Cesarskie cięcie popularne zwane cesarką. Kto, dlaczego, jak i po co? Cesarkę zazwyczaj wykonuję się, gdy wystąpią ku temu wskazania. Dzielimy je na te występujące przed porodem oraz te nagłe, występujące w trakcie porodu. Dla tych, którzy nie wiedzą lub nie pamiętają małe przypomnienie:
Wskazania do cesarskiego cięcia występujące przed porodem
- Zbyt duża główka dziecka w stosunku do szerokości miednicy matki
- Zagrożenie rzucawką, spowodowane zatruciem ciążowym
- Konflikt serologiczny
- Cukrzyca matki
- Guzy mięśniowe w kanale rodnym
- Wielkość dziecka powyżej 4,5 kg
- Poważna wada wzroku i zagrożenie odklejeniem się siatkówki oka
- Przebyte wcześniej podłużne cesarskie cięcie
- Wcześniejsze operacje macicy
- Nisko umiejscowione łożysko (tzw. przodujące)
- Opryszczka narządów płciowych
Wskazania do cesarskiego cięcia występujące podczas porodu
- Nieprawidłowe rozwieranie się szyjki macicy podczas porodu
- Słaba akcja skurczowa, która może grozić zbyt długim porodem i w konsekwencji niedotlenieniem dziecka
- Niewłaściwe ułożenie dziecka (położenie poprzeczne, twarzyczkowe, nóżkowe, położenie miednicowe u kobiet rodzących po raz pierwszy)
- Przedwczesne odklejenie łożyska
- Wypadnięcie pępowiny
OK teoria, teorią – jak to ma się do rzeczywistości? Ano nijak. Przy moim drugim porodzie, miałam kilka wskazań do CC. Mimo to czekałam 20 godzin w bólach, zanim się na operacyjne zakończenie ciąży zdecydowano. Nasz synek ważył ponad 4kg, byłam już po jednej cesarce, akcja skurczowa trwała zbyt długo, a poród nie postępował (okazało się, że maluch nawet do kanału rodnego nie zszedł). Do tego trzykrotnie zemdlałam z bólu i wyczerpania. Pan K biegał w tą i z powrotem, prosząc żeby wreszcie zrobiono CC. Personel był nieugięty. Nie widzieli powodu dla którego mieliby je wykonać. Żadne ze wskazań nie było wystarczające, żeby rozpocząć cesarkę. Dopiero po 20 godzinach męczarni, kiedy do szpitala dotarł mój lekarz prowadzący, a do tego ordynator oddziału na którym leżałam, zarządził natychmiastowe cięcie. Wtedy nikt nie miał wątpliwości, że jest ono konieczne.
Dlaczego o tym piszę – bo non stop wychodzą na jaw kolejne przypadki, w których ciąża przebiegająca prawidłowo, kończy się tragedią. Historia Lilki z Bonifratrów czy też córeczki Państwa Bonk. To tylko dwa z wielu nieujawnionych przypadków.
Dlaczego szpitale tak bardzo nalegają na poród naturalny? Ja rozumiem, że to jest fizjologia, że to jest dla dziecka (podobno) lepsze, że matka szybciej do siebie dochodzi itd. Nie mogę jednak pojąć, jak w przypadku ewidentnych wskazań do CC, lekarze nadal upierają się do zakończenia ciąży porodem naturalnym. Nacisk na lekarzy idzie z samej góry. Bardzo często to zarząd szpitala wywiera (nieoficjalną) presję na personel, aby robić jak najmniej cesarek. Szpitale otrzymują dokładnie taką samą kwotę z NFZ za poród naturalny i za cesarskie cięcie. Dla mnie to absurd. Przy cesarce jest potrzebny większy zestaw personelu, sala operacyjna, narzędzia, sterylizacja, anestezjolog itd. – to wszystko ma się nijak do kwoty, którą NFZ zwraca szpitalowi. Lekarze boją się wykonywać CC, bo potem to oni tłumaczą się przed dyrekcją. To oni ponoszą konsekwencje każdej decyzji dotyczącej CC.
W trakcie wczorajszego „Pytania na śniadanie” (link TU), w którym i ja byłam gościem, wypowiadała się Pani z fundacji Rodzić Po Ludzku i wiecie co? Miałam wrażenie, że Pani albo nigdy nie rodziła, albo nie ma pojęcia, jakie są realia w państwowych szpitalach. Jak uczęszczanie to szkoły rodzenia (wg Pani właśnie takie zajęcia ułatwiają kobietom poród) mogą przygotować kobietę na wszystko, co wydarzy się w trakcie porodu? Jak kobieta może być przygotowana na CC? Żadna szkoła tego nie uczy. We wszystkich maglowany jest poród naturalny. O CC często tylko się wspomina. Jak to niby ma przygotować kobietę do wszystkiego? Dodatkowo – jak można przygotować kogokolwiek na ból? Kto może zmierzyć skalę bólu? Każda z nas odbiera go inaczej. Każdy ma inny próg bólu. Dla jednych poród będzie prawie bezbolesny, inne będą mdlały na samo wspomnienie. Nikt nie jest w stanie przygotować na ból, bo nie jest w stanie go określić. Ja sama na taki ból nie byłam gotowa, choć do szkoły rodzenia przed pierwszym porodem chodziłam.
Cesarka to jest operacja. To jest dość duża interwencja chirurgiczna. To nie jest zwykły zabieg, ale nie demonizujmy CC. Nie róbmy z mam które je przeszły, gorszych matek niż te, które rodziły naturalnie. Nie doszukujmy się fanaberii. Wielokrotnie nie ma innego wyboru, a dobro dziecka i mamy jest najważniejsze.
Nie jestem zwolenniczką „cesarek na życzenie”. Sama nigdy bym się na taką nie zdecydowała, ale to jest indywidualna sprawa każdej kobiety i nic nam do tego. Żadna z nas nie ma prawa do oceny innej mamy na podstawie porodu.
Zdjęcia znalezione na:
13 komentarzy
Witam. Pierwszy raz tutaj komentuje. Muszę napisać 🙂
Mój pierwszy poród właśnie wyglądał podobnie. A od czego zacznę ? Od tego, że nie wiedziałam, będąc w ciąży, a potem w trakcie porodu, że moja wada wzroku kwalifikuje mnie do cięcia. Nikt mnie o tym nie informował (gdzie ginekolog nawet nie spytał o moją wadę wzroku.. ), nie będąc tego świadomą, nawet nie szukałam informacji w internecie, czy poradnikach. Do czego zmierzam. Rodziłam naturalnie ( o ile naturalnie można nazwać po 4 kroplówach oksytocyny, bez picia, jedzenia od prawie 15 godzin ), a moja wada wzroku z 2,7 dioptrii pogorszyło się do 3,7, a teraz mam wrażenie, że jest jeszcze gorzej choć już ponad 2 lata po przyjściu na świat mojej córy. Chyba coś jest nie w porządku ? Lekarze nie informują, bo po co.. ?
Pozdrawiam
Moja przyjaciółka rodziła 3 dni i dopiero po tym czasie okazało się jednak ze nie urodzi naturalnie bo lekarze na ugs nie dopatrzyli się ze mały ma pępowinę wokół szyjki owiniętą. Jak zaczęło spadać tętno to dopiero miała cc na cito. W stresie w pośpiechu, bez męża przy boku.
Miałam cc. Nie chciałam, bałam się zabiegu. Nie było innego wyjscia- ważniejsze było życie córki. Lekarze bardzo szybko zadecydowali o cięciu i bardzo jestem im wdzięczna. CC na życzenie? Jak najbardziej nie ze względu na strach przed bólem tylko przez strach przed konsekwencjami zbyt późno podjętej decyzji
Powiem krótko, jako facet tylko się przyglądałem. Ale, jedna z mam, która leżała z moją żoną na patologii, urodziła dziecko, i następnego dnia mijałem ją na korytarzu, rozmawiałem z nią w stołówce, pomogłem przenieść coś na korytarz…
Moja żona po cesarce, po “pionizacji” nie mogła się sama umyć, a potem przez co najmniej dwa tygodnie pomagałem jej w najdrobniejszych czynnościach. Niech mi któraś wytłumaczy, jakiego bólu się podczas porodu boi, bo tyle cierpienia, ile widziałem u mojej żony, to nie widziałem nigdy. Cesarki nie można u niej było uniknąć, ale z drugiej strony cieszę się, bo lekarze pomyli się na ostatnim badaniu USG co do wagi o prawie 1kg, na każdym z maleństw. To bardzo dużo, zważywszy, że moje bliźniaki przyszły na świat w 38 tygodniu i z wagą ponad 3 kg każdy.
Poczytajcie sobie jak działa MAFIA SZPITALNA w polsce … szczególnie nowe fakty są zatrważające w przypadku LILKI Z BONIFRATRÓW !
Polecam zagłębić się w temat : https://www.facebook.com/lilkazbonifratrow
UDOSTĘPNIAJMY I WALCZMY !!!
Ja miałam cc jak to mówisz na życzenie. Nie było to moje widzimisię dotyczące uniknięcia bólu bo w życiu trochę bólu już mam za sobą. Ja po prostu wiedziałam, że w moim mieście, w dwóch państwowych szpitalach, gdzie można urodzić malucha nie urodzi się go po ludzku. Chciałam, żeby to był dla nas wyjątkowy moment, żeby moje dziecko było pod dobrą opieką od brzucha aż po wyjście do domu. Wybrałam prywatną klinikę, bo na jeżdżenie do państwowych ” miłych i dobrych” szpitalach po Polsce nie miałam sił ani ochoty. Można mnie za to zlinczować- zła, okrutna, nie rodziła w szpitalu, chciała cc- prawdę mówiąc mam to głęboko w poważaniu. Moje dziecko przyszło na świat zdrowe, otoczone opieką, noszone podczas pobytu przez położne, ululane do snu, przebierane. Ja natomiast lepszej opieki nie mogłam sobie wymarzyć- dziewczyny pomagały mi we wszystkim, pomogły wzbudzić laktację- jedna z nich siedziała ze mną całą noc i pomagała przystawiać małego, jak miałam jakiś problem zawsze spotykałam się z uśmiechem i zrozumieniem. Może i brzmi sielankowo ale tak było. Za pobyt w klinice zapłaciłam 600 zł- reszta była dofinansowana z NFZ- to tyle co kosztuje położna, która może być akurat na urlopie, w odwiedzinach u kuzynki lub nie odebrać telefonu kiedy coś się zacznie wcześniej. Nie musiałam oprócz swoich ubrań i ubrań dla małego mieć absolutnie nic- pampersy, kremy, podkłady, żele do kąpieli, ręczniki itd. wszystko było na miejscu. Więc czasem trzeba mieć naprawdę w d… to co powiedzą inni i zadecydować samodzielnie co zrobić ze swoim porodem- bo może się on okazać nieprzemyślaną traumą na całe życie bo do tematu porodu nie można według mnie podchodzić- jakoś to będzie. Oczywiście nie chcę się rozpisywać na temat tego czego musiałam się nasłuchać podczas ciąży, że podjęłam taką decyzję- kiwałam głową, przytakiwałam a i tak zrobiłam swoje i nie żałuję tej decyzji.
Tez jestem za tym, zeby nie demonizowac cc, zwlaszcza przytaczaniem badan, jak zmienia to geny dziecka itp. Mozna miec koszmarny albo wspanialy zarowno porod “naturalny” (czy to mozliwe w szpitalu…) jak i cc. Pierwsza cesarke mialam w 32 tyg, nagle, z powodu odklejonego łozyska. Przy kolejnym dziecku w zasadzie mialam wybor, ale posluchalam lekarza, ze lepiej nie ryzykowac. Nie bylo moim priorytetem, zeby za wszelka cene upierac sie przy naturze, bo bywa kaprysna…balam sie. Zdecydowalam sie na planowane ciecie, fakt – operacja, ale na 5 dzien lepilam juz kopytka i upieklam ciasteczka. Minely 3 tyg, nie pamietam juz o ciazy i porodzie. Nie zaluje.
Cześć,
Prawie 10 lat temu miałam CC, pomimo kroplówki brak choćby małego skurczu, 42 tydzień ciąży i córa ponad 4 kg, prywatna klinika, super opieka nade mną i dzieckiem, żadnych problemów z kp (karmiłam 9 miesięcy, nawet zastoju pokarmu nie miałam w tym okresie :-)) teraz w 2 ciąży ponownie zdecyduję się na CC, boję się możliwych powikłań po porodzie SN. Fakt, operacja poważna i boli, ale wolę to niż poród SN.
Będąc u teściowej (u której była też ciotka i kuzynka) ostatnio usłyszałam, że jeśli kobieta nie rodziła SN to jest gorszą matką, odpaliłam, że ta która nie karmiła piersią też taką jest (żadna z nich nie karmiła bo pokarmu nie miały (wszystkie 3?)). A co? Jak one są wredne to ja też mogę 😉
Ja ostatnio usłyszałam, że nie rodziłam bo cc to nie poród…
Pięknie rozwinęłaś temat…
Nie miło jest, gdy ktoś ocenia nas poprzez swój punkt widzenia, swoje doświadczenia i poglądy. Nigdy nie postawimy się w cudzej sytuacji – nawet nie powinniśmy dlatego wszelkie oceny zawsze bezpieczniej jest zachować dla siebie…. 🙂
Rodziłam cztery razy. Tak jak Ty. I dla mnie nie jest ważne czy cesarka czy fizjologia. Ważne że bezpieczeństwo zapewnia personel itd. Rodzmy po ludzku
Ja również urodziłam swoją córeczkę poprzez cesarskie cięcie po 14 godzinach porodu… Całe szczęście, że przyszła nowa zmiana lekarzy i zadecydowali o przeprowadzeniu cesarki… Myślę, że dzięki temu moje dziecko żyje i jest zdrowe… Nie uważam, że jestem jakaś gorsza!!! Nikt nie ma prawa oceniać matki przez pryzmat porodu.
3 razy cc w pełnej narkozie, w odstępie 2,5 – 3 lata, wskazania zdrowotne, nie wymienione w tekście. Na sali po 1 cc leżałyśmy w 3, tylko ja po cc i tylko ja chodząca, po 2 cc po tygodniu chodziłam na spacery ok 10 km, teraz po 3 cc byłam sama w szpitalu, mąż musiał byc w domu ze starszymi, byłam mobilna 😉 Gdybym kiedyś zdecydowała się na 4 to tez byłaby cesarka, innej opcji u mnie nie ma. Gdybym miała wybór to tez wybrałabym cc, nie ze strachu przed bólem, ze strachu przed komplijacjami po sn!