Jako dziecko z niecierpliwością wyczekiwałam na 24 grudnia. Cieszyłam się na nadchodzące święta. Ubieranie choinki było jedną z największych przyjemności, a wyczekiwanie na pierwszą gwiazdkę wywoływało dreszcze emocji.
Niestety z czasem święta nabierały coraz to bardziej szarych barw. Mimo, że spędzaliśmy je rodzinnie, to cały przedświąteczny chaos skutecznie pozbawiał nas uroku samych świąt. Gdy dorosłam, zaczęły kojarzyć mi się z masą przygotowań, stresem, tłumem w sklepach i pośpiechem.
Obecnie okres Świąt to dla mnie czysty konsumpcjonizm, szał zakupów, nachalne reklamy. Ludzie zapominają w tym pędzie o najważniejszym, że ten czas powinien być poświęcony najbliższym.
„Czy zdążę kupić prezenty?”
Osobiście należę do osób, które w samej Wigilii nie widzą nic złego, ba! nawet ten dzień lubię. Problem pojawia się w okresie przedświątecznym. Pomimo codziennej pracy, stałych obowiązków, ogromu zajęć muszę znaleźć czas na kupienie prezentów, zaplanowanie „menu” i zrobienie w tym szale zakupów. Na samą myśl o czasie, jaki będę musiała spędzić w kolejkach mam ciarki. Jak pomyślę jeszcze o tych wszystkich „życzliwych ludziach”, którzy czasem mam wrażenie, że odwiedzają sklepy tylko po to, by się z kimś pokłócić, mam ochotę schować się pod kołdrą i wyjść spod niej 27 grudnia.
Może się mylę, ale wydaje mi się, że święta kończą się wraz z dzieciństwem. Magia i otoczka świąt jest piękna w oczach dzieci. To dla nich je organizujemy, to dla nich się staramy, to w ich głowach chcemy pozostawić piękne wspomnienia. Dla nas wystarczy ich uśmiech i poczucie, że właśnie te wspomnienia będą w nich najpiękniejsze. Dopiero jak stałam się dorosła, doceniłam mamę, która zadbała o właśnie takie wspomnienia dla mnie.
Święta są najbardziej dotkliwe dla osób samotnych. Wszechobecna komercja i zewsząd krzyczące reklamy, wywołują presję bycia szczęśliwym w gronie całej rodziny. Ludzie samotni oglądają przepiękne obrazki uśmiechniętych, wielopokoleniowych rodzin, przez co same narażają się na świąteczną depresję.
„Zastaw się a postaw się”
Nawet jeśli samotni nie jesteśmy, magię świąt zabija gorączka przygotowań. Pęd, tłumy to wszystko powoduje, że święta kojarzą mi się z okresem bardzo intensywnej „pracy”. Dodatkowym czynnikiem stresogennym, jest pieniądz. Każdego roku obiecuję sobie, że pod choinką znajdą się małe prezenty. Że nie pójdziemy w styczniu z torbami. Niestety każdego roku daję się ponieść świątecznej gorączce, a potem przez pół roku jestem na siebie zła, bo można było to załatwić nieco inaczej.
Ja wiem, że można poszukać alternatywy. Wyjechać na święta z kraju, z miasta – cokolwiek. Niestety – na takie spędzenie świat gotowa jeszcze nie jestem. Mimo całej mej „nienawiści”, magia świąt, którą widzą moje dzieci, ma dla mnie ogromne znaczenie i na tym tylko chce się w tych dniach skupić.
PS: Karpia nie jadamy! Choinkę mamy sztuczną, wielopokoleniową i stare babcine bombki.
10 komentarzy
Nie mogę zgodzić się z Tobą. Święta są takie, jakimi sami je tworzymy. Pozdrawiam 😉
My Tworzymy Święta w domu – wszystko poza nim tworzy komercja niestety…
Zgadzam się całkowicie co do masakry kolejek. Tego też nienawidzę dlatego wszystkie prezenty mam kupione już (kocham zakupy przez Internet!!!). Sprawę bardzo ułatwia to, że już dawno ustaliliśmy, że ponieważ jesteśmy rodziną wielopokoleniową i wieloosobową to prezenty dostają tylko dzieci (których i tak jest 6 więc i tak ‘zabawy’ z wymyślaniem prezentów jest co nie miara 😉 ). Od kilku lat Wigilię spędzamy u mojej Siostry lub Brata w domu i każdy na stół wigilijny robi coś. Ja w tym roku piekłam pierniczki (już czekają grzecznie w pudełkach), będę jeszcze robiła dwa dania z łososiem i z moją Mamą i Młodą lepiłyśmy uszka i pierogi (zamrożone, zostaną wyjęte i jeszcze raz ugotowane 24 i cieplutkie dotransportowane na kolację). Tą metodą 90% biegania, ganiania i psucia nastroju – tak by było gdyby zostawić to na ostatnią chwilę – jest ogarnięte po kawałeczku znacznie wcześniej i można się przed świętami faktycznie zrelaksować i świętować radośnie do woli 🙂 Wiem, że to strasznie trudne tak sobie zaplanować – mi to zajęło kilka lat, żeby sobie taki przedświąteczny schemat wypracować – ale bardzo to później pomaga, żeby samemu tej dziecięcej radości z Bożego Narodzenia nie tracić 😀 Czego sobie i Wam Kochani życzę :* (sorry za tak długi wywód, grafomania mi się włączyła 😉 )
Współczuje…nas póki co komercja omija, bo dzieci male, a my aspołeczni;-) teoretycznie jestem w połogu, cokolwiek to dzisiaj znaczy, ale moge sie tym wykrecic i nie wysciubiac nosa na grudniowy chaos, zeby choc opruszony sniegiem, ale gdzie tam 🙂 prezenty kupiłam przed porodem w listopadzie. Jednakowoz i nas predzej czy pózniej czeka ten caly rozgardiasz, kiedy maluchy sie troche uswiadomia…
O kurka! Jakbyś w moich myślach czytała! To co wspólne Świata na końcu Świata? 😀
My wciąż na Was czekamy 🙂 Lego czeka też…
To się nazywa tradycja. To tak, jak z Kevinem – nie ma Kevina na Polsacie, nie ma świąt. Nie ma prezentów – nie ma świąt. Musi być choinka, karp (no dobra, ryba), ileś tam potraw no i rodzina. Z tym, że co do rodziny, to pewności nie mam.
O tak, ryzyko jest duże, zagrożenie realne … 🙂
Myślę jednak sobie, że jednak mamy spory obszar na który mamy wpływ. Tak chcę pozytywnie jakoś, no, napisać.
Ja w tym całym świątecznym szale nie lubię zakupów, wystawania w kolejkach… ja w ogóle nie lubie zakupów…
Uwielbiam za to kupowanie prezentów, myśl, że sprawię radość najbliższym wywołuj uśmiech na mojej twarzy.
Ja swoje prezenty planuje już w październiku i przyznam się że zazwyczaj są to zakupy przez internet 🙂
[…] Święta, prezenty, przygotowania, gorączka…wszędzie bije po oczach. Ja sama za przedświątecznym okresem nie przepadam, o czym pisałam wcześniej TU. […]