna kolację, roześmianą rodzinę. Babcię, dziadka, moją prababcię. Wszyscy odświętnie ubrani i szczęśliwi. Moja mama z babcią biegająca po kuchni w poszukiwaniu kolejnego widelca, który gdzieś zaginał. Mój dziadek uważający, żeby żadna kropla barszczu nie wylądowała na jego krawacie. I ja. Z niecierpliwością czekająca na najważniejszy wtedy dla mnie punkt wieczoru. PREZENTY.
Tak, pamiętam oczekiwanie na prezenty, ale pamiętam, że najważniejszym dla mnie momentem i tym c lubiłam najbardziej, było rozdawanie prezentów innym! Wręczanie paczek każdemu po kolei. Obserwowanie uśmiechów i wzruszeń na twarzach najbliższych. Byłam małą dziewczynką, ale najbardziej cieszyło mnie występowanie w roli pomocnika Mikołaja. Owszem, cieszyłam się z własnych prezentów, ale NIE PAMIĘTAM żadnego z nich. Jak przez mgłę pamiętam zabawki, klocki, słodycze. Nie jestem w stanie wymienić żadnego prezentu z dzieciństwa, bo zwyczajnie nie zostało to w mojej pamięci. Zostało wyparte, przez wspomnienia o innych. O wspólnej kolacji pełnej miłości.
Dlatego powiedziałam:
NIE! KONIEC!
Weryfikujemy listę.
Każdy z Was może napisać do Mikołaja 3 życzenia, z których Mikołaj wybierze dla Was tylko JEDNO, które spełni. Jest jeden warunek. Żadnych urządzeń elektronicznych!
Dzieciaki pokręciły nosem, pomarudziły, że Mikołaj zawsze spełniał ich wszystkie marzenia i już. Wzięły długopisy i napisały swoje listy od nowa. Bez wymyślania. Bez telewizora w tle. Bez kombinowania.
Każde zweryfikowała swoje marzenia i wyciągnęło z nich te, których pragną najbardziej.
Z ogromnej listy nierealnych marzeń, otrzymałam krótką listę prezentów.
Dziewczynki poprosiły o lalki…bobasy…kolejne do kolekcji. Jako bonus dostaną też bobasy do kąpieli 🙂 bo to uwielbiają 🙂
Chłopcy o gry na konsolę, bo to ich kręci najbardziej. Do tego, też w bonusie gra zręcznościowa – Iglomania – bo to uwielbiamy wszyscy.
Nadejdzie wigilia. Dzieci odpakują prezenty. Będą się uśmiechać. Bawić. Kłócić.
Za kilkanaście lat jedyne co z tych świąt zapamiętają, to kolorowa choinka, wspólna kolacja i uśmiechnięta rodzina dookoła!
Pamiętajcie o tym.
1 comment
Mnie z okazji świąt najbardziej wzruszył mlodszy synek, bo on z racji wieku nie mial w ogole sprecyzowanych marzeń, zatem w święta ekscytowalo i radowalo go absolutnie wszystko